Z wiarą w lepsze jutro
W piątek 7 czerwca w Białej Sali Miejskiego Ośrodka Kultury pojawili się sygnatariusze WKO, wybrani z jego list parlamentarzyści: posłowie Wiesław Zajączkowski i Krzysztof Szymański, senator Gabriel Janowski oraz ówcześni działacze opozycyjni. Spotkanie stało się okazją do przypomnienia wydarzeń z czerwca 1989 r. Zadaniem powstałego 30 lat temu w Siedlcach komitetu było przygotowanie wyborów „kontraktowych”, tj. wystawienie list kandydatów, zebranie podpisów pod listami popierającymi tych kandydatów, zagwarantowanie udziału przedstawicieli opozycji w komisjach wyborczych, wreszcie wybranie mężów zaufania swoich kandydatów. - Opozycyjne środowisko z miast i wsi województwa siedleckiego zebrało się, żeby odpowiedzieć pozytywnie na potrzebę, jaka zrodziła się po Okrągłym Stole.
W ciągu dziesięciu dni zorganizowaliśmy się, żeby wybrać kandydatów, zgłosić ludzi do komisji wyborczych i zacząć kampanię. Ruszyła cała machina, którą obecnie wykonują komitety wyborcze partii – wspominał M. Biały.
Obowiązkiem komitetu było również zbieranie podpisów na listach poparcia. – Dla każdego z kandydatów zebraliśmy po trzy tysiące podpisów – zaznaczył wiceprzewodniczący komitetu. Kampanię prowadzono skromnymi środkami. Miasto oklejono plakatami, a kandydaci spotykali się z wyborcami najczęściej w przykościelnych salach katechetycznych. Problemu nie było z funduszami. Cegiełki o określonych nominałach dostarczone z warszawskiej centrali rozchodziły się w ciągu paru godzin. – Nasze działanie rozpoczęliśmy z ogromną wiarę w lepsze, ale z dużym poziomem nieufności do tego, jak zachowa się strona rządowa. Myślę, że nadzieja, jaka w nas tkwiła, spowodowała, że 4 czerwca poszliśmy tłumnie do urn wyborczych, wierząc, że następnego dnia obudzimy się w wolnej Polsce. Nikt się nie spodziewał, że to, co osiągniemy w pierwszej turze wyborów, będzie całkowitym nokautem dla strony rządowej. Obawa przed tym, że władza może w jakiś sposób nami manipulować, wykorzystać nasze zaangażowanie, na szczęście okazała się płonna. Sukces został osiągnięty dzięki naszemu wysiłkowi, dzięki temu, że uczestniczyliśmy czynnie w okresie przygotowania wyborów, a potem poszliśmy do urn wyborczych – podkreślił M. Biały.
Chcąc oddać głos na daną osobę, trzeba było – jak mówiła instrukcja KO – skreślić nazwiska wszystkich kontrkandydatów, pozostawiając jedno nieskreślone. – Na sukces złożyła się przyjęta strategia: zgłaszamy tylko tylu kandydatów, ile maksymalnie możemy otrzymać miejsc, po to, żeby nasze głosy się nie rozbijały – zwrócił uwagę wiceprzewodniczący. I zaznaczył: – Zwycięstwo ekipy „solidarnościowej” i porażka strony PZPR dały w rezultacie Polsce wolność i niepodległość, a nasz przykład pozwolił wywołać w Europie Środkowo-Wschodniej zmiany, o których nikt nie myślał, że będą możliwe do przeprowadzenia.
Rewolucja bez jednego wystrzału
Koniec lat 80 to był czas wyjątkowo trudny dla Polski: szalejąca inflacja, wzrost cen i jednocześnie brak towarów na półkach. – Jak doszło do 1989 r.? Nie możemy zakładać, że komuniści oddali władzę, bo nagle stali się demokratami. Zmusiła ich sytuacja: kryzys gospodarczy, który uderzył w ówczesny rząd – stwierdził dr Andrzej Chojnacki, historyk. – Władza zdawała sobie sprawę z tego, jak wygląda działalność opozycyjna w takich miejscowościach jak Siedlce. Myślano, że uda się spacyfikować ten ruch albo skanalizować jego działalność – podkreślił historyk. Zwrócił uwagę na to, jak nieliczne były pod koniec lat 80 środowiska opozycyjne, podkreślając skalę społecznej mobilizacji w samych wyborach. – Bardzo duży impulsem była druga pielgrzymka papieża Jana Pawła II do ojczyzny. Niewielkie grupy opozycyjne w tym czasie w województwie siedleckim tworzą nieformalne grupy. W działalność opozycyjną zaangażowanych jest w mieście góra kilkadziesiąt osób – wspominał A. Chojnacki. Pierwszy komitet zakładowy „S” powstał 11 grudnia 1988 r. w zakładzie „Stalchemak”. Na przełomie lat 1988-89 na terenie województwa siedleckiego w opozycję było zaangażowanych 300 osób, a w działalność w samym WKO „S” – 100 osób. – To te kilkaset osób zbudowało wolną Polskę. Polacy skupili się wokół idei i przeprowadzili pierwszą bezkrwawą rewolucję, bez jednego wystrzału – zaznaczył historyk.
