Daj to, co możesz
Tymczasem już Ojcowie Kościoła używali terminu „debittum”, czyli powinność. Oznacza to, że jałmużna nie staje się czymś dobrowolnym, ale powinnością. Jesteśmy ją winni Bogu i ludziom. Św. Augustyn mówił wprost: by żaden ubogi nie wykręcał się, że nie może dać jałmużny. Nie masz pieniędzy? Daj to, co możesz. Do pewnego mnicha przyszedł kiedyś uczeń, pytając, jak to jest z tymi najważniejszymi uczynkami: który z nich jest pierwszy? Mądry starzec odpowiedział takim oto porównaniem: „Modlitwa jest jak ptak, którego skrzydłami są post i jałmużna. Nie wzleci do nieba, jeśli braknie jej jakiegoś skrzydła. Post jest jak ptak, którego skrzydłami są modlitwa i jałmużna. Nie wzleci do nieba, jeśli braknie mu jakiegoś skrzydła. Jałmużna jest jak ptak, którego skrzydłami są modlitwa i post. Nie wzleci do nieba, jeśli braknie jej jakiegoś skrzydła”.
Uczeń zrozumiał naukę starego mnicha, zalecenia z zapałem wprowadził w życie, co szybko zaowocowało pokojem serca i świętością życia. Ta opowieść, przypisywana Ojcom Kościoła, skutecznie motywuje do wielkopostnych wyzwań, wśród których jest jałmużna, czyli z greckiego „eleemosyne”. Termin ma ten sam źródłosłów, co znane nam z różnych litanii „eleison”- okazanie miłosierdzia. A do tego nie zawsze są potrzebne pieniądze.
Darować z miłości
Wezwanie do miłosierdzia pojawia się bardzo często na kartach Starego Testamentu i zwykle jest zaproszeniem do okazywania łaskawości najbardziej potrzebującym, czyli ubogim, sierotom, wdowom i przybyszom: „Bądź dla biednego łaskawy i nie daj mu długo czekać na jałmużnę” (Syr 29,8). Księga Tobiasza poucza: „Lepiej jest dawać jałmużnę, aniżeli gromadzić złoto. Jałmużna uwalnia od śmierci i oczyszcza z każdego grzechu. Ci, którzy dają jałmużnę, nasyceni będą życiem” (Tb 14,8-9). ...
MD