Jaka poziomnica, taki poziom
Do wykończenia wymarzonych kątów inny znajomy polecił mu znajomego majstra, który z kolei u innego znajomego… No wiadomo, prawdziwa fachura - taki można by rzec: Specjalista przez wielkie „S”. Pan Kazio starał się jak mógł, szło mu nawet nie najgorzej do chwili gdy wylał posadzki. A te, jak się niebawem okazało, zupełnie nie trzymały poziomu. Wkurzony Chrupek (bo taką ksywę w szkole miał mój znajomy) nie chciał oczywiście zapłacić chałturnikowi za spartaczoną robotę. Gdy się wreszcie dogadali, pan Kaziu, jak przystało na eksperta w swojej dziedzinie, ze spokojem w głosie wyznał Chrupkowi: - Bo widzisz pan, panie Pawełku, jaka poziomnica, taki poziom. I wyszło jak wyszło.
Historia ta przypomniała mi się w dniu, w którym zobaczyłem w środkach masowego przekazu (i to nie tylko tych od dobrej zmiany) jak na teren Sejmu RP – ogrodzonego barierkami i otoczonego szpalerem policjantów – zagorzali szermierze praworządności przemycali w bagażniku samochodu jeszcze bardziej płomiennych szermierzy. No myślę, emocje jak na grzybobraniu w lesie obok poligonu. A co by się stało, gdyby posłanka Schmidt za późno otworzyła bagażnik? Są upały. Tyle się mówi o tym, by nawet zwierząt nie zostawiać w zamkniętym samochodzie na parkingu. A tu…
Posłowie sejmu obecnej kadencji (nie tylko totalni) co i rusz fundują nam różne widoki od puczystów stojących na mównicy i krojących pasztet na wigilijną kolację, przez nocne kłótnie, pyskówki, wymachiwanie pieluchami, po celebrowanie 550-lecia parlamentaryzmu w namiocie. Dlaczego więc kogokolwiek miałby zdziwić i ten wyczyn? Tylko z drugiej strony, czy to wszystko jest normalne?
Na wieść o aferze bagażnikowej Paweł Kukiz – muzyk z zamiłowania, poseł z woli ludu – zaproponował, by jego koleżanki i koledzy z Wiejskiej przechodzili badania psychiatryczne. – A skąd pewność, że jednemu czy drugiemu kiedyś nie odwali i nie wymyśli sobie, by w ramach np. „obrony demokracji”, zamiast wnosić jakieś gadżety na mównicę sejmową, wniesie tam po prostu bombę, żeby odpalić w „ramach protestu”, a samobójczą śmiercią „zapisać się na kartach historii” – napisał na Facebooku. – Od trzech lat w sejmowych ławach mam okazję obserwowania z bliska wielu psychopatów z mandatem posła – dodał.
Jednym pomysł natychmiast przypadł do gustu, inni uznali go za zabawny, a jeszcze inni oburzyli się, twierdząc, że nie po to mamy demokrację, by teraz jakiś tam psychiatra decydował, kto zostanie posłem. Może i tak. Ale gdy tak patrzę na tę naszą demokrację, to łudząco przypomina mi ona poziomnicę pana Kazia. Niby głosuję na przyzwoitych, prawych, pracowitych, sprawiedliwych i uczciwych Chrupków, a potem w ławach sejmowych muszę oglądać niemal samych…
MLS