Pogoń na dopingu?
W piątek 25 października w siedzibie MKP Pogoń Siedlce zjawili się przedstawiciele służb mundurowych oraz Polskiej Agencji Antydopingowej. Wizyta była spowodowana podejrzeniem o stosowanie przez piłkarzy dopingu. Chodzi o zakazaną infuzję dożylną, w skrócie: o stosowanie kroplówek. Siedmiu piłkarzy miało je przyjąć przed ligowym meczem z Górnikiem Łęczna, który odbył się 16 października. „Informujemy, iż zgodnie z obowiązującą listą substancji i metod zabronionych niedozwolone są infuzje dożylne i (lub) iniekcje o objętości większej niż 100 ml w okresie 12 godzin, z wyłączeniem tych przyjętych w uzasadnionych przypadkach w trakcie hospitalizacji, zabiegów chirurgicznych lub badań klinicznych” - wyjaśnia Polada w wydanym komunikacie. Jednocześnie przypomina, że w przeszłości stosowanie tego rodzaju dopingu stwierdzono m.in. u francuskiego piłkarza Samira Nasri (skazany na 18 miesięcy dyskwalifikacji) oraz amerykańskiego pływaka, medalisty olimpijskiego Ryana Lochte (skazany na 14 miesięcy dyskwalifikacji).
Siedleckim zawodnikom grozi kara nawet czterech lat dyskwalifikacji.
Trener żegna się z klubem
Ze względu na możliwość popełnienia przestępstwa Polada udostępniła akta sprawy Prokuraturze Krajowej oraz Prokuraturze Okręgowej w Lublinie. Funkcjonariusze przeszukali klubowe pomieszczenia, zabezpieczyli przedmioty mogące stanowić dowody w sprawie, m.in. dokumentację medyczną. Podejrzewani piłkarze zostali poddani badaniom kontrolnym, których wyniki zostaną wykorzystane w toku śledztwa.
W wydanym komunikacie Prokuratura Okręgowa w Lublinie potwierdza wszczęcie śledztwa „w sprawie zaistniałego w dniu 16 października 2019 r. w Siedlcach (…) narażenia ustalonych piłkarzy Miejskiego Klubu Sportowego Pogoń Siedlce na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez nieprzestrzeganie procedur medycznych. (…) Czyn ten zagrożony jest karą pozbawienia wolności do lat trzech”.
Jedynym ruchem ze strony klubu w zaistniałej sytuacji była decyzja o zakończeniu współpracy z Danielem Purzyckim, który od lipca pełnił funkcję dyrektora wykonawczego, a od października był też trenerem Pogoni. Nowym szkoleniowcem został Marcin Płuska, dotychczasowy asystent Purzyckiego. Pozostanie on na stanowisku co najmniej do końca roku.
Nic nie można powiedzieć, bo trwa śledztwo
Sytuacja w Pogoni była tematem dodatkowego posiedzenia komisji sportu, która odbyła się 30 października w urzędzie miasta. Na pytania radnych odpowiadał prezes klubu Andrzej Materski. – Przeżywamy trudne chwile, jest nam bardzo ciężko. Nie możemy otrząsnąć się po informacji, którą usłyszeliśmy – mówił. Prezes przyznał, że zarówno zarząd, pracownicy klubu, jak i zawodnicy starają się zrobić wszystko, aby przezwyciężyć trudną sytuację. Podkreślił, że nie może przekazać szczegółowych informacji dotyczących sprawy, bowiem aktualnie trwa postępowanie. – Siedmiu piłkarzom klubu zarzuca się, że stosowało infuzje dożylne substancji. Nie mam wiedzy, jaka to była substancja. Mogę jedynie na dziś stwierdzić, że nie były to środki niedozwolone. Co do zdarzeń, jakie miały miejsce, nie jestem w stanie nic powiedzieć, bo toczą się postępowania. Każde słowo – czy miałem wiedzę, czy nie – może być tak czy inaczej zinterpretowane i wykorzystane – wyjaśniał A. Materski.
