Kościół
Źródło: Zbirek
Źródło: Zbirek

Żarty parafialne

Smutny święty to żaden święty - mawiał św. Jan Bosco. W przestrzeni wiary i Kościoła, obok powagi i skupienia, jest również miejsce na uśmiech. Zabawnych sytuacji nie zaplanujesz, one przychodzą same!

Ks. Jan Twardowski przypominał: „Błogosławieni, którzy potrafią śmiać się z własnej głupoty, albowiem będą mieć ubaw do końca”. Dystans do własnych niedopatrzeń czy ograniczeń jest nawet wskazany. Zabawnym czy lekko ironicznym słowem często można rozładować wiszącą w powietrzu awanturę i zlikwidować niepotrzebne napięcie. Celna riposta oraz śmieszny komentarz działają natychmiast, przysłowiowo rozkładając na łopatki.

Mistrzami humoru są dzieci

– W głowie utkwiły mi dwie sytuacje z przedszkolnych katechez. Pewnego razu poprosiłem sześciolatki, by narysowały kogoś, kto swoim życiem pokazuje Jezusa – wspomina o. Mateusz Pawłowski, który do niedawna posługiwał w Kodniu. – Maluchy zazwyczaj rysowały mamę, tatę, dziadków i rodzeństwo. Pojawiły się też obrazki z księdzem. Bardzo się zdziwiłem, gdy podszedłem do małego Antka. Chłopczyk namalował postać w czerwonym stroju. Pytam: „Antek, a kto to jest”? W odpowiedzi słyszę: „To nasz pan Darek, strażak”. Ja znów dopytuję: „A dlaczego namalowałeś akurat tego pana”? Antek tłumaczy: „Bo pan Darek ratuje ludzi. Pan Jezus też pomagał wszystkim, żeby nie zginęli”. To było mistrzostwo świata! – przyznaje.

 

Zakręcony katecheta

Zakonnik przywołuje jeszcze inną „przedszkolną” sytuację. – Bardzo często opowiadałem maluchom biblijne przypowieści. Zazwyczaj zabierałem wtedy ze sobą sympatyczną maskotkę o wdzięcznym imieniu Klara. Razem mówiliśmy np. o zagubionej drachmie. Zdarzyło się, że któregoś razu nieco się „zakręciłem” i po raz drugi zacząłem opowiadać o zabłąkanej owieczce. Słuchała mnie wtedy grupa pięciolatków. ...

Agnieszka Wawryniuk

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł