Aktualności
O serce Ignasia

O serce Ignasia

Rodzice trzyletniego Ignacego - Artur i Agnieszka Szpyrkowie z Woli Uhruskiej - muszą zebrać 180 tys. zł, aby ich syn miał szansę na operację w klinice w niemieckim Munster.

Czas ma znaczenie, dlatego rodzina chorego chłopca zwróciła się z prośbą o pomoc do siedleckiej Caritas.

 

Podtrzymywane życie

O tym, że dziecko jest chore, pani Agnieszka dowiedziała się w czerwcu 2016 r. po badaniach prenatalnych. Dzięki wczesnemu wykryciu wady, chłopiec miał szansę na przeżycie.

A. Szpyrka to matka trójki dzieci, ale badaniom prenatalnym poddała się po raz pierwszy. – Wiadomość, że coś z dzieckiem jest nie tak, spadłą na mnie jak grom z jasnego nieba. Byłam w 18 tygodniu ciąży i do dziś pamiętam lekarza, który przekazywał mi tę smutną informację, sugerując nawet aborcję. Drugie badanie, w 21 tygodniu ciąży, wykonano zostało już w innej lubelskiej placówce. Pani doktor stwierdziła prawdopodobieństwo wystąpienia niedorozwoju lewej części serca – wady serca, zwanej w skrócie HLHS. Mimo to nie dopuszczałam do siebie myśli, że moje dziecko jest chore, nie wierzyłam w przekazywane mi przez lekarzy informacje – opowiada A. Szpyrka. Niepokój spotęgowało kolejne badanie – mające wykluczyć zespół Downa. A wszystko działo się w okolicach Bożego Narodzenia. – To były dla nas bardzo trudne święta – wyznaje pani Agnieszka.

Ostatecznie potwierdzono, że chłopiec nie ma trisomii, ale wadę serca. Od tamtej pory mama i dziecko byli pod opieką specjalistów. Ignacy przyszedł na świat

w Szpitalu Klinicznym im. ks. Anny Mazowieckiej w Warszawie. – Ciąża i poród przebiegły dobrze. Zaraz po narodzinach synek został podłączony do aparatury medycznej podtrzymującej życie. Po dwóch dniach został przewieziony do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie po tygodniu poddano go pierwszej operacji – wspomina A. Szpyrka.

Przez pierwsze 1,5 roku życia oddziały kardiochirurgii i kardiologii w CZD stały się dla Ignacego i jego mamy niemal drugim domem. Chłopczyk przeszedł trzy operacje na otwartym sercu, szereg innych mniej inwazyjnych zabiegów i mnóstwo badań.

HLHS jest ciężką, złożoną wadą serca. Występuje u mniej niż 0,05% noworodków. Wiąże się z niedorozwojem lewej części serca, która jest odpowiedzialna za pompowanie krwi bogatej w tlen do tętnicy głównej i za jej pośrednictwem do całego ciała.

 

Wierzę, że nie ma rzeczy niemożliwych

Kiedy toczyła się walka o życie chłopca, pani Agnieszka cały czas była przy nim. Stojąc nad inkubatorem, a potem przy szpitalnym łóżeczku mówiła do syna, głaskała po główce, trzymała za rączkę, płakała. – Prosiłam Boga o uzdrowienie Ignasia, ale wciąż był we mnie bunt: dlaczego on? Pamiętam, jak pewnego dnia trzymałam go na rękach. Nagle zaczęło dziać się coś złego. Zrozumiałam, że Ignaś odchodzi. Natychmiast poddano go reanimacji, a ja uświadomiłam sobie swoją bezsilność. Wtedy powiedziałam Bogu: „Oddaję Ci go, Panie” – opowiada A. Szpyrka. W szpitalu wieczorami odwiedzał ją mąż, który miał możliwość przejścia na pracę w delegacji w Warszawie. Straszy syn i córka niemal pół roku pozostawali w domu w Woli Uhruskiej pod opieką dziadków. Panią Agnieszkę w czasie jej pobytu w szpitalu z Ignacym wspierały inne mamy mające chore dzieci.

– Dużą pomoc otrzymałam też od naszego proboszcza, dziś już śp. ks. kan. Józefa Kuzawińskiego, który odwiedzał mnie i pocieszał jeszcze w okresie ciąży, a potem przyjeżdżał do nas, gdy Ignaś się urodził – mówi kobieta. – Ksiądz podnosił nas na duchu, a syna bardzo lubił – dodaje, podkreślając, iż Ignacy jest dzieckiem, który ma dar zwracania na siebie uwagi. – Jestem z niego dumna, zwłaszcza że już pięknie wypowiada całe zdania. Wierzę, że dla Ignasia nie ma rzeczy niemożliwych – oznajmia.

 

Liczy się czas

Początkowo Szpyrkowie nikomu nie mówili o chorobie syna. Powiedzieli dopiero gdy, okazało się, iż konieczna będzie kosztowna operacja. Okazało się wówczas, że w pomoc włączyło się wiele osób. Na rzecz Ignasia odbywają się aukcje i internetowe zbiórki. W planach były również kulturalne imprezy charytatywne, ale pandemia pokrzyżowała plany. Do potrzebnej sumy wciąż sporo brakuje.

Operacji, na którą potrzeba 180 tys. zł, podejmie się prof. Edward Malec, wybitny kardiochirurg. Zabieg powinien odbyć się jeszcze w tym roku. Odraczanie terminu spowoduje, że serduszko chłopca będzie coraz słabsze. Wiąże się to z bardzo wysokim ryzykiem powikłań podczas dalszego jego wzrostu, a następnie z zagrożeniem życia. Na operację w Polsce chłopiec musiałby czekać nawet do kilku lat, dlatego zostanie ona przeprowadzona w Niemczech. W przyszłości najprawdopodobniej Ignacego czeka przeszczep serca.


Caritas Diecezji Siedleckiej otworzyła specjalne subkonto, na którym zbierane są środki na leczenie i rehabilitację Ignacego Szpyrki. Każdy, kto zechce wesprzeć chłopca, może przekazać 1% podatku (nr KRS 0000223111 z poniższym dopiskiem) lub wpłacić pieniądze na konto:

Caritas Diecezji Siedleckiej Bank Spółdzielczy O/Siedlce 21 9194 0007 0027 9318 2000 0260. Z dopiskiem: „49313 – Szpyrka Ignacy”.

Joanna Szubstarska