Historia
Źródło: Krzysztof Cabaj
Źródło: Krzysztof Cabaj

Rzemiosło z patyną

Chociaż na hasło „kotlarstwo” większość z nas długo szukałaby w myślach konkretu, do którego można by odnieść termin, promocja albumu Bernarda Nowakowskiego „Dawne kotlarstwo. Warsztat i wyroby” przyciągnęła prawdziwe tłumy.

Otwierając spotkanie, które odbyło się w siedleckim Muzeum Regionalnym, p.o. dyrektor Sławomir Kordaczuk nie omieszkał przypomnieć o zbliżającym się wielkimi krokami jubileuszu 25-lecia działalności Siedleckiego Klubu Kolekcjonerów. Obchody zaplanowano na drugą niedzielę stycznia 2020 r. Na koncie SKK ma ok. 300 różnych tematycznie pokazów, wśród nich - wystawy zbiorów siedlczanina B. Nowakowskiego. Charakteryzując działalność i pasję bohatera spotkania, S. Kordaczuk przyznał, że kolekcja B. Nowakowskiego zawodowo zajmującego się metaloplastyką jest bez wątpienia jedną z najbardziej unikatowych - tak w skali Polski, jak i Europy - ze względu na liczbę wyrobów kotlarskich, jak też ilość zgromadzonych narzędzi, urządzeń i maszyn niezbędnych w warsztacie kotlarza. W sumie to ok. tysiąca eksponatów: pół na pół wyrobów miedzianych i narzędzi. - Pan Bernard jeździ po całej Europie, przegląda zbiory muzealne ze swojej ulubionej dziedziny. Podpatruje też wzory prezentowane w muzeach - stwierdził.

I dodał, że siedleccy kolekcjonerzy nie ograniczają zbieractwa do swoje dziedziny; mając okazję, kupują też przedmioty z myślą o kolegach, po to, by wymienić je później na inne przedmioty do swojej kolekcji. – Kiedy spotkają coś z zakresu kotlarstwa, od razu myślą o panu Benku. Ale jego naprawdę trudno zaskoczyć – mówił S. Kordaczuk.

 

Początek kolekcji

Pierwsze kroki jako metaloplastyk B. Nowakowski stawiał na początku lat 90 XX w. Pomysł na taką działalność okazał się strzałem w dziesiątkę. – Produkcja metaloplastyczna udała się. Wyroby miały nabywców. Sprzedawałem je nawet do sieci sklepów Cepelia. Świadczyłem dużo usług prywatnych, wytwarzałem rekwizyty do teatru i dla filmu – opowiada. Dzisiaj w jego pracowni powstaje szeroka gama wyrobów z miedzi, mosiądzu, czasami srebra. Znaczną część zamówień stanowią naczynia liturgiczne, jak np. cyboria. B. Nowakowski zajmuje się również renowacjami.

Początki jednak nie były łatwe, m.in. z tego względu, że zdobycie narzędzi graniczyło z cudem. – Dowiedziałem się wtedy, że przy pl. Wolności jeszcze do lat 60 działała manufaktura Szafrańskiego. Sukcesywnie odkupowałem pochodzące z niej narzędzia. Używając ich, zacząłem interesować się, kto je wytworzył, skąd pochodzą, do czego służyły. Okazało się, że to przedmioty zabytkowe, wybitnie rzadkie z tej racji, że po rewolucji technologicznej w hutnictwie i metalurgii dokonanej przez S.G. Thomasa i H. Bessemera w drugiej połowie XIX w. większość narzędzi tego typu poszła do huty, do recyklingu. Ja dostrzegłem ich wartość i w ten sposób narodziła się pasja – mówi B. Nowakowski.

Z biegiem czasu dowiedział się, że Szafrański przejął warsztat po Icku Drewnianym, Żydzie, który w przedwojennych Siedlcach był znanym kotlarzem, wytwórcą sztućców, puszek, a przede wszystkim sprzętów liturgicznych. Dziesięć paterowanych łyżek i lichtarz z 1934 r. to wszystko, co B. Nowakowskiemu udało się zdobyć z wyrobów Icka Drewnianego. Fakt, że na lokalnym rynku są rzadkością, tłumaczy, że większość jego wyrobów trafiała do Austrii.

