Cenne dla zdrowia
- Najczęściej wykorzystuję miód, ale zebrałem już pierwszą pierzgę i wosk - opowiada kapłan, a od trzech lat także pszczelarz. Pasieka ks. Krzysztofa, składająca się z ośmiu uli, znajduje się w bliskim sąsiedztwie miasta - na terenach czystych, sprzyjających owadom, a jednocześnie rozwojowi pasji. Pierwszy miód to efekt pszczelej pracy na polach rzepaku. Potem wytwarzany jest miód wielokwiatowy. Sporo jest też drzew lipowych, natomiast bardzo niewiele gryki.
– Kiedy byłem dzieckiem, mieszkałem na terenie parafii Paprotnia. Tam swoją pasiekę prowadził mój wujek – wspomina pierwsze kontakty z pszczołami ks. K. Zawadzki. – Był posiadaczem kilku uli, a ja przyglądałem się jego pracy. W 2011 r., kiedy zostałem diakonem, ks. biskup przydzielił mnie do odbycia praktyki we włodawskiej parafii. Tu spotkałem śp. ks. Stanisława Dadasa i zapoznałem się z jego pasieką. Pszczoły były jego pasją. Nic dziwnego – pochodził z rodziny pszczelarskiej. Kiedy wspólnie z proboszczem przewoziliśmy jego ule z Żukowa do Włodawy, zadawałem dużo pytań i zaczerpnąłem sporo wiedzy na temat pszczół. Ks. S. Dadas nazywał je „Bożymi skrzatami” – opowiada kapłan.
Ks. Krzysztof został wikariuszem we Włodawie w lipcu 2015 r., a wiosną następnego roku był już posiadaczem dwóch uli, z najlepszą matką, od ks. Stanisława. – Tak się zaczęła przygoda z pszczołami – przyznaje. – Na początku słyszałem żarty, że mając dwa ule, nie jest się jeszcze pszczelarzem. Dokupiłem kolejne trzy i zaczęło się poważne myślenie o prowadzeniu pasieki – stwierdza ks. Zawadzki.
Spotkania pszczelarzy
Aktualnie kapłan jest posiadaczem rodziny pszczelej zajmującej osiem uli. Prowadzenie pasieki godzi z obowiązkami w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym oraz duszpasterstwem. – To bardzo ciekawe zajęcie, móc doglądać pszczoły, obserwować, jak się rozwija rodzina czy zachowuje matka w ulu. Przyjemnie jest widzieć, jak powiększa się pasieka – mówi ks. Krzysztof.
Kapłan przyznaje, że bardzo dużo zawdzięcza ks. S. Dadasowi, który przekazał mu wiele technik prowadzenia pasieki. Dzięki proboszczowi nabrał umiejętności dotyczących np. zapraszania pszczół do pustego ula czy zabezpieczania pasieki, aby potem nie musieć stawiać drabiny i wchodzić na drzewo. Z ks. Stanisławem udawali się do kaplicy w niedalekiej Suchawie, która stała się miejscem spotkań ludzi kochających przyrodę. W kościółku obok figury św. Ambrożego, patrona pszczelarzy, znajduje się jedyny w dekanacie obraz Matki Bożej Miodnej. Tu odbywają się spotkania leśników, myśliwych, a także pszczelarzy, które rozpoczyna Eucharystia i modlitwa. Spotkaniom, organizowanym przez Polsko-Nadbużańskie Koło Pszczelarzy we Włodawie, towarzyszy prelekcja na specjalistyczne tematy dotyczące pszczół. – Wiedza teoretyczna jest ważna, ale dużo wiadomości można zaczerpnąć także od ludzi, którzy zajmują się pszczelarstwem – stwierdza ks. Zawadzki. – Spotkania w Suchawie są bardzo interesujące, można posłuchać o doświadczeniach innych pszczelarzy. Polsko-Nadbużańskie Koło Pszczelarzy, które w tamtym roku obchodziło 60-lecie działalności, zrzesza 12 pszczelarzy z czterech powiatów: włodawskiego, parczewskiego, bialskiego i chełmskiego. Posiadają oni ponad 3,4 tys. rodzin pszczelich. W trakcie spotkań tematów nie brakuje. W czasie swojej praktyki dowiedziałem się, że wiele zależy np. od samych mieszkańców ula, tzn. są spokojne pszczoły oraz takie, które odznaczają się agresją. Ważne jest, aby dobrze poznać swoją rodzinę, a potem tę znajomość przenieść na właściwe prowadzenie pasieki – uzupełnia kapłan.
– Pszczoły można pokochać – mówi ks. Krzysztof. I podsumowuje: – To stworzenia niezwykle wdzięczne. Jeśli np. pasieka znajduje się blisko sadu czy pola z rzepakiem, plony są większe. Produkty pszczele służą zdrowiu i dzięki nim nasze stoły są pełne .
Joanna Szubstarska