Wspólnota daje radość
Ważną częścią formacji młodego pokolenia, które należy do oazy, są wakacyjne rekolekcje. 19 sierpnia w Wisznicach zakończy się Oaza Dzieci Bożych III stopnia. To już trzecia seria rekolekcji, jakie tego lata odbywają się w tej miejscowości. 15-dniowy turnus prowadzi ks. M. Andrzejuk. - Rekolekcje rozpoczęliśmy 3 sierpnia. Tak jak poprzednie grupy, mieszkamy przy szkole podstawowej. W rekolekcjach biorą udział 84 osoby, w tym 16 animatorów. Uczestnikami są dzieci po V kl. SP. Głównym tematem tej oazy jest bycie i funkcjonowanie w szeroko pojętej wspólnocie. Uczymy się, jak żyć w gronie rodziny, w parafii i grupie rówieśniczej. Dodatkowo każdego dnia rozmyślamy nad poszczególnymi prośbami zawartymi w Modlitwie Pańskiej. Uczestnicy rekolekcji pochodzą z terenu całej naszej diecezji - zaznacza diecezjalny moderator RŚŻ.
Młodzi oazowicze rozpoczynają dzień o 7.15. Po pobudce gromadzą się na wspólnej modlitwie, zazwyczaj śpiewanej, zaś po śniadaniu biorą udział w zajęciach sportowych i artystycznych, grają w gry planszowe. – Mamy także szkołę śpiewu. Z radością przyznaję, że nasze dzieci bardzo lubią śpiewać. Najważniejszym punktem dnia jest oczywiście Eucharystia. Po obiedzie organizujemy spotkania w grupach, które prowadzą nasi animatorzy. Oazowicze pełnią też dyżury; do ich obowiązków należy m.in. dbanie o czystość ośrodka, w którym przebywamy. Dzieci same troszczą się o prządek w salach klasowych, gdzie mieszkają. Dotychczasowe zachowywanie ładu oceniam na piątkę – śmieje się ks. M. Andrzejuk.
Dodaje, że w rekolekcjach biorą udział bardzo różne dzieci. – Patrząc z punktu widzenia kapłana i wychowawcy, muszę przyznać, że wszystkie angażują się w program oazy. Są posłuszne, przyjmują skierowane do nich słowo, dają się poprowadzić. Nie buntują się ani nie obrażają. Są wrażliwe na proponowane treści i otwarte na kierownictwo. Cieszę się też z tego, że jedzą i nie grymaszą… – żartuje.
Ponad pół tysiąca
W rozmowie ks. M. Andrzejuk przyznaje, że Ruch Światło-Życie w naszej decyzji ma się całkiem nieźle. – Te rekolekcje są zasiewem. Dzieci wrócą do swoich domów i środowisk, gdzie nie zawsze znajdą oparcie i wiarę, jednak nie można z tego powodu rezygnować i przestać działać. Nie wolno mówić, że to zasiew w próżnię. Patrzymy na dzieci z nadzieją. Wierzmy, że ten czas kiedyś zaowocuje i pomoże im także w dalszej formacji oazowej, że pozwoli im wytrwać na kolejnych etapach RŚŻ. Jedni są na takich rekolekcjach po raz pierwszy, inni po raz kolejny. Jeżeli chcemy, aby w naszej diecezji nadal funkcjonował RŚŻ, musimy pracować z dziećmi. Warto robić to również pomimo problemów, jakie pojawiają się w Kościele w kontekście społecznym. Ważny jest też kontakt z rodzicami, a nawet wspólne podejmowanie pewnych przedsięwzięć wychowawczych – podkreśla diecezjalny moderator ruchu.
Na koniec dopowiada, że w tegorocznych wakacyjnych rekolekcjach oazowych dla dzieci i młodzieży łącznie bierze udział 530 osób. Ta liczba dotyczy zarówno uczestników, jak i posługujących. – To dosyć dobry wynik, choć były lata, że na wakacyjne oazy zjeżdżały się nawet dwa tysiące oazowiczów, ale… spokojnie… dojdziemy do tego – przekonuje kapłan.
Warto – i trzeba – rozmawiać
W gronie animatorów działa m.in. Paweł Szychta. Jak mówi, z RŚŻ jest związany od urodzenia, ponieważ jego rodzice należą do Domowego Kościoła.
– Na rekolekcje oazowe najpierw jeździłem z mamą i tatą, potem już jako uczestnik, a teraz jako animator. Mam 20 lat i najłatwiej pracuje mi się z dziećmi i starszą młodzieżą. W wychowywaniu tych pierwszych liczy się rozmowa. Do dzieci trzeba dużo mówić i wszystko im tłumaczyć. Na pytanie zaczynające się od „dlaczego…?”, nie można odpowiadać: „bo tak” albo „bo nie”. Starsza młodzież jest już w pewien sposób ukształtowana, więc łatwiej z nimi postępować. Najtrudniej posługiwać ludziom „ze środka”, którzy przeżywają młodzieńczy bunt i negują wszystkie obowiązki. Oni też mają swoje oazowe rekolekcje i im także trzeba pomagać – zaznacza Paweł.
