Kultura
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Nie zamienię wsi na miasto

Do 29 marca w Małej Galerii Sztuki przy ul. Sienkiewicza 63 w Siedlcach można oglądać wystawę malarstwa Piotra Gajewskiego „Kilka wspomnień dawnej wsi”. Warto ją obejrzeć, bo wprowadza w klimaty, które wielu z nas nosi już tylko we wspomnieniach.

Na ekspozycje, do której jak ulał pasowałby również tytuł „Wsi spokojna, wsi wesoła”, składa się ok. 20 prac. Większość to obrazy olejne. Część zbioru tworzą prace na papierze, malowane pastelą suchą. P. Gajewski jest absolwentem Liceum Plastycznego w Mińsku Mazowieckim, na co dzień mieszka w Kupcach w powiecie węgrowskim. Od kilku lat rzeźbi w drewnie. Prowadzi też warsztaty rzeźby w glinie dla dzieci. Trzonem jego twórczości pozostaje jednak malarstwo. - Ta wieś, którą przywołuję, to wieś lat 80, początku 90 ubiegłego wieku - tłumaczy, charakteryzując wystawę „Kilka wspomnień dawnej wsi”, której otwarcie miało miejsce 7 marca. „Dawne czasy” nie są znowu tak odległe. Można było jeszcze wtedy usłyszeć odgłos klepania kosy czy rżenie gniadego ciągnącego wóz. A ponieważ większość prac wykonywano ręcznie, terkotanie traktora czy hałas pracującego kombajnu nie zagłuszał np. śpiewu skowronka.

– Na wsi tętniło życie. Chociaż ludzie pracowali bardzo ciężko, bo w pocie znoju, to mieli czas, by usiąść na ławeczce z sąsiadami, porozmawiać, pośmiać się czy pośpiewać. Mimo zmęczenia byli szczęśliwi – mówi P. Gajewski. I dodaje, że za taką wsią tęskni.

 

Zatrzymane „w kadrze”

Na obrazach P. Gajewskiego czas jakby się zatrzymał. Na jednym z nich – rozległa łąka. W ruch poszły grabie; na drabiniastym wozie rośnie sterta siana. Inny z kolei – to widok ścierniska z równiutkimi rządami kupek zboża. Tuż obok gospodarz już robi podorywkę, której rytm wyznacza gniadosz… Tematem kilku prac jest wiejskie obejście, gdzie zawsze coś się dzieje: indyk pokazuje, kto tu rządzi, kury w ziemi szukają skarbów, a kary koń odpoczywa w cieniu, skubiąc trawę. Z utrwalonych scenek bije ciepło i spokój.

– Maluję po to, żeby kolejne pokolenia wiedziały, jak dawniej wyglądało życie na wsi. Tutaj każda najprostsza czynność miała swój sens. Człowiek był blisko natury i blisko ludzi. Odnoszę wrażenie, że postęp, niestety, wyparł te relacje – stwierdza artysta.

 

To się podoba

Reakcje ludzi oglądających obrazy P. Gajewskiego są jednoznaczne: uśmiech na twarzy jest dowodem na to, że się podobają.

– Fragment dawnego życia wsi utrwalony przez mnie na obrazie, np. kopanie ziemniaków, nie jest suchym przekazem. Widzę, że odbiorcy mojej twórczości zatrzymują się na dłużej. Uruchamia się pamięć, nadchodzą wspomnienia. Może to skojarzenie z dzieciństwem, które zazwyczaj pamiętamy jako czas sielankowej beztroski. Może refleksja o wakacjach spędzanych u dziadków albo jakiegoś konkretnego epizodu związanego z wyjazdem na wieś – podpowiada P. Gajewski.

Stwierdza też, że mimo przeobrażeń, jakie w ciągu 20 lat zaszły na polskiej wsi, nie zamieniłby jej na miasto przede wszystkim dlatego, że miejsce zamieszkania pozwala mu czuć bliskość z naturą. Bohaterami jego obrazów są także mieszkańcy lasów: jelenie, czaple, zające… To kolejna z jego twórczych fascynacji.

LI