Dobro zmienia świat
Kiedy widzimy jakiś brak w otaczającym nas świecie, nie warto pytać: „czy”, ale „jak” mam pomóc. Dziś pomaganie stało się swego rodzaju celebryctwem. Kiedy udzielamy wsparcia, muszą nam towarzyszyć orkiestra i flesze, trzeba robić „dokumentację” na facebooka… Wszystko z przytupem i fajerwerkami, ze światełkiem do nieba. Wszak należy pokazać wszystkim, poinformować wszem i wobec, że oto swoim gestem „uratowałem” świat. Zapomnieliśmy o Jezusowej radzie: „niech nie wie twoja lewa ręka, co czyni prawa”. Czy Maryja ogłaszała wszystkim, że idzie do Elżbiety? Czy św. Brat Albert publikował w gazecie statystyki dotyczące ilości wydanych posiłków? Czy św. Józef Moscatii, słynny lekarz z Neapolu, odnotowywał liczbę wyleczonych żebraków? Czy wolontariusze z Fundacji Kapucyńskiej chwalą się, ilu bezdomnych obdarzyli czystym ubraniem? Dobro nie potrzebuje hałasu, wymaga jedynie czułego serca i otwartych rąk. „Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” - mówił Jezus. Czy to nie powinno nam wystarczyć?
„Warto służyć każdemu człowiekowi i dla każdego warto się poświęcić” – mówił kard. Stefan Wyszyński. Przypominał, że „sercem nie można służyć za pieniądze, sercem służy się za darmo, bezinteresownie”. W Warszawie w 1975 r. głosił: „Możemy i powinniśmy przejmować się nędzą całego świata, milionami ludzi, którzy co roku umierają z głodu. Ale nie jesteśmy w stanie indywidualnie zaradzić potwornej niesprawiedliwości na świecie, w którym – otoczone narodami sytymi – żyją ludy niedożywione, głodujące, bezradne wobec własnej nędzy. Na to trzeba potężnej organizacji międzynarodowej, wysiłków wielu narodów i państw. ...
AWAW