Diecezja
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Wiara wyniesiona z domu

Rozariana Julia Wnukowicz, przełożona generalna Zgromadzenia Małych Sióstr Niepokalanego Serca Maryi, wyróżniała się niezwykle bogatym życiem duchowym, skromnością, ubóstwem i dobrocią.

Przez całe życie odznaczała się mądrością, statecznością i odwagą, cieszyła się też ogromnym autorytetem i zaufaniem sióstr oraz duchowieństwa. Urodziła się 15 czerwca 1912 r. we wsi Pościsze na Podlasiu (woj. lubelskie). Jej rodzicami byli Michał i Teofila z domu Nieroda. Posiadali wiejskie gospodarstwo liczące ok. 16 ha, na którym ciężko pracowali, by zapewnić dzieciom utrzymanie. Julia miała starszą siostrę Mariannę, brata Ludwika oraz dwie młodsze siostry: Janinę i Karolinę. Podczas I wojny światowej ojciec został wzięty do niewoli, przez pięć lat przebywał w głębi Rosji nad Bajkałem. W tym czasie gospodarstwem zajmowała się mama wraz ze swoim ojcem Józefem, którego dzieci uwielbiały i nazywały „kochanym dziadziusiem”. Dom Wnukowiczów przesiąknięty był duchem katolickim i głębokim patriotyzmem. Rodzice, jako członkowie Trzeciego Zakonu Św. Franciszka, wychowali dzieci w posłuszeństwie i pobożności, a także w umiłowaniu Boga i ojczyzny, która od ponad 100 lat znajdowała się w niewoli.

Ogromny wpływ na wychowanie dzieci mieli matka oraz dziadek Józef, o czym wspomina rodzona siostra Julii Janina: „Ze swojego dzieciństwa pamiętam, jak rodzice codziennie śpiewali Godzinki ku czci Najświętszej Maryi Panny, dla mnie jako dziecka była to trudna modlitwa, tyle niezrozumiałych słów i treści, czasem chowałam głowę pod kołdrę i udawałam, że śpię. Muszę stwierdzić, że moi rodzice oraz dziadek Józef, który z nami mieszkał, byli bardzo religijni. W październiku uczestniczyliśmy we wspólnym różańcu, a w Wielkim Poście w Gorzkich Żalach. W domu śpiewało się dużo pieśni religijnych, mieliśmy dużo książek o treści religijnej i historycznej. Szczególnie zimą, o zmroku, o szarej godzinie, jak się mówiło – mama lub dziadek opowiadali nam żywot jakiegoś świętego lub treść jakiejś książki. Pamiętam majowe nabożeństwa, które odbywały się pod krzyżem na środku wsi. W niedziele i święta uczestniczyliśmy w Mszy św. w kościele pw. św. Mikołaja w Międzyrzecu Podlaskim, oddalonym o 7 km od naszej wsi. Istotną rolę odegrały też pielgrzymki religijne. Rodzice wyjeżdżali końmi do Leśnej Podlaski, gdzie braliśmy udział w modlitwach jako pielgrzymi. Środowisko, w którym żyliśmy – Podlasie – to biedny region Polski, zwłaszcza przed I wojną światową, ale ludzie, których znaliśmy, byli pracowici, uczciwi i pobożni. Sąsiednie wsie należały do Unitów. Starsi ludzie opowiadali o ich męczeństwie za wiarę. Takie było nasze dzieciństwo”.

 

Mądra, dobra i wrażliwa

We wsi znajdowała się czteroklasowa szkoła, którą Julia ukończyła w 1925 r. jako wzorowa uczennica, o czym świadczą oceny na świadectwie. Niestety w tamtych czasach stopnie nie były wyznacznikiem dobrego startu życiowego. Zwykle rozwój intelektualny dzieci i młodzieży kończył się na etapie czwartej klasy szkoły powszechnej. Julia znalazła sposób dalszego rozwoju dzięki bogatej biblioteczce domowej państwa Wnukowiczów. Osobista lektura książek okazała się znakomitą szkołą jęz. polskiego, kultury i patriotyzmu. Uczyła się też prywatnie haftu i robót ręcznych. Z dalszych wspomnień wynika, że Julia była bardzo dobrym i bezkonfliktowym dzieckiem. Także kontakt z dziadkiem, który był swego rodzaju artystą, poetą i miał ogromne poczucie piękna, wywarł głęboki wpływ na wnuczkę. Częste rozmowy z mamą nauczyły córkę roztropności, wrażliwości i cierpliwości.

Niewątpliwie atmosfera domu była dobrym gruntem, na którym w duszy młodej Julii zakiełkowało ziarno powołania zakonnego. 18 września 1928 r., w wieku 16 lat, wstąpiła do Zgromadzenia Małych Sióstr Niepokalanego Serca Maryi, gdzie poznała obowiązki i zadania oraz praktyki modlitewne. Od pierwszych dni pobytu w zgromadzeniu cieszyła się dużą sympatią otoczenia ze wzglądu na osobistą pobożność, taktowne zachowanie oraz kulturę osobistą. 14 października 1929 r. Julia została przyjęta do nowicjatu, gdzie otrzymała nowe imię Rozariana oraz szkaplerz, który ze względu na ukryty charakter zgromadzenia nosiło się pod ubraniem.

Podczas dwuletniego pobytu Julii w nowicjacie w domu nowomiejskim przebywała matka założycielka – Aniela Róża Godecka, która wielokrotnie prowadziła lekcje dla nowicjuszek. Doświadczenie bezpośredniego kontaktu z założycielką wywarło głęboki wpływ na jej życie duchowe i zakorzenienie w charyzmacie zgromadzenia. Pierwszą profesję zakonną s. Rozariana złożyła 28 kwietnia 1932 r. w Nowym Mieście nad Pilicą, a śluby wieczyste 28 kwietnia 1935r .

 

Doceniana

Zaraz po nowicjacie s. Rozariana została skierowana do pracy w Częstochowie, gdzie rozpoczęła naukę haftu i robót ręcznych na kursie prowadzonym przez s. Alfonsę Grzmiączkę. Uczęszczała na różne kursy i szkolenia dokształcające, zdobywając w końcu świadectwo ukończenia liceum i kilku zaocznych studiów w charakterze katechetki oraz praktycznej prawniczki. W 1938 r. podjęła pracę jako zastępczyni kierowniczki Szkoły Krawieckiej Alfonsy Grzmiączki. Od 1 stycznia 1939 r. otrzymała nominację na stanowisko intendentki w Szpitalu Miejskim w Częstochowie. Dyrekcja szpitala, widząc zdolności organizacyjne, szybko powierzyła jej obowiązki kierowniczki działu administracyjno-gospodarczego. W pracy Julia cieszyła się dużym uznaniem, o czym świadczy fakt wybrania jej na drugą radną rady lokalnej szpitala. W szpitalu tym pracowała do końca 1946 r. W międzyczasie, 24 kwietnia 1946 r., została mianowana na przełożoną wspólnoty sióstr pracujących w szpitalu na oddziale wewnętrznym.

Narastanie obowiązków zakonnych przy równocześnie podejmowanych zajęciach administracyjnych w Szpitalu Miejskim przy ul. św. Barbary w Częstochowie świadczyło o docenieniu umiejętności zarządzania, zarówno przez zgromadzenie, jak i personel szpitala. Z dnia na dzień s. Rozariana cieszyła się coraz większym uznaniem i szacunkiem ze strony otoczenia.

W 1951 r. została mianowana na przełożoną domu w Łodzi przy ul. Lokatorskiej 12, gdzie przebywało wówczas ok. 30 sióstr. Następnie w połowie września 1953 r. mianowano ją na mistrzynię nowicjatu w Nowym Mieście nad Pilicą. Z wielką pokorą i całkowitym poddaniem się woli Bożej podjęła posługę duchowej formacji młodych dziewcząt. S. Rozariana korzystała z wielu szkoleń i kursów dla mistrzyń nowicjatu. Zdobytą wiedzę starała się wprowadzić w życie, zmieniając nieco i rozszerzając model formacji w kierunku rozpoznawania, a także odpowiadania na rosnące potrzeby Kościoła oraz świata. Budziła poczucie patriotyzmu i więzi z Kościołem, który próbowano podporządkować ideologii komunistycznej.

 

Nowy kierunek

Systematyczna posługa mistrzyni nowicjatu trwała już osiem lat. W domu nowomiejskim panowała harmonia, s. Rozariana cieszyła się szacunkiem i czuła się szczęśliwa, że może pomagać siostrom w pokonywaniu barier, które stanowiły przeszkodę w drodze do świętości. Tymczasem w Kościele powszechnym właśnie rozpoczął się Sobór Watykański II, w związku z czym spodziewano się wielkich zmian. Nadciągał nowy kierunek formacji zakonnej, który z jednej strony redukował pewne kostyczne przepisy stuleci i spowodował gwałtowne porzucenie służby zakonnej (likwidacja tzw. drugiego chóru), z drugiej jednak otworzył perspektywę nowych zadań i posłannictwa w Kościele.

