Kościół
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Misja to szukanie ludzi

O. Krzysztof Machelski OMI przez dwa lata pełnił posługę wikariusza w parafii pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Siedlcach. Od roku posługuje jako misjonarz na Ukrainie. Czytelnikom „Echa” zdradza okoliczności wyjazdu za wschodnią granicę. Opowiada też o rzeczywistości zastanej na miejscu oraz misji rozumianej jako wyjście do ludzi.

Z propozycją misyjnego wyjazdu ojciec prowincjał zadzwonił do niego 13 maja 2017 r. Istotna data, zważywszy na ubiegłoroczny jubileusz 100-lecia objawień fatimskich, których sednem - obok wezwania do pokuty i modlitwy - stała się prośba Maryi o nawrócenie Rosji. Przypadek czy jasna wskazówka? Zapytany, czy trudno było podjąć decyzję, o. Krzysztof odpowiada, że wewnętrzną zgodę na misyjny wyjazd nosił w sobie już od dawna. - Myśl pojawiła się po jednych z rekolekcji ignacjańskich. Nie wiedziałem wówczas, że może być to Ukraina.

Gdy prowincjał zadzwonił z pytaniem, zrozumiałem, że nadszedł czas na głośne wypowiedzenie decyzji, którą podjąłem już wcześniej – wyjaśnia. Zgodę na wyjazd porównuje do małżeństwa, które otwiera się na przyjęcie kolejnego dziecka, nie zważając na stan jego zdrowia itp. – Nagle dowiaduje się, że dziecko może być chore. I co wtedy? Po prostu trzeba sobie przypomnieć, że przed Bogiem już dawno podjęło się decyzję o posiadaniu dzieci i wyrazić ją jeszcze raz – w tej konkretnej sytuacji. A co do wspomnianej daty, w Fatimie byłem w wakacje przed wyjazdem na Ukrainę – precyzuje.

 

Strach ma wielkie oczy

Od 31 sierpnia ubiegłego roku o. K. Machelski posługuje w Połtawie na Ukrainie. ...

AW

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł