Miażdżyca to nie tylko cholesterol
Cholesterol sam w sobie nie powoduje miażdżycy. Są inne ważne czynniki, z którymi warto się zapoznać. Pragnę zwrócić uwagę na nowe doniesienia medyczne w kwestii czynników ryzyka miażdżycy. W przypadku, gdy w organizmie występuje podwyższony poziom aminokwasu o nazwie homocysteina i w swej niezmienionej postaci dostaje się ona do krwioobiegu, następuje uszkodzenie ścian naczyń krwionośnych oraz gromadzenie się w tych miejscach substancji tłuszczowych, czyli cholesterolu. Komórki namnażają się w celu „naprawy” powstałego uszkodzenia, tworząc tzw. blaszkę miażdżycową. Następuje zwężanie się światła naczyń i hamowanie przepływu krwi tętniczej, co z kolei prowadzi do występowania chorób sercowo-naczyniowych, wieńcowych, zmian miażdżycowych, wylewów oraz udarów. Lista tych chorób brzmi znajomo. Pacjenci ze zdiagnozowanymi chorobami niedokrwiennymi serca, wieńcowymi, miażdżycowymi oraz ze skłonnością do występowania tych chorób coraz częściej kierowani są przez lekarzy na badanie poziomu homocysteiny, badanie to jest również zalecane przez Polskie Towarzystwo Badań nad Miażdżycą.
To numer jeden w naszych rozmowach o zdrowiu: sprawdzamy jego poziom, walczymy z nim, obarczamy winą za złe samopoczucie. Czym jest cholesterol?
Cholesterol to ważny składnik błon komórkowych organizmu człowieka, niezbędny do wytwarzania witaminy D3, hormonów nadnercza oraz płciowych. Odgrywa również istotną rolę w pracy mózgu. Nie jest on zatem sam w sobie szkodliwy; niebezpieczny jest dopiero jego nadmiar. Cholesterol jest produkowany w wątrobie i ścianach jelit oraz dostarczany do organizmu w spożywanych pokarmach.
Potocznie mówimy o „złym” i „dobrym” cholesterolu – co to znaczy?
Cholesterol całkowity na ogół dzieli się na dwie frakcje: cholesterol LDL (zła frakcja) i cholesterol HDL (dobra frakcja). Zbyt wysoki poziom złej frakcji LDL prowadzi do odkładania się blaszek miażdżycowych i zwężenia światła naczyń krwionośnych, co z kolei powoduje utrudniony przepływ krwi. Prowadzi to do zmniejszenia ilości krwi i tlenu w narządach. Wraz ze wzrostem poziomu cholesterolu LDL zwiększa się ryzyko np. udaru mózgu czy zawału serca. Natomiast frakcja cholesterolu HDL odpowiedzialna jest za usuwanie złego cholesterolu ze ścian naczyń oraz innych frakcji lipidowych. Dlatego właśnie cholesterol HDL to jeden z najważniejszych elementów zapobiegających miażdżycy. Wysokie stężenie tego cholesterolu ma właściwości ochronne w powstawaniu chorób układu krążenia. Podsumowując: dla ludzkiego organizmu najkorzystniejszy jest wysoki poziom HDL przy jednoczesnym niskim poziomie LDL.
Kiedy poziom cholesterolu we krwi powinien nas zaalarmować? Czym może grozić przekroczenie norm?
Należy podkreślić, że objawy wysokiego cholesterolu odczuwa się dopiero w momencie rozwoju miażdżycy tętnic. Niestety jest to alarm zbyt późny. Nie należy czekać na pierwsze objawy miażdżycy, które manifestują się problemami z koncentracją, bólami kończyn dolnych, tzw. chromaniem przystankowym, czy widocznymi żółtakami płaskimi w kącikach oczu, na łokciach, kolanach czy ścięgnach Achillesa. Dlatego zachęcam wszystkich, nawet osoby młode, do systematycznego, co najmniej raz w roku, badania poziomu cholesterolu. Wiele szpitali posiada w swojej ofercie komplet badań laboratoryjnych, tzw. pakiet oceny ryzyka miażdżycy. Podpowiadam, że wykupienie takiego pakietu to dobry pomysł na prezent dla bliskich, np. z okazji Dnia Matki czy Dnia Ojca. Warto wiedzieć, że norma cholesterolu całkowitego we krwi wynosi poniżej 200 mg/dl 5,2 mmol/l). Poziom podwyższony cholesterolu to 200-250 mg/dl (5,1–6,5 mmol/l). O poziomie znacznie podwyższonym mówimy, gdy jego wartość przekracza 250 mg/dl (>6,5 mmol/l).
Znam osobę, która jest szczupła, uprawia sport, zwraca uwagę na odżywianie, ale poziom cholesterolu całkowitego sięga 250 mg/dl…
Przyczyn podwyższonego stężenia cholesterolu całkowitego może być wiele. Oprócz tych znanych, jak otyłość, mała aktywność fizyczna, błędy żywieniowe, to również przyczyny nie do końca od nas zależne, tj.: uwarunkowania genetyczne, choroby przewlekłe (np. niedoczynność tarczycy, choroby wątroby i nerek), przyjmowanie niektórych leków (np. kortykosteroidów i beta-blokerów), a także stres. Niestety łatwiej jest wyeliminować błędy żywieniowe niż wpłynąć na zmniejszenie stresu w naszym codziennym życiu.
Czy to prawda, że jeśli przy podwyższonych wskaźnikach LDL wysoki jest poziom HDL, można spać względnie spokojnie?
Niestety nie każda osoba, która ma wysoki poziom „dobrego” cholesterolu może spać spokojnie. Cząsteczki HDL też przenikają do ściany tętnic, ale ich działanie jest zupełnie inne niż LDL. Mają one bowiem zdolność pobierania cholesterolu ze ściany tętnicy i przenoszenia go z powrotem do wątroby, gdzie ulega przemianie na kwasy żółciowe. HDL jest więc ważnym elementem mechanizmu zwrotnego w gospodarce cholesterolowej organizmu. Niestety możliwych przyczyn braku skuteczności HDL w walce z miażdżycą jest całkiem sporo. Cząsteczki HDL mogą nie mieć właściwości odbierania cholesterolu ze ściany tętnicy albo nie mieć właściwości antyoksydacyjnych, zabezpieczających cholesterol LDL przed utlenieniem. Nie można się łudzić, że nawet dobrze działający HDL jest w stanie naprawić wszystkie szkody spowodowane przez utrzymujący się przez wiele lat podwyższony poziom cholesterolu LDL.
Czy tylko wysoki cholesterol niesie za sobą ryzyko zachorowania na miażdżycę? Jak jej zapobiegać?
Otóż cholesterol sam w sobie nie powoduje miażdżycy. Są inne ważne czynniki, z którymi warto się zapoznać. Pragnę zwrócić uwagę na nowe doniesienia medyczne w kwestii czynników ryzyka miażdżycy. W przypadku, gdy w organizmie występuje podwyższony poziom aminokwasu o nazwie homocysteina i w swej niezmienionej postaci dostaje się ona do krwioobiegu, następuje uszkodzenie ścian naczyń krwionośnych oraz gromadzenie się w tych miejscach substancji tłuszczowych, czyli cholesterolu. Komórki namnażają się w celu „naprawy” powstałego uszkodzenia, tworząc tzw. blaszkę miażdżycową. Następuje zwężanie się światła naczyń i hamowanie przepływu krwi tętniczej, co z kolei prowadzi do występowania chorób sercowo-naczyniowych, wieńcowych, zmian miażdżycowych, wylewów oraz udarów. Lista tych chorób brzmi znajomo. Pacjenci ze zdiagnozowanymi chorobami niedokrwiennymi serca, wieńcowymi, miażdżycowymi oraz ze skłonnością do występowania tych chorób coraz częściej kierowani są przez lekarzy na badanie poziomu homocysteiny, badanie to jest również zalecane przez Polskie Towarzystwo Badań nad Miażdżycą. Jest ono proste i możliwe do wykonania podczas okresowych badań kontrolnych. Na podstawie interpretacji wyników stwierdza się stopień zagrożenia. Prawidłowy poziom stężenia homocysteiny we krwi mieści się w zakresie 5-14 μmol/l. Homocysteina jako poważny czynnik ryzyka wielu chorób dla większości z nas jest czymś nowym, jednak prawdopodobnie w ciągu kilku najbliższych lat stanie się równie „popularna” jak cholesterol. Nie istnieją żadne leki na obniżanie poziomu homocysteiny. Poprzez prawidłowe odżywianie oraz suplementację możemy sami dostarczyć odpowiednich związków, które regulują poziom homocysteiny w organizmie. Są to: kwas foliowy, witamina B6, witamina B12, cholina, betaina, która jest obecna np. w burakach. Aby skutecznie obniżyć poziom homocysteiny w organizmie, należy przewlekle suplementować te związki. Wśród innych czynników wpływających na powstawanie miażdżycy można wymienić: zbyt niski poziom witaminy C, D₃, B6, K2, magnezu, złą proporcję kwasu Omega-3 do Omega-6, wolne rodniki, otyłość, małą aktywność fizyczną, palenie tytoniu – także bierne, nadciśnienie tętnicze.
Przed nami sezon grillowania. O pierwszeństwo na talerzu z plastrem chrupiącego boczku kłóci się kawałek soczystej karkówki. Możemy sobie pozwolić na takie rozpasanie?
Może w sezonie grillowania wypadałoby powiedzieć, że plasterek karkówki lub boczku jeszcze nikomu nie zaszkodził. Jednak mając na względzie nasze zdrowie, nie powiem tak – ze świadomością, że mogę narazić się wielu czytelnikom. Proponuję na ruszcie grilla zamiast mięsa umieścić rybę oraz warzywa, np. szparagi, cukinię, ziemniaki, paprykę i co kto lubi. Powiem więcej: tłuszcz kapiący z mięsa na rozgrzane węgle generuje charakterystyczny aromatyczny dym – niestety pełen toksycznych związków, które przenikają nie tylko do mięsa, ale także do naszych płuc. Mogą one wpływać na powstawanie wielu chorób, w tym nowotworów i schorzeń sercowo-naczyniowych. Warto więc zachować umiar w grillowaniu mięsa, co nie musi oznaczać rezygnowania ze wspólnych spotkań w ogrodowych altanach. Podkreślam: grillowane warzywa, nawet zwęglone, w ogóle nie zawierają toksycznych związków.
Dziękuję za rozmowę.
LA