Kościół
Źródło: ARCH.
Źródło: ARCH.

Urzekł mnie czerwony krzyż

Miesiąc temu świętował Ojciec jubileusz 40-lecia święceń zakonnych. Nie mogę nie zapytać o początek tej drogi… - Tak jak w rolnictwie ziarno rzucone w ziemię rozwija się, dojrzewa, wydaje owoc, tak każde powołanie rodzi się od najmłodszych lat. We mnie zrodziło się dosyć wcześniej, bo wychowywałem się w rodzinie religijnej, praktykującej nie od święta, a na co dzień. Babcia i mama należały do Franciszkańskiego Zakonu Świeckich, a dziadek był przełożonym tercjarskiej wspólnoty - mówi o. Marian Świerczek z Zakonu Ojców Kamilianów posługujący w Lourdes.

- W czasie nauki szkolnej jako ministrant byłem zawsze blisko ołtarza. Powołanie nie przyszło więc w moim przypadku nagle - uzasadnia.

Dlaczego kamilianie?

 

To pytanie, na które sam sobie nie mogę odpowiedzieć. Widocznie taka była wola Boża. Moja mama często jeździła do Zabrza w odwiedziny do mojej siostry, która zamieszkała na Śląsku. W Zabrzu Zakon Ojców Kamilianów ma swoją siedzibę. Nawiedzając różne kościoły, mama trafiła pewnego razu na kościół św. Kamila, obok którego jest szpital położniczy, w którym jako kapelani posługują nasi bracia. Spotkała kamilianina i zaczęła rozmowę. Kończyłem właśnie liceum i zastanawiałem się nad wyborem zgromadzenia zakonnego. Kiedy usłyszał o tym rozmówca mojej mamy, powiedział: niech przychodzi do nas. 2 maja 1972 r. trzymałem do chrztu synka mojej siostry, a w sierpniu rozpocząłem nowicjat. Tak się zaczęła ta droga. Ojcowie zaimponowali mi wyglądem: na habicie nosimy czerwone krzyże jako symbol miłości do Chrystusa i do drugiego człowieka, szczególnie chorego, cierpiącego, bo takie założenie miał św. Kamil de Lellis. Nie wiem, czy Pani się orientuje, ale właśnie dzisiaj [nasza rozmowa miała miejsce 14 lipca – przyp. ...

Monika Lipińska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł