Rozmaitości
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Leki z Bożej apteki

Rozmowa ze Zbigniewem T. Nowakiem, autorem wielu książek z zakresu ziołolecznictwa, ekspertem w programie telewizyjnym „Pytanie na śniadanie”.

Leki roślinne to nie tylko zioła, ale też owoce i warzywa. Teraz mamy np. pod dostatkiem jabłek. Te pochodzące z upraw ekologicznych są niezwykle zdrowe i pomagają w takich chorobach cywilizacyjnych, jak np. miażdżyca, choroby serca, nadciśnienie, zaparcia, a nawet nowotwory. Ekologiczne jabłka posiadają dobroczynne flawonoidy oraz pektyny, które działają jak statyny, czyli obniżają poziom cholesterolu we krwi. Często np. na spotkaniach autorskich podchodzą do mnie osoby uskarżające się na dolegliwości wątroby czy zanik mięśni, które są skutkiem ubocznym wieloletniego stosowania właśnie statyn. Jabłka byłyby tu m. in. ich bezpiecznym i skutecznym zamiennikiem. W ostatnim czasie nastała moda na obniżanie cholesterolu we krwi za wszelką cenę, tymczasem nie jest on jedynym powodem miażdżycy. Przyczyn należy szukać także gdzie indziej. Nie wolno nam zapominać, że w odwiecznej aptece Pana Boga mamy mnóstwo leków zapobiegających konsekwencjom miażdżycy - zawałom serca czy udarom mózgu. Na wyciągnięcie ręki mamy chociażby czosnek i cebulę, które od lat wykorzystuje się także w leczeniu i zapobieganiu miażdżycy.

Od prawie 30 lat popularyzuje Pan ziołolecznictwo, zdrową dietę i zdrowy tryb życia? Jest Pan autorem wielu książek na ten temat. Skąd takie zainteresowanie?

 

Już jako nastolatek sam uprawiałem różne zioła w ogródku. Jestem botanikiem, a rośliny lecznicze są moją życiową pasją od ponad 30 lat. W swoim życiu dane mi było pracować ze wspaniałymi ludźmi, którzy mają ogromny wkład w tę dziedzinę medycyny, m.in. z nieżyjącymi już dzisiaj wielkim i znanym zielarzem i franciszkaninem o. Grzegorzem Sroką oraz nestorem polskiego zielarstwa prof. Aleksandrem Ożarowskim. Dziś również współpracuję z wieloma wybitnymi naukowcami zajmującymi się wnikliwym badaniem roślin leczniczych i propagowaniem ich zalet. Współczesna medycyna bowiem, chcąc służyć człowiekowi we właściwy sposób, nie może opierać się wyłącznie na syntetykach. Musi także korzystać z darów, jakie daje nam apteka Pana Boga, która przez pewien czas była zapomniana, co stanowiło wielką szkodę dla zdrowia człowieka. Znajdziemy tam wiele leków. Trzeba tylko je odkryć, poznać i zastosować we właściwy sposób.

 

Zatem wracamy do ziołolecznictwa?

 

Oczywiście, że tak. W wielu naukowych kręgach coraz więcej mówi się o wykorzystywaniu roślin w medycynie i uzupełnieniu nimi leczenia podstawowego, zwykle opartego na syntetykach, zaleconego przez lekarza. Leki roślinne są bezpieczne, praktycznie nie mają skutków ubocznych i mogą pomóc naprawdę w wielu dolegliwościach. Ale do tego potrzeba odpowiedniej wiedzy.

 

Czym są leki roślinne?

 

To nie tylko zioła, ale też owoce i warzywa. Teraz mamy np. pod dostatkiem jabłek. Te pochodzące z upraw ekologicznych są niezwykle zdrowe i pomagają w takich chorobach cywilizacyjnych, jak np. miażdżyca, choroby serca, nadciśnienie, zaparcia, a nawet nowotwory. Ekologiczne jabłka posiadają dobroczynne flawonoidy oraz pektyny, które działają jak statyny, czyli obniżają poziom cholesterolu we krwi. Często np. na spotkaniach autorskich podchodzą do mnie osoby uskarżające się na dolegliwości wątroby czy zanik mięśni, które są skutkiem ubocznym wieloletniego stosowania właśnie statyn. Jabłka byłyby tu m. in. ich bezpiecznym i skutecznym zamiennikiem. W ostatnim czasie nastała moda na obniżanie cholesterolu we krwi za wszelką cenę, tymczasem nie jest on jedynym powodem miażdżycy. Przyczyn należy szukać także gdzie indziej. Nie wolno nam zapominać, że w odwiecznej aptece Pana Boga mamy mnóstwo leków zapobiegających konsekwencjom miażdżycy – zawałom serca czy udarom mózgu. Na wyciągnięcie ręki mamy chociażby czosnek i cebulę, które od lat wykorzystuje się także w leczeniu i zapobieganiu miażdżycy. Piszę o tym m.in. w terminarzu „Zdrowie na cały rok 2019”. Przypominam tam, że rośliny te są niezwykle przydatne również w leczeniu zimowych infekcji. Naturalnym antybiotykiem jest też propolis, który bardzo polecam w tej publikacji.

 

Po jakie produkty powinniśmy sięgać, chcąc wzmocnić odporność?

