Co to będzie za siostra?
Była silną osobowością, przede wszystkim bardzo pobożną i otwartą na Boże działanie. Od dziecka miała różnego typu doświadczenia nadprzyrodzone: widziała anioły, rozmawiała z Matką Bożą. Już jako mała dziewczynka cechowała się wrażliwością. Ze wspomnień rodziców i rodzeństwa wynika, że robiła zabawki z gałganków i, chodząc po wsi, sprzedawała je za grosze, które następnie przekazywała proboszczowi na pomoc biednym. Pokazuje to wielkość jej serca, zwłaszcza że sama wychowywała się w bardzo ubogiej rodzinie. Na pewno była też pracowita, czego dowodzi całe jej życie, nie tylko zakonne. Będąc nastolatką, zatrudniła się jako pomoc domowa w Aleksandrowie Łódzkim i Łodzi. Była też posłuszna rodzicom. Mimo że bardzo pragnęła wstąpić do zgromadzenia zakonnego i kilkakrotnie prosiła o zgodę rodziców, to kiedy odmawiali, przyjmowała ich wolę w posłuszeństwie dziecka. I choć cierpiała, nie sprzeciwiła się tej decyzji aż do 1924 r., kiedy w Łodzi ukazał się jej Chrystus, pytając, jak długo jeszcze będzie Go zwodzić. Dopiero wtedy Faustyna, wówczas jeszcze Helena, rzuciła wszystko i wiedziona głosem serca wyjechała do Warszawy, by tu wstąpić do zakonu.
W 2012 r. ukazała się pierwsza biografia św. s. Faustyny Pani autorstwa, w lutym jej nowe wydanie. W międzyczasie były „Cuda św. s. Faustyny” i „Papież, który uwierzył. Jak Karol Wojtyła przekonał Kościół do kultu Bożego Miłosierdzia”, a kilka tygodni temu miała miejsce premiera książki dla dzieci „Święta Faustyna i Boże Miłosierdzie”. Co takiego ma w sobie św. Faustyna, że postanowiła poświęcić jej Pani spory kawałek swojego życia?
Po pierwsze i najważniejsze, jestem przekonana, że każdy z nas potrzebuje Bożego Miłosierdzia i życzę, by wszyscy je odkryli. Ono potrzebne jest zawsze, tym bardziej dzisiaj, w obliczu pandemii. S. Faustynę poznałam bliżej w połowie lat 90. Pociągnęła mnie swoją misją, prostotą i wielkością zarazem, swoją skutecznością działania tu i teraz. I „Dzienniczkiem”. Nie planowałam książek. Napisanie biografii zaproponowano mi, wychodząc niejako naprzeciw niewypowiedzianej potrzebie serca. Przy jej pisaniu poznałam ludzi, w których życiu sekretarka Bożego Miłosierdzia odegrała ważną rolę. Napisałam więc książkę o cudach, a kiedy ją kończyłam, wiedziałam już, że za mało wiemy o roli K. Wojtyły w dziejach kultu itd. W ten sposób kolejne publikacje pociągały za sobą powstanie nowych.
Dziś patrzymy na św. Faustynę jak na wielką świętą i mistyczkę, ale na początku tak nie było. Dlaczego?
Rzeczywiście, błogosławioną została ogłoszona dopiero w 1993 r., a świętą w 2000 r. Musiało upłynąć więc dużo czasu, zanim oficjalnie stwierdzono, że prowadziła święte życie. Wiązało się to z uznaniem za prawdziwe orędzia o Bożym Miłosierdziu, które przekazał jej Jezus, a ona zapisała je w „Dzienniczku”. ...
Jolanta Krasnowska