Wyniki wyborów były druzgocące dla strony rządowej, co w konsekwencji wymusiło zmianę ordynacji wyborczej. W samym województwie siedleckim lista partyjna nie zdobyła wymaganego 50% poparcia. Kandydaci Solidarności osiągnęli świetne wyniki. Przykładowo ponad 144 tys. głosów oddano na Tadeusza Kłopotowskiego, a ponad 140 tys. – na Gabriela Janowskiego, którzy zdobyli mandaty do senatu. Dla porównania, na ich największego konkurenta, ówczesnego ministra przemysłu Mieczysława Wilczka zagłosowało 62 tys. wyborców. – Polska wygląda tak, jak wygląda, dzięki wam – zwrócił się do uczestników spotkania A. Chojnacki.
Kulisy konstruowania władz oraz ustalania kandydatów odsłania zachowana dokumentacja komitetu. – Pokazuje, przy jak niewielkich środkach przeprowadzono kampanię – zwróciła uwagę Krystyna Jastrzębska. – Dokonało tego wąskie grono osób zaangażowanych w mniejszym lub większym stopniu w działalność opozycyjną, które miały świadomość uczestniczenia w ważnym wydarzeniu. Bez wątpienia czerwiec 1989 r. zmienił polską scenę polityczną – dodała historyk. Głównym źródłem finansowania kampanii był dochód ze sprzedaży cegiełek, znaczków, a także kolportowania prasy. Środki przeznaczano m.in. na przejazdy, delegacje, plakaty. – W jednym z raportów pojawia się informacja o zakupie płyt pilśniowych. Nie chodziło, oczywiście, o żadne prace budowlane, ale o wykonanie z płyt tablic informacyjnych – zwróciła uwagę K. Jastrzębska. Podczas spotkania zaprezentowano także plakaty wyborcze z tamtego okresu znajdujące się w zbiorach Biblioteki Głównej Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach.
Nie mamy czego się wstydzić
Do walki z okupantem czasy sprzed czerwca 89’ porównał minister energii Krzysztof Tchórzewski, ówczesny przewodniczący siedleckiego oddziału Regionu Mazowsze NSZZ „Solidarność”. – Naszym głównym celem było, aby Polska stała się niepodległa. W ramach demokracji możemy wspólnie zastanawiać się, kłócić, jak wspólnie realizować cel, żeby ta demokracja dla nas była najbardziej korzystna. Ta różnica zdań w demokracji jest dziś inna, niż w sytuacji, w której wtedy byliśmy. Nie znaczy, że wtedy wszyscy mieliśmy jednakowe poglądy na Polskę… – zaznaczył minister, podkreślając jedność działaczy opozycji. – Jestem zadowolony z naszej Polski. Ponad 20 lat temu, kiedy po raz pierwszy jako przedstawiciel rządu wyjechałem na Zachód, patrzono na nas, jakbyśmy przyjeżdżali po jałmużnę. Dziś jestem jednym z ministrów, którzy najczęściej bywają w Brukseli, mam stałą przepustkę, czuję się prawie jak urzędnik brukselski, uczestniczę w spotkaniach z innymi ministrami, gdzie traktowani jesteśmy z szacunkiem, mamy swoją pozycję. Zresztą, nie tylko w Unii Europejskiej. Nasz kraj nie jest postrzegany jako zaściankowy. Nie mamy czego się wstydzić. Jesteśmy wśród 20 najbogatszych państw świata – podkreślił minister.
Z okazji 30 rocznicy WKO „Solidarność” w Siedlcach wybito okolicznościowe medale. Otrzymali je sygnatariusze WKO „S”, zaproszeni goście oraz osoby i instytucje, które wsparły organizację spotkania. Minutą ciszy uczczono zmarłych członków komitetu, m.in. pierwszego przewodniczącego Józefa Wodzyńskiego, posła Stanisława Dąbrowskiego i senatora T. Kłopotowskiego.
HAH