Diecezja
Źródło: Podlasie24
Źródło: Podlasie24

Matka wielkiego zawierzenia

31 sierpnia w sanktuarium Matki Bożej Leśniańskiej odbyła się Diecezjalna Pielgrzymka Kół Żywego Różańca. W uroczystościach wzięło udział kilka tysięcy osób.

Spotkanie zainaugurowała Msza św. pod przewodnictwem biskupa siedleckiego Kazimierza Gurdy. Ordynariusz na początku homilii podkreślił, że do KŻR w naszej diecezji należy ponad 50 tysięcy czcicieli Różańca św. Dziękował Bogu za nowe koła, w szczególny sposób za te, które są tworzone przez rodziców pragnących modlić się na różańcu za swoje dzieci. - Należymy do wielkiej rodziny różańcowej. Maryja w swoich objawieniach mówi, że Różaniec ma ogromną siłę w zachowaniu wiary w Jezusa, w trwaniu przy dobru, prawdzie i pięknie, których źródłem jest Bóg. W Różańcu widzimy też moc w walce ze złem, z grzechem i kłamstwem, których źródłem jest szatan. W naszych czasach obserwujemy ogromną walkę pomiędzy dobrem izłem, Bogiem i szatanem. Nie pozostajemy jednak bez oręża, bo mamy modlitwę różańcową. Tej modlitwie ufano w najtrudniejszych doświadczeniach, w największych zagrożeniach. Nikt nie został zawiedziony. Ci, którzy odmawiali Różaniec, zawsze zostali wysłuchani, obronieni, zachowani od utraty wiary,wolności, zbawienia wiecznego, szczęśliwego życia i nieba - mówił bp K. Gurda.

Hierarcha wspominał, że ta modlitwa była wielkim skarbem unitów. Nasi przodkowie w listach wysyłanych z wygnania nie prosili o nic innego, tylko o różaniec. Ordynariusz mówił też o więźniach, którzy cierpiąc głód, robili różańce z chleba.

– Oni modlili się do Maryi o ocalenie i wytrwanie w wierności wartościom, o które walczyli – o wolną Polskę. Modlitwa do Matki Jezusa dała im moc wytrwania i nadzieję zwycięstwa. W tej chwalebnej tradycji chcemy trwać także i my, bo nie wstydzimy się modlitwy na różańcu – podkreślał pasterz Kościoła siedleckiego. Apelował, by trzymając w dłoniach paciorki, zawierzać Bogu wychowanie nowego pokolenia, aby wzrastało w wierze w Jezusa Chrystusa i czuło potrzebę przynależności do Jego Kościoła. Nawoływał też do modlitwy za rodziny.

– Dziś jest ona przedmiotem mocnego i dobrze zorganizowanego ataku. Jej przeciwnicy za wszelką cenę i wszystkimi sposobami starają się ją zniszczyć. Chcą pokazać, że to oni rządzą światem, że to oni – a nie Pan Bóg – decydują o życiu człowieka. Chcą zniszczyć rodzinę katolicką, bo jest ona miejscem przekazywania wiary w Boga, Bożej mądrości, prawdy, dobra i miłości – tłumaczył biskup.

 

W trosce o młodych

Ordynariusz wyjaśniał, że Matka Boża jest dziś tak bardzo atakowana, bo szatan nigdy nie miał do Niej dostępu. – Owszem, można zniszczyć lub oszpecić Jej obraz, ale nie można zniszczyć i pokonać Jej samej. Tym, którzy to czynią, mówimy: „nawróćcie się!”. Powinniśmy się modlić, aby dzieci wierzących rodziców nie odchodziły od Boga, nie porzucały wiary, nie przyjmowały za prawdę tego, co głoszą nowe ideologie, by nie utraciły prawidłowej wizji swojego życia, małżeństwa i rodziny. Żyjemy obawą, że młodzież i dzieci mogą ulec dobrze przygotowanej propagandzie, promującej nowe formy życia małżeńskiego i rodzinnego. Widzimy, że część naszej młodzieży uznaje za coś normalnego wspólne zamieszkanie ze sobą i życie jak mąż z żoną jeszcze przed zawarciem sakramentalnego związku małżeńskiego. Nie widzą w tym nic złego, bo uznali grzech za dobro. Oby zrozumieli, że nie tędy wiedzie droga do szczęścia – głosił bp K. Gurda.

 

Jedno serce i tysiąc twarzy

Po Eucharystii uczestnicy pielgrzymki wysłuchali konferencji wygłoszonej przez paulina o. Melchiora Królika, który jest kuratorem cudownego obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej i od ponad 40 lat prowadzi Jasnogórską Księgę Cudów i Łask. Na wstępie swojej prelekcji zaznaczył, że w ostatnich dniach skompletował 44 tom tejże księgi.

– Maryja jest matką o jednym sercu i tysiącu twarzach. Ona wszędzie jest ta sama: i w Leśnej, i w Kodniu, i w Częstochowie. My, Polacy, zawdzięczamy Jej nasze istnienie. Jesteśmy dziedzicami naszych praojców, którzy wszystko zawierzyli Matce Najświętszej. Św. Jan Paweł II zwrócił uwagę, że wszystkie najważniejsze wydarzenia z naszej historii są związane z jasnogórskim sanktuarium. Zawierzenie uczynione przez królów, dowódców, żołnierzy i cały naród owocuje po dzień dzisiejszy. Maryja jest nam dana jako pomoc i obrona – mówił paulin.

W konferencji wyliczył szereg wydarzeń z historii Polski, które pokazują ogromną opiekę, jaką nad naszą ojczyzną roztacza Matka Boża. Rozpoczął od zwycięstwa pod Grunwaldem.