Tłumaczy, że głównym zadaniem animatora jest opieka nad powierzoną sobie małą grupką. Kilka takich grup tworzy dużą wspólnotę. – Nasza posługa nastawiona jest na zintegrowanie tak grupy, jak i wspólnoty. Dzieje się to zarówno przez zajęcia (sportowe, plastyczne, artystyczne), które proponujemy, jak i poprzez służbę dla wspólnoty Kościoła – wyjaśnia P. Szychta.
Odkąd pamiętam…
Animator zaznacza, że kolejne punkty na oazie są nastawione na bycie we wspólnocie. – Powinniśmy wszystko robić razem i spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. Oczywiście szanujemy indywidualizm, każdy z animatorów służy swoimi talentami, ale poprzez program rekolekcji chcemy pokazać radość płynącą z życia we wspólnocie; pokazujemy, że bez niej życie jest trudniejsze. Dlatego mieszkamy w jednej szkole, śpimy razem w salach lekcyjnych, wspólnie jemy posiłki i modlimy się. Spotkania w małych grupach pomagają animatorom przekazać ważne treści, a uczestnikom pozwalają dzielić się swoimi przemyśleniami i przeżyciami. Na oazie wszystko jest skierowane na bycie razem – tłumaczy Paweł.
Spytany, dlaczego jest w RŚŻ, odpowiada: – Bo rodzice dali mi taki przykład. Nie mówili: „tu jest fajnie”, ale pokazali, że tak jest. W służbie odnajduję ogromną radość i szansę na osobisty rozwój. Tu doskonalę swój charakter. W ruchu uczę się też, że czasem trzeba zacisnąć zęby i nic nie powiedzieć, zrobić coś, na co nie ma się ochoty, albo wstrzymać się z krytyką, gdy wiem, że nie jest ona potrzebna, choć bardzo chciałbym jej użyć. Ruch dał mi nowych znajomych. Poznałem wielu wspaniałych kapłanów, jak też osoby życia konsekrowanego, a szczególnie siostry. Nie wiem, jak można żyć bez oazy, bo ja byłem w niej, odkąd pamiętam. Tu wspólnie idziemy do Boga – podsumowuje P. Szychta.
Chcę być z Bogiem
W grupie uczestników ODB jest 11-letnia Marysia. Do ruchu należy od trzech lat. To jej trzecie rekolekcje oazowe. – Chcę poznać Boga i pragnę, aby On był moim Ojcem. Bardzo chciałabym być bliżej Niego, a gdy skończy się moje życie na ziemi, marzę, aby być w niebie. Na rekolekcjach najbardziej podobają mi się wspólne śpiewy i pogodne wieczorki. Nie nudzi mi się. Czas biegnie jak szalony. Mimo że w Wisznicach jesteśmy od kilku dni, czuję, jakbym przyjechała tu wczoraj. W swoim otoczeniu nie mówię zbyt często o tym, że należę do oazy, bo mało kogo to interesuje, a szkoda… – mówi Marysia.
Seweryn jest jej rówieśnikiem. Na rekolekcje przyjechał po raz pierwszy, ale widać, że bardzo mu się spodobały. Do udziału zachęcił go kolega i starsza siostra, która również jest w RŚŻ.
– Tu jest naprawdę fajnie! Spędzamy czas bardzo ciekawie. Poznaję nowych ludzi, mam co robić i nie siedzę cały dzień z telefonem. Zabrałem ze sobą komórkę, ale nie korzystam z niej, bo mam lepsze rzeczy do roboty. Telefon leży u animatora. Tu wszystko jest wyjątkowe: pogodne wieczorki, śpiewy i Eucharystia. Jestem kandydatem na ministranta i bardzo interesuję się liturgią. Przez ostatnie lata nie żyłem blisko Boga, teraz jest inaczej. Chcę, by On zawsze był moim Przewodnikiem. Zanim nie zacząłem chodzić na oazę, nie zwracałem uwagi na słowa modlitw. Dziś wiem, że podczas modlitwy zwracamy się do naszego Ojca, który nad nami czuwam, któremu możemy się oddać. Lubię mówić o tym, że jestem w oazie. Chcę o tym rozmawiać z innymi, ale nie wszyscy chcą słuchać. Twierdzą, że mają inne zainteresowania. Ja wiem jedno: nie zdają sobie sprawy, jak tu jest świetnie! – zachwyca się Seweryn.
W tym roku wakacyjne rekolekcje oazowe na terenie naszej diecezji odbywały się także w Podedwórzu, Dawidach – koło Jabłonia, Okunince, Bobrownikach i Łukowie.
AWAW