Na scenie życia
R. Rogalski urodził się 15 grudnia 1920 r. w Siedlcach. Tu uczęszczał do szkoły powszechnej i gimnazjum. Potem poszedł do Liceum Pedagogicznego w Leśnej Podlaskiej. Jednak naukę przerwała wojna. Debiutował w 1944 r. na deskach amatorskiego teatru zorganizowanego przez innego siedlczanina - A. Fogla. Szkołę Teatralną ukończył w Łodzi pod kierunkiem L. Schillera. Występował na scenach łódzkich, opolskich i warszawskich. Od lat 70 współorganizował spotkania aktorów w Siedlcach. W kinie zadebiutował rolą Eskimosa w obrazie „Na białym szlaku”. Występował także w serialach „Modrzejewska”, „Odjazd” czy „Dom”. W 2012 r. zaistniał w świadomości widzów rolą sołtysa Malinowskiego w „Pokłosiu” Władysława Pasikowskiego.
Jego kreacja była szeroko komentowana w mediach. 90-letni wówczas aktor zaskoczył reżysera, nie zgadzając się na dublurę w dość brutalnej scenie wymagającej sprawności fizycznej.
Książka „Siedlce – okupacja – teatr. Wspomnienia z lat 1920-2018” to opowieść aktora o dzieciństwie, czasach okupacji niemieckiej i radzieckiej oraz jego działalności w plutonie „Koliber” w siedleckiej Armii Krajowej. 31 sierpnia R. Rogalski spotkał się z siedlczanami w Muzeum Regionalnym. Podczas promocji jego książki można było na żywo posłuchać człowieka – świadka historii, który przeżył dwie okupacje, walczył o wolność kraju, za działalność w Armii Krajowej trafił do aresztu, a po wojnie został aktorem. Spotkanie poprowadził Andrzej Chojnacki, autor wywiadu z R. Rogalskim otwierającego publikację.
Naturalna wielokulturowość
– Siedlce z moich czasów były brukowane. Kąpać chodziłem się do miejskiej łaźni, a w przydrożnych rowach rosły akacje. Dzisiaj mamy cudowne ulice, chodniki, budynki. Moja śp. żona, która była łodzianką, gdy przyjeżdżaliśmy do Siedlec, zachwycała się: „Robert, jakie to piękne miasto” – opowiadał aktor, podkreślając, iż Siedlce jego dzieciństwa i młodości różnią się od obecnych pod każdym względem. – W mieście, które wówczas liczyło 31 tys. mieszkańców, 13 tys. było pochodzenia żydowskiego. Prowadzili sklepy, zakłady rzemieślnicze. Tam, gdzie dzisiaj znajduje się dworzec PKS, były stragany, na których można było kupić dosłownie wszystko. Ci ludzie byli częścią naszego społeczeństwa. W sklepach żydowskich robiło się sprawunki, np. u państwa Zając przy ul Morskiej. Nie płaciliśmy gotówką, tylko wpisywano zakupy do tzw. zeszytu. Rachunki regulowaliśmy pierwszego dnia miesiąca, kiedy ojciec dostawał pensję – wspominał R. Rogalski.
Ówcześni siedlczanie strzygli włosy i golili się u fryzjera Rozenbauma, wyroby mięsne nabywali u Kapłana przy ul. Kilińskiego, rodzinne fotografie robili u Adolfa Gancwola-Ganiewskiego, a przeróbki krawieckie u krawca Różowegokwiata. – Szył nam mundurki szkolne, a ojcu spodnie wojskowe. Krawiec miał trzech synów. Prawie cała rodzina zginęła w Treblince. Jej tragiczną historię opisałem w książce – przyznał. – W gimnazjum Żółkiewskiego, do którego uczęszczałem, w klasie miałem kilkunastu kolegów pochodzenia żydowskiego, z którymi się przyjaźniłem. Ta wielokulturowość stała się naturalna, nie było konfliktów – zapewnił.
Bolesne wspomnienia
Nie zabrakło też bolesnych wspomnień. – Pamiętam, jak powstało getto. Ogrodzony drutem kolczastym teren dochodził do ul. Piłsudskiego. Nie zapomnę widoku cygańskich dzieci, które, by zarobić na kawałek chleba, dawały koncert na łyżkach. To był inny świat – tragicznego zniewolenia i głodu. Kiedy pracowałem na kolei, Żydów z getta przywożono do pomocy. Starałem się im pomóc, choćby dzieląc się śniadaniem – mówił.
