Kultura
Źródło: J
Źródło: J

Wolność tańcem malowana

Taniec, dźwięk, światło, słowo, obraz - wszystkie te elementy przenikają się, tworząc niepowtarzalny charakter spektaklu Polskie DNA - wolność tańcem malowana.

Przedstawienie w wykonaniu Alternatywnego Teatru Tańca LUZ oraz zaproszonych gości: Szymona Osińskiego, Simone Donati’ego, Bartka Woszczyńskiego, Arkadiusza Zebury, Tomka Łęczyckiego i Daniela Pugacza od samego początku zaskakuje widza swoją niekonwencjonalnością. Tu nie ma zwykłych układów choreograficznych, typowego początku, rozwinięcia i zakończenia, zaś akcja nie pozostaje na scenie, bo aktorzy wychodzą do widza, wciąż przemieszczają się po sali czy pomoście rozstawionym wzdłuż widowni. Chwilami trzeba rozejrzeć się na boki, obejrzeć do tyłu, by poszukać, w które miejsce przeniosła się akcja przedstawienia.

Sztuka miała swoją premierę 28 października i jest elementem Ogólnopolskiego Festiwalu „Jesteśmy Wolni”, który prowadził Miejski Ośrodek Kultury w Siedlcach w partnerstwie z innymi ośrodkami kultury z regionu. Scenariusz, reżyserię i choreografię opracowała Joanna Woszczyńska, kierownik, choreograf i założyciel Formacji Tańca Nowoczesnego LUZ, Alternatywnego Teatru Tańca LUZ i Akademii Tańca LUZ ART. Jak sama przyznaje, patriotyzm ma we krwi. – To spektakl szczególny, bo powstał z okazji obchodów 100-lecia niepodległości Polski – podkreśla J. Woszczyńska. – Jestem dumna i szczęśliwa, że dane mi było stworzyć widowisko w tak pięknym czasie, ze wspaniałymi tancerzami Luz, zawodowymi aktorami i tancerzami, artystami światła, dźwięku, projekcji.

 

Ruch, dźwięk, światło

Polskie DNA – wolność tańcem malowana w przepiękny, choć niecodzienny sposób obrazuje walkę o odzyskanie niepodległości. Polska, otoczona białymi postaciami z narysowanymi na plecach datami, które przywołują najważniejsze wydarzenia z historii Polski, zostaje zaatakowana. Trzy kobiety w ciemnych strojach, będące alegorią zaborców, podejmują próby, aż w końcu skutecznie odzierają ją z szat i krępują więzami. Podczas gdy ona próbuje zrzucić pęta, na scenie i widowni pojawiają się kolejne daty, aktorzy recytują fragmenty klasyków, pokazują życie pod zaborami. Zrywy narodowowyzwoleńcze przepięknie zobrazowali tancerze w solowych występach. Choć do walki zagrzewała ich myśl o upragnionej wolności, ich wysiłki skutecznie powstrzymywały kobiety w czerni. Jednak z tyłu zawsze stała ona – niepodległość. W końcu nadszedł ten upragniony dzień: Polska zrzuciła pęta, odbudowała się i zaczęła na nowo bić jednym, wspólnym sercem.

 

Dokąd idziemy?

Najnowsza sztuka Teatru Tańca LUZ staje się niecodziennym, interdyscyplinarnym widowiskiem, w którym na równi z tematem ważne są techniki tańca współczesnego, forma teatru alternatywnego, światło, dźwięk, archiwalne filmy i zdjęcia. Od widza wymaga pewnej wiedzy historycznej, ale w zamian daje dużą dawkę emocji, które pozostają z nim nawet po opadnięciu kurtyny. Spotkanie z Polskim DNA staje się doskonałą okazją nie tylko do przypomnienia historii Polski, ale także refleksji nad naszymi dziejami, również tymi najnowszymi. Czy szanujemy odzyskaną wolność i umiemy z niej korzystać? Czy nasze losy potoczyły się właściwymi ścieżkami? Czy jesteśmy tu, gdzie chcieliśmy być?


Chcę przybliżać odległe

PYTAMY Joannę Woszczyńską, choreografa, scenarzystkę, reżysera, kierownika Alternatywnego Teatru Tańca Luz.

 

Czym się Pani inspirowała, pisząc scenariusz i choreografię do Polskiego DNA?

 

Wena twórcza, natchnienie przychodzi znienacka… Od zawsze inspirowała mnie historia, od zawsze człowiek i jego wnętrze… Połączyłam obie inspiracje w jedną całość.

