Słodka trucizna
Zmieniły się czasy. Dziś nie ma już stosów i zapachu zwęglających się ludzkich zwłok. Nie ma szafotów, które ustawiane na rynkach i skwerach miejskich ociekały krwią skazańców, gromadząc wokół siebie podczas egzekucji rozhisteryzowane tłumy. Mamy za to internet, facebooka, tabloidy i serwisy informacyjne gotowe w każdym momencie rozpalić wyobraźnię pospólstwa i podgrzać ekscytację do stanu wrzenia. Mamy „przyjaciół” i „życzliwych” udających zatroskanie, a zarazem gotowych w każdej chwili do linczu, cięcia ostrym jak brzytwa osądem, smagnięcia ironią. Okrutni są nie tylko dorośli. Takimi bywają także dzieci - wychowywane przez gry komputerowe, filmowe obrazy wojny i przemocy. Słuchające rozmów rodziców, nasiąkające jak gąbka wszechobecnym hejtem i pogardą.
Gardzące rówieśnikami tylko dlatego, że ktoś nie ma markowych ciuchów, nowego smartfona albo że ich „starzy” są na śmieciówkach i zarabiają grosze. A czasem również dlatego, że kolega nie pasuje do „ekipy”, ponieważ chodzi do kościoła, ma w życiu zasady i nie jest mu jeszcze wszystko jedno.
Jest coś mrocznego w naturze ludzkiej… …coś, czego nie da się racjonalnie wytłumaczyć: człowiek uwielbia czerpać radość z cudzego cierpienia, upodlenia. Są tacy, którzy nie potrafią funkcjonować bez codziennego karmienia się taką „strawą”. Z wypiekami na twarzy (nie widząc w tym niczego zdrożnego) absorbują newsy, natychmiast puszczając je w obieg w swoim „dobrym poinformowaniu”, szukając źródła poważania i nobilitacji w środowisku. Niestety, im bardziej jest ono zamknięte, tym gorzej. Problem nie omija nawet tych, którzy powinni stać na antypodach takiego zachowania: ludzi Kościoła. Jakoś nie dociera prawda wyrażona plastycznie przez św. Pawła, że Kościół to Mistyczne Ciało Chrystusa (por. ... |