Komentarze
Jaka poziomnica, taki poziom

Jaka poziomnica, taki poziom

Przed kilku laty mój znajomy - jak przystało na prawdziwego mężczyznę - ożenił się, spłodził syna, zasadził drzewo (możliwe, że kolejność była inna) i wreszcie postanowił zbudować dom. Zadłużył się chłopina po uszy, tyrał całymi dniami tak, że do tej pory dobrze pamięta skąd mu nogi wyrastają.

Do wykończenia wymarzonych kątów inny znajomy polecił mu znajomego majstra, który z kolei u innego znajomego… No wiadomo, prawdziwa fachura - taki można by rzec: Specjalista przez wielkie „S”. Pan Kazio starał się jak mógł, szło mu nawet nie najgorzej do chwili gdy wylał posadzki. A te, jak się niebawem okazało, zupełnie nie trzymały poziomu. Wkurzony Chrupek (bo taką ksywę w szkole miał mój znajomy) nie chciał oczywiście zapłacić chałturnikowi za spartaczoną robotę. Gdy się wreszcie dogadali, pan Kaziu, jak przystało na eksperta w swojej dziedzinie, ze spokojem w głosie wyznał Chrupkowi: - Bo widzisz pan, panie Pawełku, jaka poziomnica, taki poziom. I wyszło jak wyszło.

Historia ta przypomniała mi się w dniu, w którym zobaczyłem w środkach masowego przekazu (i to nie tylko tych od dobrej zmiany) jak na teren Sejmu RP – ogrodzonego barierkami i otoczonego szpalerem policjantów – zagorzali szermierze praworządności przemycali w bagażniku samochodu jeszcze bardziej płomiennych szermierzy. No myślę, emocje jak na grzybobraniu w lesie obok poligonu. A co by się stało, gdyby posłanka Schmidt za późno otworzyła bagażnik? Są upały. Tyle się mówi o tym, by nawet zwierząt nie zostawiać w zamkniętym samochodzie na parkingu. A tu…

Posłowie sejmu obecnej kadencji (nie tylko totalni) co i rusz fundują nam różne widoki od puczystów stojących na mównicy i krojących pasztet na wigilijną kolację, przez nocne kłótnie, pyskówki, wymachiwanie pieluchami, po celebrowanie 550-lecia parlamentaryzmu w namiocie. Dlaczego więc kogokolwiek miałby zdziwić i ten wyczyn? Tylko z drugiej strony, czy to wszystko jest normalne?

Na wieść o aferze bagażnikowej Paweł Kukiz – muzyk z zamiłowania, poseł z woli ludu – zaproponował, by jego koleżanki i koledzy z Wiejskiej przechodzili badania psychiatryczne. – A skąd pewność, że jednemu czy drugiemu kiedyś nie odwali i nie wymyśli sobie, by w ramach np. „obrony demokracji”, zamiast wnosić jakieś gadżety na mównicę sejmową, wniesie tam po prostu bombę, żeby odpalić w „ramach protestu”, a samobójczą śmiercią „zapisać się na kartach historii” – napisał na Facebooku. – Od trzech lat w sejmowych ławach mam okazję obserwowania z bliska wielu psychopatów z mandatem posła – dodał.

Jednym pomysł natychmiast przypadł do gustu, inni uznali go za zabawny, a jeszcze inni oburzyli się, twierdząc, że nie po to mamy demokrację, by teraz jakiś tam psychiatra decydował, kto zostanie posłem. Może i tak. Ale gdy tak patrzę na tę naszą demokrację, to łudząco przypomina mi ona poziomnicę pana Kazia. Niby głosuję na przyzwoitych, prawych, pracowitych, sprawiedliwych i uczciwych Chrupków, a potem w ławach sejmowych muszę oglądać niemal samych…

MLS