 

Prawie 80% dolegliwości związanych z przeziębieniem to dzieło nie bakterii, ale wirusów. Dlatego stosowanie antybiotyków z apteki jest bezzasadne, bo działają tylko na bakterie. W takich przypadkach w ogóle nie pomagają, a jedynie powodują, że bakterie uodparniają się na działanie tych leków. I kiedy już musimy je zastosować na zakażenie bakteryjne, okazuje się, iż wcale nie skutkują. Przy grypie czy większości chorób wywołanych przeziębieniem warto sięgnąć nie tylko po cebulę i czosnek, ale też chrzan. Wspaniałym środkiem wirusobójczym jest też kwiat dziewanny. Przydaje się on m.in. przy zapaleniu zatok, z czym wiele osób ma problem. Nieocenione są również propolis, czyli kit pszczeli, i czystek.

 

Jednak czystek czystkowi nierówny. Gdzie kupić ten najlepszy?

 

Odradzałbym supermarket, gdyż sprzedawany tam czystek może pochodzić z Chin, gdzie stosuje się bardzo dużo pestycydów. Najlepszy jest czystek siwy (Cistus incanus), ale jeszcze bardziej skuteczny jest olejek z czystka, który posiada najsilniejsze właściwości bakteriobójcze i przeciwgrzybicze. Często stosuje się go i poleca np. przy boreliozie.

 

Czy dziewannę i czystek możemy podawać dzieciom?

 

Dziewannę jak najbardziej, ale z czystkiem w przypadku bardzo małych dzieci zachowałbym jednak ostrożność. W mojej książce „Zioła dla zdrowia dzieci” wyjaśniam, co można stosować przy poszczególnych dolegliwościach i w jakim wieku. To bardzo ważne, gdyż zamiast pomóc, możemy zaszkodzić. W telewizji często reklamowane są balsamy zawierające olejek z mięty, które są zalecane dzieciom, nawet niemowlętom przy katarze. To ogromne nieporozumienie. Absolutnie nie wolno stosować u niemowląt żadnych balsamów z olejkiem miętowym do inhalacji, gdyż może on spowodować obrzęk krtani, a w konsekwencji doprowadzić nawet do uduszenia. Bywały takie przypadki. Najbezpieczniejsze są natomiast: kminek, rumianek, koper włoski. Mogą być one stosowane nawet od drugiego tygodnia życia, np. w kolce niemowlęcej. W domowej apteczce powinien też znaleźć się kwiat lipy. Można z niego robić herbatki z dodatkiem miodu spadziowego czy gryczanego. Nie może zabraknąć też soku malinowego albo malin suszonych, ponieważ mają działanie napotne, rozgrzewające. Niezbędny jest także sok z owoców czarnego bzu, który także działa rozgrzewająco w przeziębieniu czy grypie.

 

Czy bezpieczne jest zażywanie leków i wspomaganie kuracji ziołami?

 

Nie wszystkie leki roślinne można stosować z lekami syntetycznymi, gdyż mogą wchodzić w interakcje. To dziś poważny problem medycyny. Przeciętny Polak łyka pięć różnych leków syntetycznych jednocześnie i nikt mu nie zagwarantuje, jak dany medykament w połączeniu z drugim zadziała. Podobnie jest z roślinami leczniczymi. Dlatego np. czosnku nie polecam, kiedy ktoś bierze leki oparte na kwasie acetylosalicylowym, czyli przeciwzakrzepowe polecane i reklamowane ostatnio w profilaktyce zawałów serca i udaru mózgu. Może się to bowiem skończyć krwawieniem wewnętrznym. Z kolei dziurawiec, bardzo skuteczny przy depresji, nie może być stosowany, gdy jest intensywne słońce, ponieważ może powodować fotouczulenie. Nie można go także zażywać z lekami przeciwwirusowymi, przeciwpadaczkowymi i antydepresantami. Podobnie jest w przypadku jeżówki purpurowej, która stosowana przez dłuższy czas i zbyt dużych dawkach zamiast pobudzać odporność, osłabia ją. Zawsze o tych przeciwwskazaniach piszę w moich książkach.

 

A jakie zioła czy produkty roślinne można stosować przy nowotworach i chemioterapii?

 

Polecam pokrzywę zarówno tym, którzy znajdują w grupie ryzyka, jak i są chorzy czy przechodzą chemioterapię lub radioterapię. Coraz śmielej naukowcy mówią też o skuteczności jemioły, brzozy czy jarmużu zawierającego związki o nazwie glukozynolany (m.in. sulforafan). Pobudzają np. proces apoptozy, czyli samouśmiercania komórek rakowych i zapobiegają przerzutom, co potwierdziły badania kliniczne.

 

Dużo też mówi się o działaniu przeciwnowotworowym kurkumy.

 

Zawiera ona kurkuminę, która również pobudza proces apoptozy (samouśmiercania) w komórkach nowotworowych. A medycyna na całym świecie robi wszystko, aby go pobudzić.

 

Które z roślin leczniczych należą do Pana ulubionych?

 

Mam ich wiele. W mojej domowej apteczce nie może zabraknąć suszonych kwiatów dziewanny oraz oleju z nasion wiesiołka – chroniącego przed wieloma chorobami cywilizacyjnymi. Niezwykle cenię też owoce róży dzikiej, z której robię zawsze najzdrowszy na świecie przecier, a z ususzonych – wspaniałe herbatki pełne witaminy C. O ich niezliczonych wręcz zaletach leczniczych przypominam w wydanej niedawno książce „Róża przedłuża życie”. Gromadzę poza tym dużo suszonych liści pokrzywy, bo to roślina na miarę XXI w. (o niej też wydałem w tym roku książkę „Pokrzywa przywraca zdrowie”), przetworów z porzeczki czarnej, aronii, maliny. Zawsze mam też pod ręką kwiatostan głogu – to sprawdzony lek poprawiający pracę serca i działający na nie ochronnie. O głogu także wydałem niedawno książkę „Głóg sercu na ratunek”.

 

Dziękuję za rozmowę.

MD