Ma być drożej
Zamiast dotychczasowych 12,5 zł opłata ma wynosić 21 zł od osoby za śmieci segregowane. Temat podwyżek wzbudza tak duże emocje, że prezydent miasta postanowił 25 listopada spotkać się w tej sprawie z mieszkańcami. Andrzej Sitnik stwierdził, że nie zgadza się z krążącym w przestrzeni publicznej stwierdzeniem, że „drenuje kieszenie mieszkańców”, a także informacjami dotyczącymi tego, co dzieje się z pieniędzmi z opłat za śmieci. - Ustalone składki są tylko i wyłącznie na pokrycie kosztów zabezpieczenia wywozu i zagospodarowania śmieci wyprodukowanych przez mieszkańców. Jeśli zdarzy się nadwyżka, nie może być przeznaczona na inny cel. Niestety, w drugą stronę to nie działa. Jeśli okaże się, że ze składek zebraliśmy 9 mln zł, a faktury do zapłacenia są na 10,6 mln zł, to brakujące 1,6 mln zł musimy zapłacić z ogólnego budżetu.
Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w ubiegłym roku. Zamiast wyremontować ulicę, chodnik czy stołówkę w szkole, trzeba było dołożyć z budżetu i zapłacić faktury – tłumaczył prezydent, dodając, że w tym roku za odbiór i zagospodarowanie śmieci również trzeba będzie dołożyć z budżetu miasta ponad 1,6 mln zł.
Zastępca prezydenta miasta Robert Szczepanik zwrócił uwagę, że od przyszłego roku segregacja w całym kraju stanie się obowiązkowa, a za jej brak przewidziano tzw. stawkę sankcyjną – w Siedlcach mają to być aż 63 zł od osoby. Będzie ona nałożona, jeśli firma odbierająca odpady stwierdzi, że dany mieszkaniec czy wspólnota nie zbierają śmieci w sposób selektywny. Wiceprezydent mówił też o konieczności włączenia do systemu osób, które „rozpłynęły się w powietrzu” – w Siedlcach to ponad 10 tys. mieszkańców. Pojawił się pomysł wykorzystania specjalnego oprogramowania testowanego z pozytywnym skutkiem przez Świdnik. Polega to na zestawieniu danych meldunkowych, wypłacanych świadczeń socjalnych, zużycia wody, które wskażą na rozbieżność między deklarowaną a faktyczną liczbą lokatorów.
Nowe przepisy i coraz większe koszty
Wpływ na wysokość stawek mają, jak tłumaczyła prezes ZUO Anna Goś-Pszczółkowska, rosnące koszty ponoszone przez zakład w celu dostosowania się do zmieniających się przepisów dotyczących gospodarki odpadami i ochrony środowiska. Zmodyfikowane zostały m.in. zasady dotyczące tego, jakie rodzaje odpadów można składować na czaszy składowiska. Poza tym spalarnie czy cementownie za spalanie odpadów każą sobie coraz więcej płacić. Dodatkowo ZUO za każdą tonę składowanych odpadów ponosi opłatę środowiskową, a ta idzie w górę. Na początku były to 24 zł, obecnie – 170 zł, a w 2020 r. wzrośnie do 270 zł. Dochodzą też wzrastające koszty energii i paliwa.
A. Goś-Pszczółkowska przyznała też, że selektywna zbiórka odpadów pozostawia wiele do życzenia. – Tylko ok. 53% segregowanych odpadów nadaje się do recyklingu – podkreśliła, dodając, że to recyklerzy, którzy „zrobili się wybredni”, dyktują, ile zapłacą za surowce wtórne.
System się nie domyka
Według szacunków tegoroczny koszt systemu gospodarowania odpadami będzie kosztował miasto 11 mln zł. – Przyszły rok kształtuje się zupełnie inaczej – zaznaczyła Małgorzata Furmaniak, kierownik referatu ochrony środowiska. – Jesteśmy po pierwszej części przetargu na odbieranie odpadów komunalnych, który został rozstrzygnięty w sektorze trzecim i czwartym na łączną sumę ponad 10 mln zł. Na drugi sektor nie wpłynęła żadna oferta, a na sektor pierwszy została odrzucona z powodu wysokiej stawki. Drugą turę przetargu przewidziano na 28 listopada. Można przypuszczać, że dwa sektory będą w podobnej kwocie, co daje ok. 20-21 mln zł za odbiór na trzy lata, czyli ok. 7 mln zł rocznie – wyliczyła M. Furmaniak. Do tego dochodzi koszt zagospodarowania odpadów – od 570 tys. do 680 tys. zł miesięcznie. To oznacza, że cały system w przyszłym roku zamknie się w 15 mln zł. – Tymczasem roczny dochód miasta z obecnych opłat wynosi 9,4 mln zł – podsumowała kierownik referatu.
Ze strony mieszkańców pojawił się zarzut, że do śmieciarek trafia jednocześnie zawartość wszystkich pojemników do selektywnej zbiórki. W odpowiedzi prezes PUK Joanna Kucewicz-Gałach stwierdziła, że to niemożliwe, bo w użyciu są śmieciarki dwukomorowe, z zewnątrz prawie nie do odróżnienia od zwykłych. – Jedynym wyjątkiem od tej zasady jest sytuacja, kiedy w kontenerach obok przypisanych im frakcji są również inne rodzaje odpadów, np. razem z plastikami jest makulatura, a w pojemniku na szkło tworzywa sztuczne. Wtedy pracownicy mogą uznać to za odpady zmieszane – dodała prezes PUK.
Pojawiła się także prośba, aby na stronie internetowej miasta znalazł się informator o selektywnej zbiórce, aby nikt nie miał wątpliwości, co do którego pojemnika wrzucić.
Projektem podwyżek opłat za śmieci radni zajmą się podczas listopadowej sesji rady miasta.
HAH