R. Rogalski przyznał, że najtragiczniejszą historią, jaką pamięta, była właśnie likwidacja getta w sierpniu 1942 r. Podczas spotkania aktor opowiadał, jak Niemcy wprowadzali Żydów i kierowali na kolejową rampę, skąd odjeżdżały pociągi do Treblinki. Po ostatnim transporcie miejsce to spływało krwią… Ta wstrząsająca relacja znalazła się w książce. „Wyprowadzono ich południową bramą i kierowano ul. Kilińskiego na rampę. (…) Pan wie, że obok kościoła garnizonowego od zawsze miał atelier taki słynny siedlecki fotograf – Adolf Ganiewski. Właśnie Gancwol – zasymilowany siedlecki Żyd, który jeszcze przed wojną przyjął chrzest. Uważał się zupełnie za Polaka, ale Niemcy kazali przenieść mu się do getta. Mimo to jednak Ganiewski chyba codziennie opuszczał getto i szedł do swojego atelier fotograficznego na Ogrodową. Mimo że czuł się Polakiem, podzielił los swych braci – Żydów. Został zgładzony w Treblince. Ludzie opowiadali, że tam na Ogrodowej zrobił swoje ostatnie w życiu zdjęcie – tego pchanego ku zagładzie ludu Izraela. Kiedy po raz ostatni opuszczał swoją pracownię, jeden z oficerów niemieckich wyrzucił jego klisze i fotografie. W tych kliszach i fotografiach zachowana była ogromna część historii Siedlec, siedlczan – i w przypadku tamtych klisz i zdjęć zniszczonych przez hitlerowskiego oprawcę faktycznie odchodziła w niebyt historia Siedlec i siedlczan” – opowiadał w wywiadzie udzielonym A. Chojnackiemu.
Przysięga na łące
Aktor wywodzi się rodziny o wojskowych tradycjach. Jego ojciec był podoficerem 22 pułku piechoty, który stacjonował w Siedlcach. R. Rogalski natomiast wstąpił do armii podziemnej. Przysięgę wojskową złożył na łąkach nad Muchawką. Często otrzymywał zadanie przewożenia „podziemnego” arsenału broni, do czego wykorzystywał należącą do rodziców kobyłkę.
– W lecie 1944 r. nastąpiła wymiana okupanta. Do Siedlec weszli Sowieci. Z jednej strony był to oddech, a z drugiej obawa. Baliśmy się tego – podkreślił, dodając, iż pamięta, że kierownikiem siedleckiej biblioteki został komunista Józef Dziedzic, który nie potrafił ani pisać, ani czytać.
Barwny świat teatru
W książce R. Rogalski przyznał, że kompletnie nie rozumiał tej nowej Polski. Miał jednak to szczęście, iż na swojej drodze spotkał A. Fogla, który otworzył przed nim barwny świat teatru. Znany dzisiaj z m.in. z roli Maćka z Bogdańca w „Krzyżakach” czy sołtysa w „Samych swoich” Fogiel zaczął od jasełek Lucjana Rydla „Betlejem polskie”. – Grałem diabła, a Matką Boską była żona aptekarza Maliszewskiego. Byli też Kazio Gizmajer, panna Harmatówna. Przedstawienie zostało fantastycznie przyjęte przez publiczność. Było to pierwszy spektakl teatralny w Siedlcach po wojnie, a dla mnie pierwsze kroki na scenie. Potem były rewie i różne inne widowiska. Ludzie cieszyli się polskim słowem i tańcem – opowiadał R. Rogalski, dodając, iż nie tylko uwielbiał, ale i umiał tańczyć, a pierwsze kroki na parkiecie stawiał pod okiem innej znanej siedlczanki Z. Buczyńskiej.
Potem przyszedł czas na scenę w Operze Wrocławskiej, gdzie R. Rogalski grał m.in. w „Strasznym dworze”. Z Wrocławia pojechał do Łodzi, gdzie rozpoczął studia aktorskie, które ukończył w 1950 r. Pierwszym teatrem, z którym się związał był Teatr Wojska Polskiego w Łodzi. Następnie Teatr Ateneum w Warszawie, teatr w Opolu, Teatr Ziemi Mazowieckiej w stolicy, Teatr Ochota.
Nigdy nie jest za późno
Mimo szlachetnego wieku wciąż możemy podziwiać talent aktorski R. Rogalskiego na dużym ekranie. – Dzisiaj, mając skończone 20 lat, no dobrze – 25, ale nie powiem, zacząłem grać u znaczących reżyserów – w „Pokłosiu” Pasikowskiego, „Wołyniu” Smarzowskiego, „Mieście’44” Komasy – przyznał skromnie.
Jednak aktorstwo nie jest jego jedyną pasją. Na swojej działce w Kisielanach, dokąd ucieka z Warszawy wraz z pierwszymi oznakami wiosny, dogląda pszczół, ryby, rąbie drewno, zbiera grzyby, rzeźbi. Jednym słowem: R. Rogalski jest żywym dowodem, że nigdy na nic nie jest za późno.
Wydawcą książki jest Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury w Kosowie Lackim, natomiast redaktorem publikacji A. Chojnacki, autor artykułów i książek opisujących historię Siedlec, m.in. „Żołnierze w społeczeństwie regionu siedleckiego w latach 1795-1831”. Książkę uzupełniają niepublikowane dotąd fotografie Siedlec z okresu II Rzeczypospolitej oraz z czasów okupacji. Pokazują zniszczone miasto, przedwojennych nauczycieli i zaangażowaną w walkę z okupantem młodzież. W książce znalazły się również zdjęcia pochodzące z albumu rodzinnego Artura Rogalskiego, bratanka aktora. Nie brakuje też fotografii z warszawskich sztuk teatralnych, w których występował R. Rogalski.
Jolanta Krasnowska