Region
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Na razie bez podwyżki opłat za śmieci

Siedleccy radni po prawie czterogodzinnej dyskusji w obecności protestujących mieszkańców odrzucili zaproponowane przez prezydenta podwyżki cen śmieci.

Obecnie miesięczne stawki wynoszą 12,5 zł w przypadku odpadów segregowanych i 25 zł - za zmieszane od osoby. Proponowana opłata za śmieci segregowane miała wynieść 21 zł. W związku z tym, że od przyszłego roku selektywna zbiórka odpadów w całym kraju będzie obowiązkowa, za jej brak przewidziano tzw. stawkę sankcyjną w wysokości 63 zł od osoby. Listopadową sesję rady miasta poprzedził protest przed urzędem miasta kilkudziesięcioosobowej grupy mieszkańców bloków Siedleckiej Spółdzielni Mieszkaniowej, którzy następnie uczestniczyli w obradach. Na początku przewodniczący rady miasta Henryk Niedziółka poinformował, że do rady miasta wpłynęły trzy pisma mieszkańców SSM, sprzeciwiających się planowanym podwyżkom opłat za śmieci, nazywając proponowane stawki bardzo wysokimi i absurdalnymi. Prezydent Andrzej Sitnik po raz kolejny tłumaczył, że wzrost ma związek zarówno z podwyżką cen przetwarzania odpadów przez Zakład Utylizacji Odpadów, jak i z rosnącymi kosztami usług ich wywozu.

– Przewidywane dochody otrzymane z opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi przy obecnie obowiązujących stawkach wynoszą ok. 9,4 mln zł. Szacunki wskazują, że w 2020 r. cały system zamknie się w kwocie 15 mln zł, a to oznacza, że miasto będzie musiało dopłacić do gospodarki śmieciowej ok. 6,5 mln zł – wyjaśniał. – Chcę, abyśmy płacili tylko za śmieci, które produkujemy. Ustawa mówi wyraźnie, że pieniądze, jakie pochodzą z opłat za odbiór odpadów, mogą być wydane tylko na opłacenie rachunków za system śmieciowy. To jest nasz, mieszkańców, budżet. Zamiast wydać pieniądze na ulice, chodniki czy parkingi, trzeba będzie zapłacić za śmieci – argumentował prezydent. Zwrócił też uwagę, że zerowy PIT dla osób pracujących w wieku poniżej 26 lat spowoduje, że do miejskiej kasy spłynie o ok. 16,2 mln zł mniej. – Podwyższenie najniższej płacy to dla nas wzrost wydatków o kilka milionów. Podwyżki dla nauczycieli, styczniowa i wrześniowa, kosztowały miasto 16,5 mln zł, a subwencji na ten cel dostaliśmy 2,7 mln – wyliczał A. Sitnik. Zwracając się do mieszkańców, którzy pojawili się z transparentem przeciwko podwyżkom opłat za odpady, powiedział: – Chciałbym, żebyście państwo pojechali z nim pod sejm.

Prezydent podkreślił, że w systemie brakuje deklaracji od ok. 10 tys. osób. Dlatego w celu uszczelnienia systemu gospodarowania odpadami planowany jest w grudniu zakup programu komputerowego. – Będziemy analizowali, ile osób faktycznie zamieszkuje pod danym adresem – przyznał A. Sitnik. Informacje będą pobierane m.in. z MOPR (zasiłki, np. 500+), systemu meldunkowego, ze szkół i przedszkoli, z PWiK (zużycie wody).

 

Większe stawki, mniej deklaracji

W trwającej prawie cztery godziny dyskusji przeważały argumenty radnych dotyczące braku pomysłu magistratu na gospodarkę śmieciową. – Radni klubu PiS i STS są świadomi jej rosnących kosztów, ale, mając na uwadze nieszczelność systemu i brak jakichkolwiek działań naprawczych ze strony ratusza, nie poprą tego projektu – stwierdził Maciej Nowak. – Oczekiwałem od pana, panie prezydencie, rozwiązań systemowych, które zatrzymają lawinę podwyżek, a nie kolejnych propozycji drenowania kieszeni mieszkańców. „Pieniędzy nie ma” – to pana odpowiedź na wszystko – stwierdził wiceprzewodniczący rady miasta. Dodał, że podwyżki są zbyt wysokie i nie do przyjęcia z punktu widzenia kosztów utrzymania przeciętnej rodziny. Zaproponował też, aby odbiorem śmieci z całego miasta zajęło się ZUO, które wygrało przetarg na obsługę trzeciego i czwartego sektora. – Mielibyśmy wtedy pełną kontrolę jakości usług, gwarancję ceny i spełnienie służebnej roli spółki miejskiej wobec mieszkańców – wyliczał M. Nowak.

