Gra o najwyższą stawkę
Paweł Cwynar ma 47 lat. Półtorej dekady przesiedział w więzieniu. Zaczęło się od młodzieńczych rozbojów, skończyło na poważnej gangsterce. Nawrócił się dzięki Bożej łasce. Kilka lat temu przeszedł na drugą stronę barykady. Nie zapomniał całkowicie o przeszłości. Swoim świadectw dzieli się w zakładach karnych i mediach. - Nie chodzi mi o to, aby gdzieś zaistnieć. Nic z tego nie mam. Opowiadam o sobie, aby odkupić winy - zaczyna opowieść. - Sporo nabroiłem, więc teraz trzeba stanąć w prawdzie. Gdy wszedłem na drogę nawrócenia, długo myślałem o tym, co mam robić dalej. Doszedłem do wniosku, że wszyscy bierzemy udział w wojnie o życie wieczne. Każdy ma swoje miejsce na froncie. Jeden walczy w pierwszej linii, inny na obrzeżach, ale każdy jest do czegoś potrzebny. Moim „stanowiskiem” są zakłady karne.
Więźniowie mają mnie za „swojego”. Jestem jednym z nich, znam język i myślenie. Mogę dotrzeć do nich lepiej niż kapłani czy katecheci, których osadzeni uznają za ludzi oderwanych od rzeczywistości. Jeżdżę do nich i opowiadam swoje świadectwo. Muszę jednak czuwać, aby się nie zagalopować – przyznaje Paweł.
Nie dać się złamać!
Wspomina o swoim domu. Mówi, że wszyscy byli normalni, tylko on poszedł krętymi drogami. Od młodych lat interesował się sportem i literaturą. Odnosił sukcesy w lekkoatletyce i pisał dobre wypracowania. Po podstawówce poszedł do zawodówki, żeby zdobyć zawód ślusarza-spawacza. W nowej szkole nie miał możliwości kontynuowania kariery sportowej. Nadmiar energii trzeba było w jakiś sposób spożytkować, więc zaczął szukać czegoś w zamian. Szybko znalazł sobie szemrane towarzystwo. Zaczęły się pierwsze wybryki, popijanie alkoholu i palenie papierosów. Jako 16-latek trafił do izby dziecka. Chciał z niej uciec, ale kadra nie dała się przechytrzyć. Za karę został brutalnie pobity i odwieziony do poprawczaka. Tu doświadczył wyższego poziomu demoralizacji. ...
AWAW