Bieda nam spowszedniała
W jakimś sensie bieda spowszedniała. Przestała bulwersować. Bywa nawet nietolerowana. Kojarzy się z nieudacznictwem, lenistwem i uzależnieniami, czyli cechami, jakie można określić mianem biedy zawinionej. Tymczasem istnieje też bieda, która się przydarza, pozbawia człowieka możliwości i tak obciąża, że nie ma już siły walczyć. - Z jednej strony wiedziałam, że takie zjawisko istnieje, ale kompletnie nie byłam świadoma, jak wygląda. Odkryłam swoją własną biedę nieświadomości ludzkiego cierpienia, które często jest za ścianą, a i tak jesteśmy na nie ślepi. Tym bardziej że prawdziwe ubóstwo nie zawsze jest widoczne na pierwszy rzut oka - twierdzi Anna Dyńka, wolontariuszka Szlachetnej Paczki w Siedlcach.
– Dziś można kupić ubrania w dyskontach z odzieżą używaną, gdzie niezniszczona bluzka czy spodnie kosztują1zł! Spotykasz osobę, która jest schludnie ubrana, czysta, uśmiechnięta i nie masz pojęcia, co tak naprawdę ją spotkało – podkreśla, przyznając, iż podczas odwiedzin u rodzin zakwalifikowanych do pomocy w ramach akcji wolontariusze często po raz pierwszy spotykają się z trudnym światem biedy, m.in. z ludźmi żyjącymi bez bieżącej wody, łazienki, ogrzewania, którzy w dodatku muszą utrzymać siebie i dzieci za 300 zł; z chorymi niemającymi na leki; z matkami, których nie stać na zakup zimowych butów dla córek.
– Wchodzisz do skromnie urządzonego domu, w którym pachnie obiadem, a miłość aż unosi się w powietrzu i… ścina cię z nóg, bo dostrzegasz pouszczelniane kocami okna, a obok na ścianie ogromnego grzyba. Widzisz meble, które rozpadają się od lat, ale nadal są naprawiane, bo rodziny nie stać na nowe. Na kuchence stoi garnek z obiadem. Jeden ziemniak i dwie marchewki oraz niewielka porcja rosołowa. Warzywa umyte i ugotowane w skórkach, po czym obrane i podane z kawałkiem wątpliwej jakości wędliny. Do bulionu powstałego z warzyw dodaje się koncentrat i powstaje pomidorówka podawana z ryżem. Dwudaniowy obiad za niecałe 6 zł – opowiada Ania, przyznając, iż to, co zobaczyła i usłyszała, wstrząsnęło jej światem. Na przykład opowieści rodzin, w których żyją dorosłe osoby niepełnosprawne. – Gdy nie stać ich na pieluchy, to z tych zużytych wycinają niezabrudzone elementy i składają tak, by wykorzystać ponownie. A zamiast chusteczek stosują ścierki i szmatki, które pierze się ręcznie, bo pralka to za duży wydatek, zaś gdy nie można doczyścić w zimnej wodzie, wygotowuje się w garnku – dodaje wolontariuszka. Poznała też historie osób, niejednokrotnie wykształconych, w których życiu przytrafiło się nieszczęście, np. śmierć męża czy żony lub niepełnosprawność dziecka. To wystarczyło, by świat się zawalił. – Ci ludzie zwykle nie chcą nic dla siebie. ...
Jolanta Krasnowska