 

Spośród wielu wybrała Pani te, a nie inne postaci, wydarzenia…

 

Nie sposób pokazać całej historii, stąd pojawiający się tancerze z datami, które dobrze znamy z historii, krążący wokół naszej zniewolonej, a potem wolnej Polski. Symbolika, przenośnie, personifikacja – tak jak w poezji – dają wiele możliwości i w tańcu współczesnym. To doskonały sposób, żeby się zmierzyć z tak potężnym tematem, jakim jest wolność czy walka o nią.

 

Dlaczego w ogóle podjęła Pani ten temat?

 

Uważam, że temat wolności, szczególnie dla nas Polaków, nigdy nie będzie przereklamowany. Mam ogromny szacunek dla ludzi, którzy o nią walczyli. Wychowywałam się w domu, gdzie historia, wolność były szczególną wartością. Mój ojciec działał w Solidarności, widziałam jego zaangażowanie, zmagania. Pamiętam rewizje, zatrzymania. Mimo że było nam ciężko, gdy stracił pracę za swoją działalność, nigdy nie poddał się systemowi. Sama jako uczennica odczułam na własnej skórze brak wolności, bo wychowawczyni obniżyła mi ocenę ze sprawowania za nienależenie do harcerstwa i niechodzenie na pochody pierwszomajowe.

Ocalić od zapomnienia, przybliżyć odległą historię nie tylko młodzieży, poruszyć mocniej serca, zainteresować w sposób niekonwencjonalny tym, co nas w jakiś sposób utworzyło i jest naszym wewnętrznym DNA – to była moja misja i zadanie.

 

Aktorzy występujący w spektaklu są w różnym wieku. Czy musiała im Pani tłumaczyć jakieś kwestie historyczne?

 

Zaprosiłam do współpracy nauczyciela historii Krzysztofa Kolasiuka, który podczas wykładu opowiedział z wielką pasją o dziejach odzyskania niepodległości i najważniejszych wydarzeniach. Wśród występujących tancerzy byli również profesjonaliści, m.in. Szymon Osiński, mój syn Bartek Woszczyński oraz Włoch Simone Donati. Simone zatańczył etiudę Polski Prometeusz inspirowaną obrazem Verneta z 1831 r. ukazujący polskiego powstańca, który walczy do końca tylko z rękojeścią. Nasz włoski tancerz przy tej okazji poznał kawałek polskiej historii. Ze zdziwieniem i radością przyjął fakt, że w polskim hymnie występuje zdanie „z ziemi włoskiej do Polski”.

 

Dlaczego w Pani spektaklach, w których występują przecież młodzi ludzie, jest tyle odniesień do naszej historii? Czy to się da „sprzedać”?

 

Jeśli młodzież nie interesuje się historią, może to my, dorośli, nie potrafimy jej odpowiednio podać, opowiedzieć… Wolimy, żeby nasze dzieci oglądały bajki. Przecież to, co zdarzyło się naprawdę, jest dużo ciekawsze i ważniejsze od fikcji. Przykładem są moje ukochane Dzieci Powstania’44 – spektakl, który gramy z Alternatywnym Teatrem Tańca od czterech lat nieustannie. Inspiracją do napisania scenariusza i choreografii były prawdziwe losy dzieci z powstania warszawskiego opisane w książce m.in. „Dzieci „44” Jerzego Mireckiego. Ten spektakl wystawiamy już cztery lata nieustannie! 14 listopada 2014 r. minęła czwarta rocznica premiery, a my dalej jesteśmy w pełnej obsadzie na scenie i gramy przy pełnej, nie tylko siedleckiej publiczności. Tak jest i z Naszą klasą w PRLu, mam nadzieję, że tak też będzie z Polskim DNA. To są spektakle namalowane przez artystów za pomocą tańca, światła i muzyki oraz zatańczone z wielką pasją i sercem przez moich wspaniałych tancerzy z Luzu.

 

Przy tym spektaklu pracowała Pani z synem, który również w nim wystąpił. Zaskoczył czymś Panią?

 

Tak, syn pomagał mi w pracy choreograficznej przy niektórych etiudach. Rozumiemy się bez słów, bo wyrósł w tym zespole, a dla moich tancerzy jest jak starszy brat. A zaskoczył mnie tym, że mimo własnej premiery B’Cause Dance Campany pt.Homesick/Sick home, którą miał w Warszawie w Teatrze Studio, znalazł czas w ciągu i tak krótkiej dla artysty doby, by pomóc i zatańczyć w Polskim DNA w mieście, w którym się urodził i wychował.

 

Dziękuję za rozmowę.

JAG