Sport
Źródło: Magda Szewczuk
Źródło: Magda Szewczuk

Od zawodu do euforii

Po słabszym występie i porażce z Olimpią w Elblągu siedlecka Pogoń pokonała lidera rozgrywek II ligi - Widzew Łódź.

W minionym tygodniu siedlecka Pogoń rozegrała dwa mecze o mistrzostwo II ligi, mierząc się z Olimpią w Elblągu i na własnym boisku z Widzewem Łódź. Do spotkania z Olimpią siedlczanie, mimo że są niżej w tabeli, przystępowali w roli faworyta. Klub z Elbląga, mając na uwadze profity z zajęcia wysokiego miejsca w klasyfikacji Pro Junior System, postanowił odmłodzić skład i wprowadzić większa liczbę młodzieżowców. Z roli faworyta ekipa z Siedlec nie wywiązała się dobrze i doznała raczej nieoczekiwanej porażki, pozbywając się tym samym szans na powiększenie dorobku punktowego, tak potrzebnego w walce o ligowy byt.

Brak zdecydowania i konkretów

 

Olimpia do meczu z Pogonią przystąpiła z pięcioma starszymi piłkarzami i piątką młodzieżowców, którzy pokazali, że nie mają kompleksów i wyszli na boisko, by grać jak równy z równym. Już na początku spotkania gospodarze mieli dwie dobre okazje, by objąć prowadzenie. Potem wprawdzie Pogoń przeważała i dłużej utrzymywała się przy piłce, jednak nie była w stanie sforsować defensywy Olimpii kierowanej przez doświadczonego Tomasza Lewandowskiego, który w przeszłości reprezentował barwy klubu z Siedlec. Po zmianie stron grająca mało zdecydowanie ekipa z Siedlec straciła gola, kiedy to nieporozumienie pomiędzy bramkarzem Mikołajem Smyłkiem i Tomaszem Wełną wykorzystał w 54 min Mariusz Bucio. Pogoń nadal miała więcej z gry, ale nie była w stanie dochodzić do klarownych sytuacji bramkowych. Za to gospodarze mogli podwyższyć na 2:0, kiedy to kolejny doświadczony piłkarz tego zespołu Kamil Wegner trafił z rzutu wolnego w słupek bramki Pogoni. Goście najlepsze okazje bramkowe stworzyli w samej końcówce meczu po strzałach Tomasza Margola z dystansu i Tomasza Wełny, którego uderzenie głową, jak i poprzednie jego kolegi, nie trafiło w światło bramki.

 

Ciekawy początek

 

Pogoń w meczu z Widzewem niesiona nadzwyczajnym dopingiem próbowała wielu nowych schematów. Zagrywała dużo prostopadłych podań oraz długich z pominięciem linii pomocy. Pierwszy groźną sytuację pod polem karnym Pogoni sprokurował Dominik Sadzawicki, kiedy to po rzucie rożnym niedokładnie wybijał piłkę i niefortunnie skierował ją do własnej bramki, ale na posterunku był Rafał Misztal. Chwilę później w słupek uderzył Marcel Gąsior. W 17 min Tomasz Wełna minął się z podaniem, które trafiło do Marcina Robaka, a ten wyszedł sam na sam z Misztalem i następnie wystawił piłkę Henrikowi Ojamie. Pomocnik gości uderzył futbolówkę pod poprzeczkę. Bramka Ojamy przybiła pogonistów.

 

Podcięte skrzydła

 

Widzew zepchnął Pogoń do obrony. Tymczasem goście byli spokojniejsi oraz dokładniejsi w rozgrywaniu piłki. Oddawali dużo strzałów, a najbliżej zdobycia bramki był Konrad Gutowski. Siedlczanie odpowiedzieli tylko strzałem Bartłomieja Olszewskiego. Po pierwszych minutach drugiej połowy obraz gry znacząco się nie zmienił. W 52 min próbował finezyjnie Ojamaa, ostatecznie bez konsekwencji.

 

Punkt zwrotny

 

W 56 min tradycyjnie do rzutu rożnego podszedł Adam Mójta. Swoim zagraniem znalazł Oskara Repkę, który dał wyrównanie Pogoni. Po tej bramce gospodarze rzucili się na rywala. Nałożyli wysoki pressing, a w 65 min Kamil Walków oddał niespodziewany strzał, stojąc tyłem do bramki, jednak efektownie obronił Wojciech Pawłowski. Odpowiedział natomiast Rafał Wolsztyński w imponującym samotnym rajdzie. Chwilę później uderzał głową po wrzutce Ojamy, lecz w obu próbach piłka nie trafiła w bramkę. Na prawej flance Pogoni znów rozkręcał się Norbert Wojtuszek. W 84 min świetnie minął rywala, wbiegł w pole karne i zagrał wzdłuż bramki. Futbolówkę wprawdzie dotknął Maciej Firlej, lecz ostatecznie wyszła ona poza pole gry. Niespełna minutę później Mójta zagrał do Marcina Kozłowskiego II i zawodnik pochodzący z Łukowa przymierzył sprzed pola karnego. Na tę bramkę kibice zgromadzeni na stadionie czekali jak Penelopa na Odyseusza. W doliczonym czasie gry siedlczanie wstrzymali oddech po strzale Wolsztyńskiego, jednak poradził sobie z nim Misztal. W ostatniej minucie meczu Kozłowski był faulowany w polu karnym, a jedenastkę na bramkę zamienił Firlej.

 

Ciężki wyjazd

W najbliższą sobotę (11 lipca) Pogoń zmierzy się z obecnym liderem w Łęcznej. Mimo ósmej lokaty siedlczanie mają tylko 2 pkt nad strefą spadkową i tyle samo do strefy barażowej. W tej sytuacji każdy mecz ma niebagatelne znaczenie.

Andrzej Materski