Historia
Źródło: TK
Źródło: TK

Stanęli na baczność przed Orlikiem

Komuniści próbowali zniszczyć pamięć o nim i nazwali bandytą. Dziś to narodowy bohater. 24 czerwca została otwarta w Rykach Izba Pamięci mjr. Mariana Bernaciaka i jego żołnierzy.

Niewielka sala w Miejsko-Gminnym Centrum Kultury to sukces tych, którzy przez lata walczyli o honor dowódcy 15 Pułku Piechoty „Wilków” AK. Historycznej chwili doczekali nie tylko nieliczni kombatanci, ale także rodzina. I to właśnie najbliżsi zostawili społeczeństwu w darze to, co było dla nich najcenniejsze. Mowa o srebrnym orderze Virtuti Militari przyznanym mjr. M. Bernaciakowi przez rząd londyński w 1945 r. Krewni „Orlika” otrzymali go dopiero na początku czerwca tego roku i postanowili przekazać ryckiej parafii. Odznaczenie wniosły do świątyni jego bratanice: Alicja Kobus i Elżbieta Gorzkowska w asyście kompanii honorowej Wojska Polskiego.

W uroczystej ceremonii uczestniczyli przedstawiciele parlamentu i władz samorządowych, na czele z szefem Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Janem Józefem Kasprzykiem. – To odznaczenie pokazuje, że mjr Bernaciak pozostanie na zawsze w panteonie największych bohaterów narodowych. Dumą dla każdego mieszkańca Ryk powinien być fakt, że państwo oddaje dziś cześć tak niezwykłej postaci. Gdyby nie tacy jak on, bylibyśmy jedną z republik sowieckich. Dziękując za wolność, stajemy dziś na baczność przed „Orlikiem” i jego żołnierzami – podkreślił J.J. Kasprzyk.

Srebrny krzyż znalazł swe miejsce w specjalnie przygotowanej gablocie przy ołtarzu w nawie bocznej.

 

Aby prawda zwyciężyła

Ważnym elementem obchodów było otwarcie Izby Pamięci mjr. Mariana Bernaciaka. W niewielkim pałacowym pomieszczeniu zostały zgromadzone wszelkie dostępne pamiątki po dowódcy 15 PP „Wilków” AK i jego podkomendnych. Wśród eksponatów można zobaczyć m.in. repliki niemieckiej i brytyjskiej broni, granaty oraz akcesoria wykorzystywane przez partyzantkę. O oddziale „Orlika” wiele też mówią dokumenty, zdjęcia, mapy oraz mundury.

Jak zapowiada inicjator utworzenia muzeum, prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Koło w Rykach, wkrótce liczba pamiątek wzrośnie. – Planujemy zakupić nowe eksponaty, w tym multimedialne, by jeszcze bardziej uatrakcyjnić wystawę. Chcemy organizować tu spotkania z historykami, mediami i kombatantami – zdradził Mariusz Pawlak.

Co do potrzeby utworzenia takiego miejsca ryckie koło nie miało wątpliwości. – Nosiliśmy się z takim zamiarem od lat. Będziemy edukować społeczeństwo, bo propaganda komunistyczna wciąż jeszcze jest żywa – dodał prezes ŚZŻAK.

 

Album o ryckich bohaterach

Zwieńczeniem niedzielnych uroczystości był koncert przed pałacem. Z patriotycznym repertuarem wystąpiła na scenie młodzież z ryckich szkół oraz zaproszeni na tę okazję bardowie: Paweł Piekarczyk i Leszek Czajkowski. Organizatorzy nagrodzili również laureatów konkursów poświęconych „Orlikowi”. Najlepsze prace plastyczne zostały wystawione w Izbie Pamięci.

Do nabycia była też najnowsza monografia wydana staraniem ryckiego koła Światowego Związku Żołnierzy AK. Znajdują się w niej archiwalne zdjęcia, wiersze i wspomnienia o bohaterach podziemia niepodległościowego ziemi ryckiej. W powstaniu książki aktywny udział brała młodzież ze szkół średnich.

Obchody upamiętniające M. Bernaciaka wpisały się w jubileusz 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Patronat honorowy nad wydarzeniem objął Prezydent RP Andrzej Duda.


Był jak rodzony ojciec

Rozmowa z Alicją Kobus, bratanicą M. Bernaciaka

 

Jak Marian Bernaciak zapisał się w Pani pamięci?

Stryjka wspominam bardzo mile. Opiekował się mną, gdy mama pracowała, a tato przebywał w oflagu. Jak czuły ojciec kładł mnie do łóżka, budził rano i przynosił mi śniadanie. Był dla mnie ogromnym autorytetem. Jeśli coś powiedział, to było święte. Nigdy nie protestowałam. Mogłam się droczyć z babcią, dziadziem, ale nie z nim. Nie podnosił głosu. Mówił spokojnym tonem, a my wiedzieliśmy, że trzeba to wykonać.

 

Kiedy widziała go Pani po raz ostatni?

Było to, gdy front zbliżał się do Dęblina. Mieszkaliśmy wtedy pod Kłoczewem. Stryjek odwiedził nas, ale na krótko. Źle się czuł. Chcieliśmy, by odpoczął, ale powiedziano nam, że ktoś się kręci wokół domostwa i lepiej będzie, jeśli opuści nasz dom. Wsiadł więc na konia i w asyście kompana odjechał. To było moje ostatnie spotkanie ze stryjkiem. Miałam wtedy niecałe dziewięć lat.

 

Jak Pani przyjęła wiadomość o śmierci stryja?

Rodzice ukryli to przede mną. Babcia w pewnym momencie chciała mi powiedzieć, ale mama dała jej ręką znak, by tego nie robiła. Dopiero jak przyjechałam do Ryk na symboliczny pogrzeb, dowiedziałam się, że zginął. Bardzo to przeżyłam.

 

W Polsce Ludowej mówienie o bohaterstwie „Orlika” było zakazane…

Trzeba było milczeć, ale my nauczyliśmy się tego. Zrozumieliśmy, że bezpieczniej będzie dla stryja, jeśli nie będziemy mówili o nim wcale. A jeśli rozmawialiśmy, to najczęściej nie w domu, a np. na spacerach.

 

Wierzy Pani, że historycy odnajdą szczątki stryja?

Nadzieje na to są nikłe. Jak sądzę, komuniści tak zabezpieczyli ciało, że nigdy go nie znajdziemy. Przypuszczamy, że szczątki mogą spoczywać na Bródnie. To prawdopodobne, bo gdy ciało stryjka było przewożone, znajdowało się już w fazie rozkładu. Musieli je jak najszybciej pochować. Jeżeli zakopali je w jakiejś piwnicy albo na terenach obecnych osiedli mieszkaniowych, prawdopodobieństwo odnalezienia jest bardzo małe.

 

Dziękuję za rozmowę.

Tomasz Kępka