Nie zamykajmy oczu i uszu
Piotrek, kiedy widział, że ojciec zaraz wybuchnie, uciekał na podwórko między starymi kamienicami. Przecież nie będzie go ganiał między komórkami i narażał się na komentarze sąsiadów… Patrycja lubi chodzić do szkoły, bo tam nikt jej nie wyzywa i nie szarpie za włosy bez powodu. Panie są miłe, można zjeść ciepłą zupę… O ilu tego typu sytuacjach dowiadujemy się dopiero wtedy, gdy dochodzi do tragedii? Jak często nie słyszymy, nie widzimy, że ktoś w mieszkaniu obok cierpi? Nie wiemy czy nie chcemy wiedzieć? Izolacja mająca przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się koronawirusa nie pomaga ofiarom przemocy domowej. Wprost przeciwnie: stworzyła raj dla sprawców. Jeszcze nie tak dawno informacje o bitych, gwałconych, zaniedbywanych dzieciach pojawiały się w mediach przynajmniej raz w tygodniu. Dziś? Cisza. Powiedzenie, że brak złych wiadomości to dobra wiadomość w tym przypadku nie znajduje potwierdzenia. Bo problem nie zniknął. Izolacja sprawcy i ofiary od świata zewnętrznego sprawiła, że nikt nie ma możliwości dostrzeżenia, zareagowania.
Szkoły zamknięto – nauczyciele nic nie widzą, wizyty lekarskie odwołane – lekarz nic nie zauważy, policja zajęta sprawdzaniem osób na kwarantannie itp. – nie ma czasu na reagowanie…
– Rozmawiałam ostatnio z przypadkową starszą panią, która żaliła mi się na przystanku, że ojczym jej wnuczki ją bije, zgłosiła to do interwencji kryzysowej, a tam usłyszała, że jest przewrażliwioną babcią i wnuczka nią manipuluje! – dla pani Marii to nie pierwsza tego typu sytuacja. – Może jestem przewrażliwiona, ale kiedy słyszę płacz dziecka i wrzaski dorosłego, wolę reagować niż potem sobie zarzucać bierność – dopowiada.
Reaguj!
Specjaliści, którzy na co dzień zajmują się kwestią przemocy domowej, alarmują, że liczba jej przypadków w okresie epidemii COVID-19 rośnie w gwałtownym tempie. ...
JAG