Póki życia, póty nadziei
„We wszystkich sprawach pamiętaj o swym kresie, a nigdy nie zgrzeszysz” (Syr 7,36) - czytamy w jednej z ksiąg Starego Testamentu. Listopad obchodzony w Kościele katolickim jako miesiąc pamięci o zmarłych sprzyja refleksji nad sensem życia jako - rozciągniętego w czasie zrządzeniem Bożej opatrzności - przygotowania do śmierci. „Czas ucieka, wieczność czeka...” - napis na słonecznym zegarze umieszczonym na ścianie wadowickiego kościoła oglądał codziennie z okien swojego mieszkania Karol Wojtyła. Lekcja odchodzenia do domu Ojca, jaką zostawił nam jako papież Jan Paweł II, nie pozostawiała wątpliwości, że już za życia mieliśmy do czynienia z człowiekiem świętym. Jak uczynić swoją codzienność prostą drogą do szczęśliwej wieczności?
Śmierć, sąd Boży, niebo albo piekło – tzw. ostateczne rzeczy człowieka Sabina Urbaniak, chorująca od 49 lat na stwardnienie rozsiane założycielka stowarzyszenia Sclerosis Multiplex (SM), lekarz i osoba konsekrowana, od której każdego dnia otrzymuję drogą mailową komentarze do słowa Bożego, porównuje do czterech kolumn, na których opiera się ludzkie życie. Stawić czoło śmierci, stanąć przed sądem, zostać wrzuconym w piekielny ogień lub być wyniesionym do chwały nieba to – jak zauważa członkini Rodziny Matki Bożej Bolesnej – ostateczna droga człowieka, który musi porzucić doczesność i wejść w wieczność zaświatów. – Wyboru nieba albo piekła dokonujemy tak naprawdę w ciągu całego życia. Ostatecznością będzie zdanie rachunku i nieodwołalny wyrok najwyższego sędziego, czyli Boga – przypomina.
Trzej strażnicy
Naukę o niemarnowaniu czasu, jaki z Bożej dobroci został nam darowany, czerpiemy m.in. z jednego z epizodów zawartych w żywocie św. Kryspina z Viterbo. ...
AW