Janusz w słusznej sprawie
Charakterystyczne małpy to dziś najbardziej polskie ze wszystkich zwierząt. Przynajmniej w sieci, gdzie ochrzczono je „typowym Januszem” i „typową Grażyną”. Janusz wzdycha, że za komuny było lepiej. Wspomina, jak dawniej na święta dostawał mandarynkę i „cieszył się z niej jak głupi”. Dozgonnie pozostanie fanem dwudaniowego obiadu popijanego kompotem. Szczytem motoryzacyjnych marzeń Janusza jest volkswagen passat. Dlaczego właśnie to auto? Bo kojarzy się z niemiecką solidnością i niekoniecznie jest drogie. Osoby, które mogą sobie pozwolić na coś więcej niż passat, Janusz uważa za złodziei, którzy status zawdzięczają temu, że nakradli. Kiedy więc sąsiad kupuje sobie nowego volkswagena albo remontuje dom - Janusz prezentuje wyjątkowo smutne oblicze nosacza sundajskiego. Ale gdy do sąsiada wpadnie kontrola skarbowa albo spali mu się stodoła - Janusz woła Grażynę i razem podziwiają upadek tego, kto chciał się wspiąć wyżej. Nieszczęście bliźniego uważa bowiem za akt dziejowej sprawiedliwości.
A gdy sąsiad kaszle i kicha, nie zawaha się donieść na niego do sanepidu. Jest oszczędny („po co będziemy zamawiać, weź te dwie mrożone pizze i w piekarniku zrobimy”) i praktyczny („po co ci ta siłownia? Trzy tony węgla czekają w kotłowni”). Ogarnia go też smutek, kiedy widzi, jak gość przed nim „bierze ostatnią kiełbasę na promocji”. A śmieci segreguje na te, które pali w dzień, i te, które pali w nocy. Można by pomyśleć, że te niezbyt urodziwe małpy rodzą się z figurą 50-latka z zaokrąglonym brzuchem uzależnionego od piwa i telewizora.
Nosacz szybko zyskał sympatię internautów, stając się nośnikiem satyry na rodaków. Próbuje obnażyć nasze wady, jak m.in. śmianie się z czyjegoś nieszczęścia, chorobliwą zazdrość, cwaniakowanie czy skąpstwo. Tylko o co tak naprawdę chodzi? Czy nasze poczucie humoru to fenomen w skali świata, bo jako jedyni potrafimy się śmiać z siebie, będąc równocześnie dumnymi z pochodzenia? A może śmieszne obrazki, które rodacy robią o rodakach, nie są tak naprawdę autoironiczne, bo nie opowiadają o nas, tylko o tych „innych” Polakach? Bo przecież mnie do stereotypowego Polaka daleko…
Najbardziej pokrzepiające w tym wszystkim jest to, że memy o nosaczach przysłużyły się dobrej sprawie. Wykorzystując popularność śmiesznych obrazków, udało się zwrócić uwagę na gatunek zagrożony, jakim są małpy z Borneo. Tym samym ułatwiając pozyskiwane środków na ich ochronę.
Janusz powinien być dumny…
Kinga Ochnio