W tym samym czasie w zgromadzeniu odbywała się wizytacja wizytatora apostolskiego ks. Stanisława Wójcika, redemptorysty. Po dokładnym zbadaniu spraw zgromadzenia ogłosił on nominację s. R. Wnukowicz na przełożoną generalną Zgromadzenia Małych Sióstr Niepokalanego Serca Maryi, co bardzo zaskoczyło nowo mianowaną matkę. Nie czuła się przygotowana i najwyraźniej oponowała przed niełatwym zadaniem. Ostatecznie przyjęła je, choć czasy, w których przyszło jej kierować społecznością sióstr, nie były łatwe.

W Polsce panował terror stalinowski, a nad Kościołem powszechnym wisiały chmury, które zwiastowały wielkie przemiany. Każda społeczność religijna miała odrębne zadania wymagające dostosowania do nowych przepisów soborowych. Spadł na nią trud nie tylko kierowania zgromadzeniem, ale i dostosowania stylu życia, działalności oraz prawodawstwa do posoborowych wymogów. Poświęciła się tej pracy bez reszty.

 

Nie tylko w Polsce

Rozwój zgromadzenia na terenie ZSRR był jedną z głównych trosk m. Rozariany. Zasadniczo do 1966 r. żadna z przełożonych generalnych nie miała możliwości wizytowania placówek na tym terenie, a nawet poznania sióstr. Jedyną formą łączności była zaszyfrowana – z powodu obawy o dekonspirację – korespondencja. Nie pisano zatem żadnych statystyk, nie informowano o miejscach zamieszkania czy zatrudnienia sióstr z obawy przed prześladowaniami.

Matka Wnukowicz odważyła się jako pierwsza po matce założycielce przełożona generalna przekroczyć wschodnią granicę Polski. Siedem razy odwiedziła domy na terenie obecnej Litwy, Łotwy i Ukrainy. Jadąc na wizytacje, zawsze starała się zabrać szaty i naczynia liturgiczne oraz drobne upominki dla każdej siostry. Pragnąc przewieźć przez granicę kryształowy różaniec, założyła go na szyję, aby wyglądał jak korale. Przewoziła też maleńkie figurki św. Antoniego zawinięte w papierki od cukierków oraz materiały na ornaty, alby i obrusy, złote nici do haftu itp. Wszystkie te materiały – ze względu na kontrole na granicy – przewoziła z narażeniem życia. Narażała się również na ryzykowne przejazdy z Łotwy na Ukrainę, nie mając na to ani pozwolenia, ani szans na podjęcie jakiejkolwiek dyskusji w celu obrony, ponieważ nie znała jęz. rosyjskiego czy ukraińskiego. Także pobyty na terenie byłego Związku Radzieckiego stwarzały duże zagrożenie. Siostry, które gościły matkę, z drżeniem przyjmowały ją na noc, przygotowując sobie wcześniej różne wymówki w razie konieczności wytłumaczenia jej nielegalnego pobytu w ich domu.

Podczas wizytacji matka rozmawiała ze wszystkimi siostrami, opowiadała o posłudze w Polsce, mówiła o patriotyzmie, konieczności pracy i ofiarności. Wczuwając się w zadania i trudności, które niosły ze sobą warunki utrwalonego komunizmu, wskazywała na konieczność całkowitego zaufania Bogu i Jego opatrzności oraz możliwość apostolstwa poprzez bycie świadkiem autentycznego życia chrześcijańskiego w duchu franciszkańskim. Dzięki jej wsparciu i trosce o nowe powołania siostry mieszkające na tych terenach podjęły inicjatywę pozyskiwania nowych placówek.

 

29 września 1979 r., po 18 latach pełnienia funkcji przełożonej generalnej zgromadzenia, R. Wnukowicz została przeniesiona do domu w Częstochowie, przy ul. Tetmajera 33, w charakterze rezydentki i referentki ds. ostatecznej rewizji tekstów konstytucji i dyrektorium zgromadzenia, a następnie 22 listopada 1980 r. ponownie ogłoszona przełożoną domu w Łodzi, przy ul. Lokatorskiej 12. Tam zmarła 26 września 1985 r.

S. MARZENA CZEMKO