JP2 generacji 4.0
Wspominaną bez owego poruszenia, a nierzadko ukłucia serca towarzyszącego nam - „pokoleniu Jana Pawła II”, jako kochamy o sobie mówić (choć jest to pojęcie socjologicznie bardzo nieostre) - którzy byliśmy świadkami wydarzeń z jego udziałem, uczestnikami papieskich pielgrzymek, audiencji na Placu św. Piotra, a nierzadko też małych, kameralnych spotkań. Tych, którzy doskonale pamiętają wybór kardynała Karola Wojtyły na następcę św. Piotra. Albo też przyszli na świat po 1978 r. i dla nich był on „od zawsze” aż do momentu odejścia do „domu Ojca” pamiętnego 2 kwietnia 2005 r. Pamięć 30-, 40- czy 50-latków i starszych jest inna niż pamięć młodych ludzi. Inaczej przedstawia się wyobrażenie świętości. Dla nich św. Jan Paweł II pozostaje wielki, ale owa wielkość jest podobna (niekiedy równorzędna) do wspomnienia Piłsudskiego, Kościuszki, innych sławnych Polaków. Żywa historia została zastąpiona opowiadaniami rodziców, dziadków, ale też szeregiem liter w kartach podręczników - a jako że młode pokolenie nie za bardzo lubi „tracić” czas na ich studiowanie, tak też i pamięć pontyfikatu staje się płytka, płaska, byle jaka...
Czy jesteśmy świadomi tego mechanizmu historii, zapraszając młodych Polaków do udziału w kolejnych Dniach Papieskich? Czy nie jest tak, że przyjmujemy za oczywiste coś, co wcale takim nie musi być dla innych? Z jednej strony istnieje w nas głęboka potrzeba realizacji testamentu św. Jana Pawła II, kontynuacji jego nauczania – konfrontacji Ewangelii z nowymi wyzwaniami historycznymi, moralnymi, dziejowa konieczność podtrzymywania jego autorytetu, niesienia blasku świętości, z drugiej zaś narasta mur obojętności, niezrozumienia, zdziwienia. Jak o nim dziś opowiadać? Jak przypominać naukę o rodzinie, godności człowieka, jego wyjątkowości w porządku świata, Dekalogu itp. ...
Ks. Paweł Siedlanowski