Z pasją i chęcią niesienia pomocy
Zadaniem ratownika medycznego jest udzielanie sprawnej, szybkiej i profesjonalnej pomocy ratowniczej ludziom, których zdrowie lub życie są zagrożone. Poza wiedzą medyczną, uzupełnianą szkoleniami, ratownik powinien posiadać pewne predyspozycje psychiczne - być osobą opanowaną, odporną na stres, potrafiącą szybko reagować i podejmować zdecydowane działania. Jednocześnie trzeba mieć dużo cierpliwości i empatii w stosunku do chorych. Moim zdaniem bardzo istotna jest umiejętność pracy w zespole. Sam ratownik nie uratuje człowieka, obok musi być lekarz i obsługa medyczna.
Ratownik medyczny to zawód wymagający nie tylko umiejętności, ale i szczególnego wyczulenia na potrzeby osoby cierpiącej. Na czym polega praca ratownika i dlaczego wybrała Pani taki zawód?
Praca polega na udzielaniu świadczeń zdrowotnych chorym przywiezionym przez zespoły ratownictwa medycznego oraz osobom, które zgłaszają się samodzielnie na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Pacjenci poddawani są wstępnej segregacji medycznej, zakłada się im historię choroby, mierzy podstawowe parametry życiowe – ciepłotę ciała, ciśnienie krwi czy nasycenie krwi tlenem, przeprowadza się wywiad ratowniczy. Następnie zawiadamia się lekarza SOR, który decyduje o dalszym postępowaniu z pacjentem, np. zlecając personelowi wykonanie RTG, EKG, pobranie badań laboratoryjnych czy podanie leków. W razie potrzeby wyjazdowy zespół ratowników przewozi pacjenta do innych szpitali specjalistycznych czy transportuje na zlecenie lekarza do domu. Pełnimy również dyżury telefoniczne.
Jako ratownik medyczny pracuję od czerwca 2010 r., wcześniej także związana byłam ze służbą zdrowia. Odkąd pamiętam, bardzo chciałam pracować w tym zawodzie. Spełniam się w nim. Ratownicy to ludzie z pasją i chęcią niesienia pomocy.
Jakie cechy powinien mieć ratownik, który ma kontakt z osobami cierpiącymi i chorymi?
Zadaniem ratownika medycznego jest udzielanie sprawnej, szybkiej i profesjonalnej pomocy ratowniczej ludziom, których zdrowie lub życie są zagrożone. Poza wiedzą medyczną, uzupełnianą szkoleniami, ratownik powinien posiadać pewne predyspozycje psychiczne – być osobą opanowaną, odporną na stres, potrafiącą szybko reagować i podejmować zdecydowane działania. Jednocześnie trzeba mieć dużo cierpliwości i empatii w stosunku do chorych. Moim zdaniem bardzo istotna jest umiejętność pracy w zespole. Sam ratownik nie uratuje człowieka, obok musi być lekarz i obsługa medyczna.
Czego zazwyczaj oczekują pacjenci ze strony pracowników SOR?
Myślę, że chcą być dobrze poinformowani, ponieważ nie mają wiedzy, co się z nimi będzie działo. Trzeba spokojnie wytłumaczyć tym przestraszonym ludziom, jakie czynności będą przeprowadzone, np. że zostanie wykonane wkłucie lub że trzeba trochę poczekać i uzbroić się w cierpliwość, zanim podejmie się dalsze kroki medyczne.
Jak to jest być kobietą ratownikiem?
Wiem, że wielu mężczyzn widzi zalety w pracy z kobietą ratownikiem. Problem pozostaje w sile fizycznej i na etapie podnoszenia pacjentów. Myślę, że współpraca układa nam się bardzo dobrze, stanowimy zgrany zespół ratowniczy. Kiedy jadę w karetce z kolegą, który jest ratownikiem i jednocześnie kierowcą, wiem, że jest on odpowiedzialny za mnie i pacjenta, którego wiezie. Ja odpowiadam za pacjenta, dlatego podaję koledze tylko proste znaki: aby jechał dalej albo żeby się zatrzymał w danym momencie. Czasem możliwe jest tylko porozumiewanie się za pomocą spojrzeń.
Jacy pacjenci zgłaszają się na Szpitalny Oddział Ratunkowy?
Różni. Często są to osoby, które na SOR-ze nie powinny się znaleźć, np. chorzy z kilkudniowymi urazami, pacjenci do zdjęcia szwów, z przeziębieniem, bólem gardła, przychodzący po recepty na leki. Niektórzy z nich nie mają wiedzy, gdzie powinni się zgłosić, inni usprawiedliwiają się tym, że nie mają czasu pójść do poradni. Tymczasem we wspomnianych przypadkach powinni zgłosić się do lekarza rodzinnego lub lekarza specjalisty. Na SOR powinny trafić osoby z zagrożeniem życia, w stanie ciężkim lub bardzo ciężkim – mam tu na myśli udary, zatrucia, obrzęki płuc, duszności czy urazy wielonarządowe. Nie wszyscy są świadomi tego, że o przyjęciu pacjenta w ostateczności decyduje lekarz.
