Discount – best deal! Guaranteed success!
Takie hasło znajduje się na stronie internetowej kijowskiej kliniki BioTexCom, definiującej się jako Centrum Reprodukcji Ludzkiej, gdzie można legalnie kupić dziecko. W klinice zamawia się dziecko, które urodzi zastępcza matka. Najwięcej przyjeżdża Włochów. Nie stać ich na amerykańskie surogatki, ale nie brakuje też Francuzów, Holendrów, Niemców. Cena - od 9,9 tys. euro „za sztukę”. W rzeczywistości jest dużo drożej - choć też znacznie taniej niż np. w kalifornijskiej agencji Growing Generations (klienci to m.in. Elton John, Sarah Jessika Parker), oferującej swoje usługi przede wszystkim parom homoseksualnym. Tutaj za „usługę” trzeba zapłacić od 130 tys. dolarów w górę, w zależności od „opcji” (jak w salonie samochodowym). Zazwyczaj agencje proponują też potencjalnym rodzicom pakiet „All Inclusive Economy” (w Kijowie to tylko 29 tys. euro), w który wliczone są koszty podróży, wynajem mieszkania, tłumacz, koszty prawne itp. Taniej jest w Indiach i Nepalu (od 20 tys. dolarów z dziecko). Potęgą w nowej „branży” staje się Kambodża - przyjeżdżają do niej głównie bogaci Australijczycy. Z kolei Ukraina (europejski lider w surogacji) gwarantuje, że „towar” będzie biały.
Wszystkie agencje mają ciepłe, przyjazne strony internetowe. W tle uśmiechnięte niemowlęta, szczęśliwi rodzice, którzy właśnie kupili sobie dziecko i spełnili marzenia o macierzyństwie i ojcostwie. Wspomniana Growing Generations deklaruje ambitne cele, twierdząc, iż chce „tworzyć życie i tym samym przekształcać świat”. I chwali się, że jako jedyna oferuje – do wglądu klientów – zdjęcia zastępczych matek. Pięknie!
Rzecz w tym, że pandemia i w tej branży sporo namieszała. Zamknięte granice, wstrzymane loty sprawiły, że zamówiony wcześniej „towar” nie może być odebrany. Zalega na półkach… Ups… Przepraszam: na łóżeczkach szpitalnych. Aktualnie w Kijowie czeka na nabywców (głównie klientów z Zachodu) ponad 40 dzieci zamówionych wcześniej u Ukrainek. Szacuje się, że na całej Ukrainie liczba czekających może sięgać 500. Czy „produkty” przeterminują się? Czy możemy spodziewać się w najbliższych tygodniach wyprzedaży? Zobaczymy. Magazynowanie nieodebranego towaru sporo kosztuje. Możliwe, że z podobnymi dylematami borykają się inne „wytwórnie” dzieci.
Oto horror movie na żywo.
Może trzeba, aby Pan Bóg wreszcie tupnął mocno na ten świat. Rozwalił powstające jak grzyby po deszczu nowe wieże Babel. Aby zesłał potop, który oczyści trąd toczący go coraz mocniej. Bo sami się nie opamiętamy.
Ks. Paweł Siedlanowski