Diecezja
Źródło: AWAW
Źródło: AWAW

Droga z perspektywą wieczności

Przy Klasztorze Braci Mniejszych Kapucynów powstało ognisko Wspólnoty Trudnych Małżeństw „Sychar”. Obecnie skupia ono kilkanaście osób.

Grupa zaczęła się rodzić za czasów poprzedniego gwardiana klasztoru br. Piotra Zajączkowskiego. - Chętni weszli w program formacyjny i wzięli udział w warsztatach „12 kroków ku pełni życia”. Dojrzeliśmy do tego, by się upublicznić i oficjalnie wejść w struktury „Sycharu”. Jesteśmy otwarci na nowe osoby. Spotykamy się w pierwszą niedzielę miesiąca po Mszy o 15.30 i w trzecia środę po Mszy o 18.30. Zapraszamy tych, którzy doświadczyli życiowej „klapy” w małżeństwie. Między nami nie ma wybitnych duchowo.Wszyscy doświadczamy słabości, łącznie ze mną - mówi br. Tomasz Wroński, gwardian bialskiego klasztoru braci kapucynów.

Członkowie wspólnoty przekonują, że każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania, choć nie zawsze dochodzi do „zejścia się”.

– O przetrwanie związku walczy zazwyczaj jedna strona, druga często błądzi po bezdrożach,ale wtedy walczą już dwie osoby, bo walczy też Chrystus.Wierność przysiędze kosztuje. Trudno trwać, gdy inni zachęcają do tego, by drugi raz układać sobie życie, ale z kimś innym. Najpierw trzeba ułożyć swoje relacje z Panem Bogiem, wtedy otrzymamy światło na swoją historię życia – tłumaczy br. Tomasz.

 

Prawdziwe pojednanie

Gwardian klasztoru zaznacza, że jednym z celów „Sycharu” jest pojednanie małżonków.

– Nie chodzi o to, by się „szanowali”, jak mówią niektórzy celebryci. Ważne, by się rzeczywiście pojednali, odpuścili sobie winy, nie nosili w sobie żalu, złości i gniewu do siebie nawzajem. Dobrze, że są tacy, którzy chcą pozostać wierni Chrystusowi i przysiędze małżeńskiej, którzy chcą korzystać z duchowych darów, jakie Bóg przewidział przez sakrament małżeństwa – wyjaśnia gwardian.

Bialskie ognisko „Sychar” oficjalnie zapoczątkowało działalność 15 kwietnia br. Zainaugurowała ją Msza św., której przewodniczył ks. Jacek Sereda, diecezjalny duszpasterz rodzin. Homilię wygłosił ks. Paweł Dubowik, krajowy duszpasterz WTM „Sychar”. W spotkaniu wzięli też udział ks. Łukasz Kałaska, diecezjalny opiekun wspólnoty, i ks. Kamil Frączek, opiekun ogniska w Łukowie.

 

Nie zabijać, a leczyć

– „Sychar” to wspólnota osób, które doświadczyły rozpadu relacji małżeńskich, ale chcą zostać wierne sakramentowi małżeństwa i mocno wierzą, że każde trudne sakramentalne małżeństwo jest do uratowania. Przyczynąkryzysu zawsze jest grzech, który wchodzi pomiędzy małżonków i nie pozwala im na bliskie relacje z Bogiem. Grzech powstały przez zaniedbanie, lekceważenie, brak szacunku i akceptacji nie dopuszcza pokory i poddania się kierownictwu Pana Boga. (…) Członkowie wspólnoty stanowczo sprzeciwiająsię mentalności rozwodowej i są zwolennikami ratowania małżeństwa. Jesteśmy przekonani, że chorej miłości się nie zabija, ale ją leczy, współpracując aktywnie z Jezusem Chrystusem – mówi Robert, lider bialskiego ogniska.

– Każde sakramentalne małżeństwo ma szansę na odrodzenie więzi, które popękały. Uleczenie skaleczeń i ran może się dokonać tylko poprzez nawrócenie, pokutę i pracę nad sobą oraz w otwartości na łaskę Bożą – zauważył w homilii ks. P. Dubowik.

 

Trud i nadzieja

WTM „Sychar” powstała w 2003 r. przy kościele ojców pallotynów w Warszawie. Dziś ma 53 ogniska w całej Polsce. W naszej diecezji istnieją dwa – w Łukowie i w Białej Podlaskiej.

– Tworzymy grupki samopomocowe, staramy się wzajemnie wspierać w najtrudniejszych momentach życia. Proponujemy wyjazdy na rekolekcje i warsztaty 12 kroków. Spotykamy się też w rzeczywistości wirtualnej – na skypie i na forum, tworzymy grupy modlitewne, przygotowujemy publikacje tematyczne. Wychodzimy z założenia, że ratowanie małżeństwa trzeba zaczynać od siebie; warto zmieniać siebie i w sobie szukać przyczyn, które złożyły się na kryzys. Trzeba poznawać prawdę o sobie i z Bożą pomocą eliminować wady, które przyczyniły się do rozłamu. Trzeba uczyć się mądrej, wiernej i ofiarnej miłości – zaznacza Andrzej Szczepaniak, współzałożyciel WTM „Sychar”.

Zdarza się, że niektórzy małżonkowie przezwyciężają trudności i wracają do siebie. – Takich małżeństw nie ma jednak zbyt dużo. Jeśli małżeństwo długo „pracuje” na kryzys, to odbudowa również nie przyjdzie szybko. To nie jest łatwa droga, ale widać w niej sens i perspektywę wieczności – podsumowuje A. Szczepaniak.

AWAW