Radni zwrócili uwagę, że sytuacja opisywana jest przez ogólnopolskie media, co nie służy dobrze klubowi i miastu. – W mojej ocenie straty sportowe – klub może czekać zawieszenie piłkarzy, odjęcie punktów, kary finansowe oraz straty wizerunkowe – są nie do odrobienia. Jesteśmy na ustach całej Polski w negatywnym znaczeniu. Straciliśmy zaufanie kibiców, sponsorów, całego świata sportowego – mówił Robert Chojecki. Wiceprzewodniczący rady miasta chciał dowiedzieć się, czy funkcjonowanie klubu nie jest zagrożone oraz prosił o uspokojenie zaniepokojonych sytuacją rodziców chłopców trenujących w Akademii Piłkarskiej. – Klub nie jest zagrożony pod względem startu w rozgrywkach. Siedmiu zawodników może grać, taką zgodę wydała Polada. Konsultowaliśmy się także z PZPN. Akademia Piłkarska funkcjonuje zgodnie z przyjętym harmonogramem, odbywają się treningi, mecze – uspokajał prezes Pogoni.
Sponsor się wycofuje
Wypadki, do których doszło w klubie, spowodowały wycofanie się jednego ze sponsorów klubu. – Nie chce, by jego logo widniało na koszulkach piłkarzy Pogoni dopóki sprawa się nie wyjaśni. Jeśli sytuacja się ustabilizuje, wróci do sponsorowania – poinformował Piotr Karaś.
A. Materski przyznał, że zdaje sobie sprawę z konsekwencji, jakie może przynieść ta sytuacja. – W klubie przebywamy po kilkanaście godzin dziennie, do późnego wieczoru. Jestem z tym klubem związany 50 lat: od nastolatka, przez piłkarza, potem trenera, teraz prezesa. Ta sytuacja bardzo bije we mnie. Nikt w najczarniejszych snach nie zakładał, że będziemy się zmagać z czymś takim. Jest nam bardzo przykro, że takie wydarzenie miało miejsce. Będziemy robić co w naszej mocy, aby mimo wszystko walczyć o jak najlepszy wizerunek Pogoni Siedlce, a także miasta – zaznaczył.
Krzysztof Chaberski chciał wiedzieć, czy zarząd Pogoni rozważa podanie się do dymisji oraz skąd pośpiech związany ze zwolnieniem trenera. – Jesteśmy gotowi podać się do dymisji w każdej chwili. Jeżeli jest taka potrzeba, ja w tej chwili składam rezygnację, tak samo zrobią koledzy. Tylko ktoś musi poprowadzić klub… Zwolnienie D. Purzyckiego nastąpiło po głębokiej analizie i nie jest związane bezpośrednio z tą sytuacją. Był szereg innych czynników, które miały wpływ na tę decyzję – tłumaczył prezes Pogoni.
Przewodniczący komisji Grzegorz Staręga zwrócił uwagę, żeby nie uprzedzać faktów, dopóki toczy się postępowanie dotyczące naruszenia przepisów antydopingowych. – Żaden wyrok jeszcze nie zapadł. Myślę, że jest za wcześnie, żeby o tym dywagować. Jeśli natomiast zostanie udowodnione używanie środków niedozwolonych czy też używanie metod niedozwolonych albo przekroczenie ilości substancji dozwolonych, to odpowiada za to zarówno zawodnik, jak i trener oraz lekarz – tłumaczył radny.
W podobnym tonie wypowiedział się prezydent Andrzej Sitnik. – Nie podgrzewajmy temperatury, bo nie wiemy, czym to się skończy. Może okazać się, że niczym. Trzeba czekać na ustalenia tych, którzy są do tego powołani – podkreślił, prosząc jednocześnie prezesa Pogoni o przekazanie zawodnikom słów otuchy i wsparcia.
HAH