– Gdyby nie tamto lipcowe zwycięstwo, bylibyśmy krajem pruskim i protestanckim. Władysław Jagiełło w podzięce za pomoc z nieba ozdobił obraz jasnogórski pięknymi nimbami. Potem była wygrana pod Chocimiem. Przed walką hetman Jan Karol Chodkiewicz złożył Maryi ślub. Obiecał, że jeśli uda się powstrzymać inwazję mahometan, przybędzie na Jasną Górę z całą swoją armią i przez oktawę będzie uczestniczyć w nabożeństwach dziękczynnych. Matka przyjęła ten ślub. Turcy wystąpili o rozejm, nie wiedząc o śmierci hetmana; prosili o pokój, gdy polska strona miała już tylko jedną beczkę prochu. Obrońcy od początku byli świadomi, skąd przyszło zwycięstwo – opowiadał o. Melchior.

 

Modlitwa przebiła niebo

Zakonnik wspomniał też o niezwykłej obronie Jasnej Góry podczas potopu szwedzkiego, mówił o zaborach, o prześladowaniach na Podlasiu porównywanych do tych, jakie miały miejsce za czasów Nerona, o bitwie pod Wiedniem i Cudzie nad Wisłą. Wszystkie te walki były zawierzone Maryi.

– Gdy w 1920 r. bolszewicy przekroczyli granicę Polski i zbliżali się do Warszawy, cały polski episkopat zebrał się na Jasnej Górze i dokonał ofiarowania naszej ojczyzny Najświętszemu Sercu Jezusa. Biskupi na nowo ogłosili Maryję Królową Korony Polskiej. Wiem z relacji świadków, że w tym samym czasie w sanktuarium trwała nowenna przed Wniebowzięciem Matki Bożej. Podczas śpiewu litanii ludzie wznosili ręce ku niebu, a paulini leżeli krzyżem. W ten sposób błagano o ratunek dla ojczyzny i świata. 15 sierpnia 1920 r. o. Aleksander nie mówił już kazania, tak jak w poprzednich dniach, tylko rozłożył ramiona i powiedział do licznie zgromadzonego ludu: „Nasza modlitwa przebiła niebo! Zwycięstwo! Armia bolszewicka jest w odwrocie”. Nastąpił ogromny krzyk. Ludzie rzucali się sobie w ramiona. Takiej radości nie było nigdy wcześniej w naszej Polsce. Podobnie cieszyliśmy się chyba tylko wtedy, gdy kard. K. Wojtyła został wybrany na papieża – kontynuował o. M. Królik.

 

Cud na nowe tysiąclecie

– Bronią naszych wodzów i zwycięzców, bronią o. Kordeckiego zawsze był różaniec. Dziś też odniesiemy zwycięstwo, jeśli będziemymieć go w ręku, jeśli on będzie nas prowadził do Eucharystii, która umacnia wiarę, nadzieję i miłość. Złe siły szaleją, ale to Bóg ma nieskończoną moc – zapewniał zakonnik.

Na koniec przywołał kilka przykładów cudownych uzdrowień i nawróceń odnotowanych w jasnogórskiej księdze. Pierwsze z nich wydarzyło 1 stycznia 2001 r. o 6.00 rano. W tym momencie doszło do cudownego uleczenia ojca rodziny.

– On i jego żona byli wykształceni i bogaci. Mieli czworo dzieci. Niestety, pan Mieczysław umierał z powodu żółtaczki typu C. Najlepsi krakowscy lekarze byli bezradni. Powiedzieli, że śmierć jest tylko kwestią czasu. Zaznaczyli, że chory musi przebywać w odosobnieniu, bo jego choroba jest zakaźna i niebezpieczna dla otoczenia. Małe dzieci pana Mieczysława nie zgodziły się na izolację taty. Powiedziały, że chcą z nim żyć i umrzeć. 1 stycznia 2001 r. żona chorego i jego dzieci przybyły na Jasną Górę. Prosili o ocalenie – i zostali wysłuchani. Dziś przybywają do sanktuarium co roku, by podziękować za doznany cud – relacjonował o. Melchior.

 

Nie było nadziei

W 2018 r. do jasnogórskiego klasztoru przybyła rodzina, która chciała złożyć świadectwo uratowania od śmierci 15-letniej córki. – Dziewczyna została dosłownie przejechana przez samochód. Miała stłuczony mózg, serce i płuca. Lekarze powiedzieli, że nie dożyje do rana. Jej rodzicom kazali jechać do domu. Oznajmili, że o śmierci córki powiadomią ich telefonicznie. Bliscy poszkodowanej chwycili za różaniec. Jej chrzestna od razu pojechała na Jasną Górę i zamówiła Mszę św. Dziewczyna przeżyła i dziś nie widać po niej żadnych śladów po wypadku. Jej rodzice usłyszeli potem od ordynatora: „Przepraszam, że powiedziałem, że wasza córka nie dożyje rana. To was pewnie załamało”. W odpowiedzi usłyszał: „Nie, to nas zmobilizowało do modlitwy i ufności, że Matka Boża uratuje nasze dziecko. Lekarz, słysząc takie słowa, przyznał się: „Muszę to powiedzieć – jestem niewierzący. Gdybym wierzył, powiedziałbym, że to cud” – opowiadał zakonnik.

Po konferencji uczestnicy spotkania odmówili Różaniec i wysłuchali prelekcji ks. Pawła Wysokińskiego o dziełach misyjnych wspieranych przez Żywy Różaniec. Pielgrzymkę zakończyła wspólna agapa.

AWAW