Czy trzeba mieć specjalne podejście do dzieci i osób starszych? Co zaleciłaby Pani ich opiekunom?
Zalecam przede wszystkim spokój. Mali pacjenci są zazwyczaj bardziej opanowani niż ich rodzice, którzy na SOR są mocno zdenerwowani, rozdrażnieni. Dzieci strachem czy niepokojem reagują na widok sal operacyjnych, gabinetów zabiegowych, szczególnie na narzędzia, dlatego ustawiamy je poza zasięgiem wzroku małego pacjenta albo zakrywamy serwetą. Z kolei osoby starsze, które w życiu wiele razy doświadczyły chorób i bólu, są spokojniejsze. Tacy pacjenci, kiedy trafią na SOR, zazwyczaj potrzebują wsparcia w postaci rozmowy czy potrzymania za rękę.
A co wtedy, gdy ma się do czynienia z trudnymi osobami? Słyszy się czasem o agresywnych czy roszczeniowych pacjentach, którzy trafiają na SOR.
Zdarzają się przypadki osób agresywnych, wulgarnych, roszczeniowych. Na prowokacje ze strony takich pacjentów odpowiadamy spokojną rozmową. Ważne jest okazanie szacunku każdemu człowiekowi bez względu na jego zachowanie. Ci najtrudniejsi to osoby pod wpływem alkoholu. Wypracowałam swój własny sposób na krzyczących i awanturujących się – im głośniej krzyczą, tym bardziej zniżam głos. To pomaga w wielu przypadkach.
Pamięta Pani pacjentów w bardzo ciężkim stanie, których udało się uratować?
Przypominam sobie udaną reanimację kobiety, która została przywieziona na SOR w stanie bardzo ciężkim, bez tętna i oddechu. Odczułam naprawdę wielkie zadowolenie, kiedy udało nam się przywrócić ją do życia. Trudno opisać słowami ten moment. Ta duma i radość to jakby esencja naszej pracy. Utkwił mi w pamięci także przypadek 20-letniej dziewczyny, chorej na białaczkę, która była w ciąży. Zostałam wezwana na pilny wyjazd o 4.00 rano. Dziewczyna prawie rodziła. Nie chcieliśmy, aby poród nastąpił w karetce. Sytuacja była bardzo trudna, jedna z takich, jakich obawiają się nie tylko ratownicy, ale i lekarze. Trzymałam ją za rękę i cały czas rozmawiałam z nią, pytałam, jak da dziecku na imię. Dowieźliśmy ją szczęśliwie do szpitala, gdzie po 10 minutach urodziła.
Co, według Pani, jest najtrudniejsze w wykonywaniu zawodu ratownika medycznego?
Najtrudniejsze jest chyba dobranie słów otuchy i pocieszenia w stosunku do osób nieuleczalnie chorych, a także rodzin, których bliscy odeszli. W takich przypadkach brakuje słów i gestów. Tę trudność odczułam, kiedy stałam przy łóżku bardzo ciężko chorego, prawie umierającego o. Józefa Gołębiowskiego, paulina, który przez wiele lat był kapelanem włodawskiego szpitala. Zastanawiałam się z troską, co powiedzieć i wtedy po prostu zapytałam, czy mogę go przytulić. Zgodził się i szczerze go przytuliłam, bez słów.
Dziękuję za rozmowę.
Zawód: ratownik medyczny
Pracują w zespołach państwowego ratownictwa medycznego na szpitalnych oddziałach ratunkowych, w wojsku, straży pożarnej, straży przemysłowej czy firmach świadczących przewozy medyczne. A także w lotniczym lub górskim pogotowiu ratunkowym, udzielają się na obozach i koloniach jako pomoc medyczna; dodatkowo np. podczas wydarzeń sportowych czy imprez masowych. Zapotrzebowanie na ratowników medycznych jest duże. Jednak nie każdy może wykonywać ten zawód. Potrzebna jest przede wszystkim pasja. Oprócz tego – refleks, opanowanie, poczucie odpowiedzialności za zdrowie i bezpieczeństwo ludzi.
Tytuł zawodowy ratownika medycznego uzyskuje się po ukończeniu trzyletnich studiów na kierunku ratownictwo medyczne. Po zakończeniu edukacji akademickiej konieczne jest odbycie półrocznego stażu w podmiotach uprawnionych do jego prowadzenia. Na uzyskaniu dyplomu nie kończy się jednak edukacja w tym zawodzie. Wszystkich ratowników medycznych obowiązuje bowiem doskonalenie zawodowe. Ratownicy muszą uzbierać rocznie pewną liczbę punktów, uczęszczać na kursy, seminaria oraz szkolenia.
Z prawnego punktu widzenia, ratownikowi medycznemu, udzielającemu pierwszej pomocy, kwalifikowanej pierwszej pomocy lub podejmującemu medyczne czynności ratunkowe, przysługuje ochrona jaka jest przewidziana dla funkcjonariusza publicznego. Warto to podkreślić, ponieważ są przypadki, gdy rodzina, która nie może się pogodzić z utratą bliskiej osoby, niejednokrotnie swoje emocje wyładowuje na ratownikach medycznych. Takie osoby narażają się na grzywnę, karę ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech.
Joanna Szubstarska