Za śmieci jak za złoto
Śmieci produkuje każdy. I to niemało, bo, według danych GUS, jest to ponad 312 kg na głowę rocznie, a liczba ta ciągle rośnie. Łącznie produkujemy już ponad 12 mln ton śmieci każdego roku. Z drugiej strony opłaty za odpady dochodzą już do kilkudziesięciu złotych od osoby. Zdarzają się gminy, gdzie wysokość stawek przekracza 30 zł miesięcznie od mieszkańca - i to w przypadku odpadów segregowanych. Temat wysokości opłat za śmieci wraca jak bumerang również w Siedlcach. Podczas czerwcowej sesji rady miasta radni zablokowali podwyżkę zaproponowaną przez prezydenta. Nie zgodzili się, żeby kosztami zbilansowania systemu gospodarki odpadami obarczyć mieszkańców. Wszystko wskazuje jednak na to, że radni będą musieli ponownie pochylić się nad tą kwestią. Ceny zaproponowane na przetargach przez firmy odbierające odpady są znacznie wyższe od wyliczeń miasta.
W związku z tym podwyżka może wynieść nie kilka, ale kilkanaście albo i więcej złotych.
Co stoi za tą fundowaną nam wszystkim terapią szokową? Firmy odbierające odpady tłumaczą to wzrostami kosztów pracy i opłat za media. To oczywiście nie wszystko. Prawo kładzie nacisk na ograniczanie składowania odpadów (o czym postanowiła Unia Europejska), w związku z tym wzrosły opłaty dla składowisk. Tymczasem, jak na złość, produkujemy coraz więcej śmieci. Coś trzeba zrobić z ich nadmiarem. Recykling? Nie do końca… Śmieci muszą być przygotowane do odzysku (np. umyte), a następnie przetworzone, by mogły dalej służyć, np. jako ekologiczny karton z makulatury, z którego wykonane będzie pudełko na pizzę. Koszty więc znów rosną – i ponownie my za to płacimy. Dodatkowo po fali masowego palenia śmieci pojawiły się nowe przepisy wprowadzające obowiązek całodobowego monitoringu na wysypiskach. By sprostać tym wymaganiom, firmy musiały zainwestować, a kosztami z tego tytułu obarczono – a jakże – nas wszystkich.
Gminy, oczywiście, mogą dopłacać do śmieci, ale wtedy nie będzie pieniędzy na drogi, chodniki i inne tego typu inwestycje. Zapewne pomogłoby uszczelnienie systemu, czyli wyłapanie tych, którzy znaleźli się poza nim – w samych Siedlcach jest ok. 8 tys., można by rzec, „martwych dusz”. Zdyscyplinować ich, zdaniem niektórych radnych, miałoby uzależnienie opłat za śmieci nie od liczby osób zamieszkujących daną nieruchomość, ale od metrów sześciennych zużytej wody – wtedy manipulowanie liczbą mieszkańców byłoby znacznie utrudnione. Ale czy do końca odzwierciedlające rzeczywistość? Co z tymi, którzy za Kabaretem Starszych Panów powiedzą: „bo ja się często kąpię…”?
Pozostaje odwieczne: płać i płacz!
Kinga Ochnio