Pomnik zostaje, ale wymaga zmian
Pomnik z czerwonego piaskowca odsłonięty został w 1969 r. Zwieńczeniem obelisku jest płaskorzeźba orła tzw. piastowskiego, tj. bez korony. Niżej widniej napis: „Pamięci polskich i radzieckich partyzantów zgrupowanych w tych lasach w latach 1942- 1944, walczących z hitlerowskim okupantem. Społeczeństwo Ziemi Łukowskiej 1969”. Na mocy Ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej z 1 kwietnia 2016 r., znowelizowanej w czerwcu 2017 r., Instytut Pamięci Narodowej nakazał Urzędowi Gminy Łuków, któremu administracyjnie podlega miejsce usytuowania pomnika, rozebranie go.
– Zgadzamy się z ideą dekomunizacji przestrzeni publicznej. Zależy nam jednak na tym, by decyzję o burzeniu pomników poprzedzić rozważeniem kontekstu, w jakim je wznoszono – argumentowali zwolennicy pozostawienia pomnika w podłukowskich lasach. Intencją jego budowniczych – społeczeństwa ziemi łukowskiej, w tym byłych partyzantów z oddziałów stacjonujących w rezerwacie Jata, było oddanie hołdu żołnierzom z oddziałów Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych. – Wszyscy byli świadomi, że za PRL polskich partyzantów nie można było uczcić inaczej, niż w takiej właśnie „kulawej”, nieodpowiadającej rzeczywistości formie. W tamtych warunkach bez wzmianki o radzieckiej partyzantce pomnik by nie powstał – uzasadniał Ryszard Grafik, regionalista, prezes łukowskiego koła ŚZŻAK (patrz: „Spór o pomnik partyzantów, por. „Echo Katolickie” 2/2018).
Orzeł i napis
Po trwającej blisko rok wymianie korespondencji odnośnie przyszłości pomnika i wizycie w Łukowie przedstawicieli IPN zapadła ostateczna decyzja. Zmiany, które zaproponowano, dotyczą wymiany obecnego wizerunku orła na orła Wojska Polskiego wz. 19 i przeredagowania inskrypcji. Ma ona teraz brzmieć: „W HOŁDZIE ŻOŁNIERZOM ARMII KRAJOWEJ I INNYCH ORGANIZACJI NIEPODLEGŁOŚCIOWYCH, KTÓRZY STANĘLI DO WALKI W OBRONIE OJCZYZNY PRZECIWKO NIEMIECKIEMU I KOMUNISTYCZNEMU ZNIEWOLENIU”.
Obowiązek Nadleśnictwa
Pomnik usytuowany jest na terenie Nadleśnictwa Łuków i to ono – mimo że stroną formalną, tj. wymianą korespondencji z IPN, zajmował się Urząd Gminy Łuków wraz z Urzędem Wojewódzkim w Lublinie. – Kiedy dostanę całą dokumentację wraz z decyzją IPN, przystąpię do jej realizacji – zapewnia Grzegorz Uss, nadleśniczy Nadleśnictwa Łuków. Na kierowaną przez niego instytucję spadnie też obowiązek pokrycia kosztów wprowadzenia zmian. – Na pewno nie będą małe. To zresztą niezaplanowany, dodatkowy wydatek w naszym budżecie – mówi. – W ustawie jest informacja, że koszt usunięcia z przestrzeni publicznej pomników podlegających dekomunizacji może być refundowany przez urząd wojewódzki. Nie ma tam natomiast wzmianki o kosztach modyfikacji – dodaje.
Proszony o komentarz do decyzji, G. Uss stwierdza: – Jestem zadowolony. Gdyby pomnik miał zostać zniszczony, byłaby to strata. Historię, nawet jeśli jest trudna, bolesna, należy pielęgnować i wyciągać z niej wnioski. Nadleśnictwo Łuków, odkąd prowadzi działalność edukacyjną, czyli niemal od 20 lat, zawsze przy tym pomniku opowiada prawdziwą wersję historii, nie zakłamaną, tłumacząc, że partyzanci radzieccy okazali się potem komórką NKWD, która miała za zadanie rozpracowanie personalne AK i NSZ, stacjonujących w rezerwacie Jata. Według mnie najlepszą formą byłoby ustawienie przy pomniku bądź przymocowanie do cokołu tablicy żeliwnej, na której byśmy umieścili wiedzę zgodną z tym, co udało się historykom ustalić. Każdy turysta czy przechodzień mógłby przeczytać oryginalny tekst z 1969 r. oraz najnowszą interpretację historyczną i sam – we własnym sercu i sumieniu – wyciągnąć wnioski.
LA