Specjalistka od pejzaży
Mieszkająca na co dzień w Żelechowie artystka nie lubi chwalić się swoim talentem ani urządzać hucznych wernisaży. Jednak mimo skromności jej prace znajdują nabywców w takich krajach, jak Australia, Włochy, Francja czy Niemcy. W ostatnim czasie twórczość rodzimej malarki mogli podziwiać także mieszkańcy jej rodzinnego miasta i okolic. Galerię najpiękniejszych prac M. Rodak prezentowały m.in. żelechowski ratusz i kawiarnia artystyczna w Rykach. Malarska przygoda pani Małgorzaty jest swego rodzaju rozwinięciem zainteresowań z okresu dzieciństwa. Już wtedy ćwiczyła warsztat, wykonując rysunki dla koleżanek w szkole. Talent nastoletniej wówczas dziewczyny dostrzegł ojciec i to on rozpalił w niej chęci do malowania. - Na 18 urodziny tato kupił mi farby olejne. Niektóre z nich mam do dziś - opowiada.
– Jako pasjonat malarstwa przywiózł mi też z Galerii Tretiakowskiej w Moskwie slajdy z dziełami największych mistrzów malarstwa światowego (np. Tycjana, Rambrandta) i opowiadał mi o tych obrazach. Tata zaszczepił we mnie również zamiłowanie do muzyki poważnej i choć do dziś się na niej nie znam, to lubię jej słuchać – wspomina.
Mimo profesjonalnych przyborów i zachęt pierwsze próby malarskie nie wychodziły artystce tak, jakby sobie tego życzyła. – Dlatego postanowiłam na jakiś czas to zostawić – opowiada M. Rodak. Stan zawieszenia szybko jednak się skończył. – Zobaczyłam obrazy Marcina Afrykańskiego, znanego garwolińskiego malarza, i od tej chwili zaczęłam malować – zdradza. Inną równie ważną inspiracją był siedlecki artysta pochodzący z rodzinnych stron pani Małgorzaty Ireneusz Parzyszek. – Widziałam go tylko raz, ale mnie zafascynował. Miał wygląd jak prawdziwy malarz – zaznacza.
Malarskie zapiski z podróży
Wszystko to sprawiło, że niemal nieprzerwanie od dwóch dekad w wolnym czasie pani Małgorzata zajmuje się sztuką. Od ulubionego zajęcia odciągają ją tylko praca zawodowa i obowiązki rodzinne. – Na co dzień uczę przedmiotów ekonomicznych w żelechowskim Zespole Szkół – zdradza artystka. Zająć trzeba się też domem, ale pod tym względem malarka może liczyć na męża. – Krzysztof bardzo mnie wspiera i pomaga, także w pracy artystycznej, np. przygotowuje ramy do obrazów i zachęca do organizowania wystaw. Gdyby nie on, pewnie nie wystawiałabym moich obrazów – zauważa M. Rodak.
Ulubionym tematem dzieł pani Małgorzaty są pejzaże. Pod tym względem prym wiedzie zwłaszcza architektura Żelechowa, m.in. kościół parafialny i przykościelna brama. Ale zdarzają się też stare chaty, kapliczki, ulice miast i natura. – Bardzo lubię malować kwiaty, konie i lasy. Te wychodzą mi najlepiej. Za to największe problemy mam z portretami i nie odważyłabym się ich nigdzie pokazywać – przyznaje.
Mimo dużego dorobku M. Rodak nie ustaje i ciągle tworzy. Teraz przyszła kolej na cykl obrazów „Moje podróże”. Będą to malarskie wspomnienia m.in. z Maroka, Grecji, Tunezji, Japonii i Włoch.
Tomasz Kępka