Radni wyrażali także obawy, że podwyżka w takiej skali spowoduje ucieczkę mieszkańców w śmieciową szarą strefę. – Opłaty wzrosną, a liczba osób w deklaracjach spadnie. Okaże się, że w mieście nie ma studentów, a w wynajmowanych mieszkaniach praktycznie nikt nie mieszka. Podwyżki spowodują, że będzie więcej osób zalegających z opłatami – zauważył Robert Chojecki. – Panie prezydencie, jeśli chce pan zafundować bilet mieszkańcom na ul. Wiejską, to może sfinansować pan go dalej, do Brukseli, bo tam zapada większość obwarowań prawnych dotyczących segregacji, które musimy realizować – dodał wiceprzewodniczący rady miasta. Zarzucił prezydentowi także brak konsultacji społecznych i dyskusji z radnymi. – Podwyżki to najprostsze i najbardziej bolesne rozwiązanie – stwierdził R. Chojecki.

 

Kredyt zaciągnięty u mieszkańców

Na zaniechania ze strony prezydenta wskazywał również Mariusz Dobijański. – Wyspecjalizował się pan w narzekaniu na kredyty, pożyczki. Tylko za tym narzekaniem nic nie idzie. Powinniśmy działać, a nie tylko koncentrować się na przeszłości – zwrócił uwagę. – Powiedział pan, że nie weźmie kredytu. Tymczasem podwyżka to forma kredytu bez zobowiązań spłaty pozyskana od mieszkańców. To my spłacimy pana zaniechania działań w kwestii gospodarki śmieciowej, chociaż wiedział pan od dawna, że zmiany będą i system będzie kosztował więcej – dodał radny. Przypomniał też o zorganizowanej kilka miesięcy temu przez radnych PO konferencji dotyczącej systemu śmieciowego, na którą prezydent, mimo zaproszenia, nie przybył. – Nie poprę żadnej uchwały, która będzie polegała tylko na żonglowaniu kwotami – powiedział M. Dobijański. Z kolei Krzysztof Chaberski zauważył: – Jak był pan radnym, to wchodził pan na mównicę jak Arnold Schwarzenegger, a teraz mówi pan cienkim głosem. Przespał pan czas na podjęcie decyzji w sprawie ustawy śmieciowej.

Podczas dyskusji pojawiły się też postulaty, aby na nowo przemyśleć cały system, w tym sposób naliczania opłat od ilości zużytej wody. – Pan radny M. Nowak powiedział, że prezydent nie zaproponował systemu, ale tak naprawdę zaproponował taki sam, jaki był. Może należałoby przedstawić inne rozwiązanie. Są samorządy, które przyjęły rozliczenie za zużycie wody i bardzo dobrze się to sprawdza – zauważył Maciej Drabio. Zasugerował, by podwyżkę rozłożyć na etapy. – Takie „dobicie”, które zostało zaproponowane, jest nie do uniesienia. Uważam, że nie unikniemy podniesienia stawek, bo robienie dziury na kilka milionów wyłoży każdy budżet. Jeśli mówicie państwo, że prezydent nie pomyślał, to może my, radni, pomyślmy – podkreślił. Z kolei Roman Ignaciuk przyznał, iż spodziewał się, że radni zdejmą ten punkt z porządku obrad.

Ostatecznie projekt uchwały poparło sześciu radnych, 17 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu.

Na konferencji prasowej po sesji prezydent przyznał, że odrzucenie uchwały wymusi głębokie cięcia w przyszłorocznych inwestycjach. Trzeba będzie bowiem znaleźć w budżecie ok. 6,5 mln zł na pokrycie rosnących kosztów wywozu i utylizacji odpadów. – Nie dostałem dzisiaj od radnych żadnej konkretnej propozycji dotyczącej gospodarki odpadami komunalnymi – skomentował A. Sitnik. Dlatego na grudniowej sesji władze miasta przedstawią zmodyfikowaną propozycję wzrostu opłat za śmieci.

HAH