 

Cuprum farbi

Odnosząc się do bogatej terminologii określającej rzemiosło, które stało się źródłem jego fascynacji, ale i dochodu, B. Nowakowski zaznacza, że „najmłodsza” jest „metaloplastyka”; termin ten upowszechnił się dopiero przed II wojną światową. Wcześniej używano określeń: miedziennictwo i kotlarstwo. – Uważam, że najbardziej adekwatną nazwą jest pojęcie „cuprum fabri” (z łac. miedź rzemieślnika), które funkcjonowało w średniowieczu, ponieważ wprost odnosi się do przetwarzania miedzi – tłumaczy z uwagą, że o ile dla znawców fachu oczywiste jest rozróżnienie: „kotlarstwo miękkie, tj. miedziane, i kotlarstwo twarde, to przeciętnemu zjadaczowi chleba kotlarstwo kojarzy się dzisiaj wyłącznie z produkcją kotłów centralnego ogrzewania. Nie mówiąc o niuansach.

Niezależnie od nazwy praca rzemieślników, którzy łączyli siłę kowala z kunsztem złotnika, od wieków inspirowała artystów. Wyjątkowe miejsce w kolekcji B. Nowakowskiego zajmują oryginalne miedzioryty z Encyklopedii Denisa Diderota, powstałe w latach 70 XVIII w., w tym ten przedstawiający pracownię kotlarską. – Takie miedzioryty chciałoby mieć wiele muzeów na świecie. To wybitnie rzadkie eksponaty, na rynku polskim nieosiągalne, a zarazem dokumenty pokazujące to rzemiosło w czasach dawnych – mówi właściciel. I odsyła do rycin ilustrujących jego album. Znajdziemy w nim również zdjęcie jednego z najstarszych statutów cechowych, które są w jego posiadaniu, z 1747 r., kopię dyplomu cechowego z 1904 r. czy taki ewenement, jak ulotka z 1919 r. zachęcająca Polaków do przekazywania miedzianych przedmiotów na rzecz dopiero co odrodzonego państwa.

 

Niezwykle rzadki „narzędź”

Album „Dawne kotlarstwo. Warsztat i wyroby” jest wydawnictwem monumentalnym. Imponuje bogactwem treści i szatą graficzną. Książka wciąga – tak jak opowieść B. Nowakowskiego, której można było wysłuchać w Muzeum Regionalnym 25 października. Nie może być inaczej, bo zna się na rzeczy jak nikt inny. Każdy przedmiot w jego zbiorach – czy to wyszperany w londyńskim antykwariacie, czy znaleziony w punkcie skupu złomu – ma swoją historię. Kolekcjoner z taką samą pasją mówi o miedzianej misie, która dawniej, wypełniona oliwą, jak nic pełniła rolę ulicznego lampionu, syfonach, które w latach 20 ubiegłego stulecia wyszły z siedleckiej manufaktury, kotle do warzenia piwa czy pięknym samowarze. Ma też świadomość, że niejeden eksponat, w którego posiadanie udało mu się wejść, to „niezwykle rzadki narzędź”; tak mówi o kowadle, które sam datował na okres średniowiecza, a później dowiedział się, że pochodzi z pierwszych wieków naszej ery, jak również o nożycach do cięcia blachy po skosie czy leciwej kobylicy… Wiedza, jaką dzieli się w książce, pochodzi z pierwszej ręki. B. Nowakowski zdaje sobie sprawę – i mówi o tym bez ogródek – że w Polsce jest to pionierskie wydanie, ponieważ kotlarstwo nie zostało nigdy dotąd tak dokładnie opracowane. I to przez rzemieślnika, dla którego zrobić z miedzi pokryty patyną alembik – to małe piwo. 


Kolekcja, której poświęcony jest ten album, to efekt trwających od 35 lat moich zainteresowań i fascynacji dawnym kotlarstwem i miedziennictwem. Początek tej niewątpliwej pasji dało kilka miedzianych przedmiotów, które od pokoleń były własnością naszej rodziny. Najbardziej utkwiły mi w pamięci foremka do wypieku babki wielkanocnej, kufel oraz brytfanna do pieczenia ryb. Jeszcze jako bardzo młody człowiek, ilekroć spojrzałem na dawne wyroby kotlarskie, zawsze czułem do nich wielki szacunek i już wtedy miałem świadomość, jak wiele pracy i wyjątkowych umiejętności wymagało ich wytworzenie. Dorastając, wielokrotnie wyobrażałem sobie, że w przyszłości będę majstrem w tej albo podobnej dziedzinie twórczości. I tak też się stało…

Od autora

LI