Rozmaitości
Źródło: PIXABAY
Źródło: PIXABAY

Lepiej, ale nie dla wszystkich

Ministerstwo zdrowia ogłosiło, że na wrześniowej liście refundacyjnej znajdą się nowe leki dla kobiet chorujących na raka piersi. Jednak amazonki alarmują, że nie wszystkie będą mogły z nich skorzystać.

Batalia o refundowanie leków od lat już stosowanych w innych krajach trwała dwa lata. Ministerstwo zapewnia, że Polki będą miały dostęp do najnowszych opcji terapeutycznych, a Breast Cancer Unit zapewni pacjentkom koordynowaną opiekę: od diagnostyki, przez leczenie i rehabilitację, po monitoring skuteczności leczenia już po zakończeniu procesu terapeutycznego. - Możemy mówić o europejskim poziomie w leczeniu raka piersi. Kobiety w Polsce będą teraz miały szansę na takie leczenie, jakie oferują sąsiednie zachodnie kraje - zapewnił minister zdrowia prof. Łukasz Szumowski. Od września refundacją zostały objęte Kisqali i Ibrance - innowacyjne leki stosowane w leczeniu zaawansowanego raka piersi. Kisqali (rybocyklib) to lek stosowany w rzadkim podtypie hormonozależnego HER2-ujemnego raka piersi w skojarzeniu z inhibitorami aromatazy, a Ibrance (palbociclib) to lek znajdujący zastosowanie w leczeniu zaawansowanego raka piersi w skojarzeniu z inhibitorami aromatazy oraz w skojarzeniu z fulwestrantem.

Ponieważ 25% polskich pacjentek z rozpoznaniem raka piersi wymaga wstępnego leczenia przedoperacyjnego, ważną zmianą jest to, że leki Perjeta (pertuzumab) i Herceptin (trastuzumab) będą dostępne w ramach skojarzonego, przedoperacyjnego leczenia raka piersi. Jest to kolejna opcja terapeutyczna dopuszczająca leczenie skojarzone, które wzmacnia efekt terapeutyczny poprzez jednoczasowe zastosowanie dwóch innowacyjnych leków.

 

Jest „ale”

W myśl nowych rozporządzeń refundacja obejmuje osoby w pierwszej i drugiej linii leczenia, co oznacza, że nie otrzymają jej kobiety, u których pierwsze i drugie leczenie okazało się nieskuteczne. – Wpisanie tych leków na listę refundacyjną to rzeczywiście ogromny sukces, niemniej nie pomyślano o pacjentkach najbardziej go potrzebujących – mówi Katarzyna Błaszkiewicz z siedleckiego stowarzyszenia Rak Out. – A przecież dla nich to szansa na dłuższe życie, co – biorąc pod uwagę, że wiele z nich ma pod 30-40 lat i małe dzieci – jest nieocenione. To im rybocyklib jest najbardziej potrzebny, a go nie dostaną – podkreśla, dodając, że na razie nie wiadomo, w jakim stopniu leki będą refundowane. A mowa o dużych kwotach, bo koszt jednej dawki rybocyklibu, która wystarcza na 21 dni, to 10 tys. zł!

Panie walczące z rakiem piersi postanowiły interweniować w ministerstwie i zaapelować o stworzenie rozwiązań pomostowych, by farmaceutyki były refundowane także w trzeciej linii leczenia i późniejszych. – To doskonałe leki, które nie dają skutków ubocznych, a zwiększają komfort życia w trakcie choroby – podkreśla K. Błaszkiewicz, dodając, że organizacje zrzeszające amazonki monitorują sytuację i w razie konieczności będą interweniować u ministra zdrowia.

 

Prośba o rozwiązania pomostowe

Na razie panie walczące z rakiem piersi wystosowały oficjalny list do ministerstwa. Piszą w nim: „Zdajemy sobie sprawę z tego, że wskazania, w których te innowacyjne leki uznawane już w świecie za standard podlegają refundacji, zależą od wielu formalności wypełnionych przez producentów i są oparte na rezultatach badań klinicznych. To logiczne, że przy całej palecie terapii lekarze w pierwszej kolejności stosują leczenie nowoczesne i dające najlepsze rezultaty. Stąd refundacja w dwóch pierwszych liniach leczenia. Jednocześnie pragniemy zwrócić uwagę na fatalną sytuację, w której znalazły się po ogłoszeniu listy pacjentki aktualnie leczące się z powodu zaawansowanego, hormonozależnego raka piersi. To kobiety, które z powodu braku refundacji inhibitorów CDK 4/6 w Polsce i braku środków na ich komercyjny zakup, były leczone w inny sposób. By powstrzymać rozwój choroby, lekarze proponowali im dostępne leki. To pacjentki po kilku liniach chemioterapii, z ogromną wolą życia. Matki, żony, córki. Nikt lepiej od nich nie wie, że każda chwila jest bezcenna, każdy trud i każda niedogodność do zniesienia, by pobyć dłużej z najbliższymi. Taką osobą jest 34-letnia Marika Dąbrowska, która mimo kilku już linii chemioterapii znalazła w sobie siłę i odwagę, by przyjechać przed ministerstwo zdrowia i prosić, błagać o leczenie. Dla niej dostęp do inhibitorów CDK 4/6 ma realny wymiar – to czas spędzony z jej synami – Arturem i Maćkiem. Choć mają dopiero 12 i 9 lat doskonale wiedzą, czym są Rybocyklib i Palbocyklib, i co oznacza refundacja. Dla nich to nie puste i skomplikowane słowa – dla nich to bezcenny czas z ich mamą. Czas, którego nic nie jest w stanie zastąpić. Jak im wytłumaczyć, że przez procedurę ich mama zostanie pozbawiona szansy na dłuższe życie? Dlatego apelujemy i prosimy o wprowadzenie rozwiązań pomostowych, z których mogłyby skorzystać takie osoby jak Marika. Osoby, które były już leczone w inny sposób z powodu braku refundacji nowoczesnych leków. Prosimy, by nie pozostawić Mariki i innych pacjentek w jej sytuacji w śmiertelnej pułapce bezdusznego systemu. Te pacjentki już zbyt wiele razy usłyszały: «przykro mi, nie możemy nic dla Pani zrobić», by znów odbić się od ściany i usłyszeć, że, niestety, nie mogą dostać leczenia, bo nie kwalifikują się do programu. Dla nich to naprawdę sprawa życia i śmierci”.

 

BCU

W najbliższym czasie ma się również zmienić podejście do leczenia raka piersi. Od 1 października zaczną działać Breast Cancer Unit (BCU). Tzw. unity narządowe to wyspecjalizowane ośrodki zajmujące się diagnostyką i leczeniem nowotworów jednego narządu lub układu, w przypadku BCU oznacza to kompleksowe leczenie raka piersi. W ośrodkach takich będą przyjmować lekarze różnych specjalności, m.in. onkolodzy, chirurdzy onkologiczni, specjaliści od chemioterapii i radioterapii, opieki psychologicznej oraz rehabilitacji.

JAG