Żyć z pasją
Na Grabowej jest... cała Polska - wnioskuję, gdy, padają nazwy miejscowości, z których pochodzą uczestniczki: Ciechanów, Przasnysz, Łomża, Siedlce i okolice, Suwałki. Przez cztery dni, od 25 do 28 czerwca, dziewięć dziewcząt pod kierunkiem sióstr: Anny, Agnieszki i Bogusławy pochylało się nad Bożym darem, jakim jest życie, zgodnie z tematem „Pasja życia”. Kiedy w czwartkowy wieczór siadamy w kręgu na dywanie, by porozmawiać o rekolekcjach, okazuje się, że w gronie uczestniczek są zarówno dziewczyny, które z siostrami pasjonistkami formują się od lat, jak i osoby goszczące w Siedlcach po raz pierwszy - jak Karolina.
W marcu na facebookowym profilu „urzekająca” rzuciła hasło „szukam rekolekcji”. Odpisała jej s. Anna, ale Karolina przeczytała ten wpis dopiero na początku czerwca. Przyjechała w ciemno. – Jestem zaskoczona, ale i szczęśliwa, że Pan Bóg tak wszystkim pokierował, że mogłam tutaj być, odpocząć duchowo i rozpoznać drogę mego życia – stwierdza. Agata na rekolekcje u sióstr pasjonistek przyjeżdża od 2016 r. – Za każdym razem ten czas jest dla mnie wielkim darem i wielkim przeżyciem. Mam okazję zbliżyć się do Pana Boga, a jednocześnie spędzić czas z ludźmi o wartościach podobnych do moich – tłumaczy. – Do udziału zachęcił mnie temat „Pasja życia”, ponieważ mam dużo dylematów, co dalej. Motywacją było też bierzmowanie, do którego chciałabym dobrze się przygotować – mówi najmłodsza w tej grupie, 15-letnia Patrycja. Wszystkie z dziewczyn w tej kameralnej, ale bardzo wesołej grupie, zgadzają się: to nie przypadek sprawił, że znalazły się w tym miejscu i w tym czasie.
Cel: życie
– Dziewczyny mają zaplecze Pana Boga, Kościoła, ale też szukają swego miejsca w świecie. Są – można powiedzieć – w drodze i właśnie dlatego mierzą się w swoim życiu z różnymi trudnościami. Np. nie wszyscy w ich środowiskach akceptują to, że chodzą do kościoła – zauważa s. Agnieszka. – Chcemy, by każda z uczestniczek odkryła siebie w całej rzeczywistości Bożego prowadzenia – charakteryzuje ideę s. Anna. Co roku spotkaniu przyświeca inna myśl, jednak jego schemat jest podobny. Eucharystia, adoracja Najświętszego Sakramentu i konferencje to punkty stałe każdego dnia, z których każdy miał swój wyróżnik. Wtorkowe popołudnie było czasem spotkania, poznania się i wspominania poprzednich rekolekcji. Na środę zaplanowano wyjazd do Warszawy i spotkanie z paulinem o. Markiem Tomczykiem w kościele Ducha Świętego, gdzie 23 lata temu zrodziła się idea duchowej adopcji życia poczętego. Czwartek był dniem wdzięczność za dar życia i podsumowania rekolekcji. Ich zwieńczeniem okazała się adoracja Najświętszego Sakramentu, podczas której na ołtarzu dziewczyny złożyły swe dzieło – odlew dłoni symbolizujących dobre ręce Stwórcy. – Dziewczęta miały możliwość, by przed Bogiem wykreować zobowiązanie do troski o swoje życie oraz złożyć prośby o prowadzenie, jak i dziękczynienie za otrzymane dotąd łaski. W dłonie Boga symbolicznie oddawały swoje życie – tłumaczy s. Anna.
To są takie lekcje…
– Panuje stereotyp, że skoro ktoś wyrusza na rekolekcje, to pewnie zostanie zakonnicą – śmieje się s. Agnieszka, odpowiadająca za stronę muzyczną rekolekcji, oprawę liturgii itp. – Owszem, cieszymy się gdy któraś z dziewcząt „z rekolekcji” chce wstąpić do zgromadzenie, jednak zasadniczy cel to pomoc w odnalezieniu powołania czy to do małżeństwa, do życia samotnego czy w zakonie – tłumaczy. Kilkudniowa obecność w domu zakonnym to także szansa poznania jego klimatu, atmosfery, trybu życia jego mieszkanek. Tak naprawdę okazuje się, że to dom, gdzie – jak w każdym innym – oprócz miejsca do modlitwy jest gościnna kuchnia i przytulna jadalnia z ogromnym stołem.
– My również korzystamy, ponieważ mamy możliwość wejścia w świat młodego pokolenia, poznania jego problemów, ale też zaczerpnięcia żywotności, energii charakterystycznej dla ich wieku – dopowiada s. Bogusława. Pytana o swoją „działkę” – konferencje, tłumaczy, że nazwa przeczy temu, co się pod nią kryje. – Nie ma sali wykładowej, notatek, treningu „uważności” ani przymusu przyswojenia tego, o czym mówimy. Dziś świat potrzebuje ludzi dialogu. Dzięki temu spotkania są dynamiczne i dobrowolne – w myśl zasady: weź to, co chcesz, resztę zostaw – zapewnia. A dziewczyny przyznają: tematyka konferencji dopasowana jest do uczestniczek. Np. czwartkowa prowadziła do wniosku, że człowiek jest zawsze ważniejszy od zasad. – Siostry są dla nas. Nie podają nam na tacy gotowych rozwiązań, ale zmuszają do ich szukania. Pozwalają tez po prostu przegadać pewne tematy – mówi Karolina.
Solidny fundament
Na moje pytanie: „czy jest radośnie?” odpowiedź może być tylko jedna, i to okraszona salwą śmiechu: – Bardzo! – W tzw. międzyczasie słuchamy religijnych piosenek, tańczymy, śpiewamy… Po powrocie z Warszawy, po 22.00, śpiewałyśmy, idąc przez miasto. To taka nasza nocna ewangelizacja – dowiaduję się od dziewczyn. Z punktu widzenia sióstr – to dobrze. Bo spontaniczność, radość, autentyczność to podstawowe cechy młodości. Niezbędne do tego, jak zaznacza s. Bogusława, żeby żyć pasją życia i budować prawdziwe relacje: z sobą samym, Panem Bogiem i drugim człowiekiem.
Dziewczyny są zgodne, że czwartkowa adoracja była punktem kulminacyjnym. Jak mówią, wniosła dużo światła, umocnienia, poczucia, że Bóg przychodzi do nich z miłością. – Jest na poważnie, ale i na wesoło. Mamy tutaj przestrzeń do szukania siebie, własnej drogi, okazję do wyciszenia, ale też czas na rozmowy. Wyjeżdżając stąd, wiemy, że trzeba budować na Bogu, niezależnie od tego, jaką ścieżką pójdziemy – podsumowuje Agata. Patrycja nawiązuje do Ewangelii mówiącej o wznoszeniu domu na skale. – Jeśli fundament jest solidny, zawsze można go odbudować – dodaje. A s. Anna podsumowuje krótko: – Działanie Ducha Świętego nie kończy się wraz z zakończeniem rekolekcji. Będzie nasze rekolektantki prowadził. Ożywiał. By ich życie było naprawdę życiem z pasją.
LI