Kościół
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Oddała siebie za innych

Jej doświadczenia, będące połączeniem powolnego fizycznego wyniszczania z głęboką, intymną więzią z Chrystusem i Maryją, przerażający ból i duchowa, szlachetna radość mogą stanowić na wskroś szokujący rodzaj chrześcijańskiego świadectwa.

Urodzona 27 czerwca 1905 r. węgierska katoliczka Erzsébet Galgóczy była dziesiątym spośród 11 rodzeństwa w rzymskokatolickiej rodzinie Ferenca i Magdolny Galgóczy. Rodzice byli bardzo wierzący, a matka przez 36 lat codziennie przyjmowała Komunię św. Swoje dzieci wychowywała bardzo surowo, ale - jak podkreślała Erzsébet - z miłością. Ojciec zmarł, kiedy dziewczynka miała niespełna dwa lata. Do renty, którą rodzina otrzymała po jego śmierci, wdowa dorabiała szyciem i robótkami ręcznymi. Erzsébet od urodzenia była chorowita, a doświadczenie cierpienia powiększyły jeszcze nieszczęśliwe wypadki, którym uległa. Długo nie potrafiła chodzić, a zaraz po tym, jak się nauczyła, złamała nogę, co na długie miesiące przykuło ją do łóżka. W trzeciej klasie szkoły powszechnej wpadła do kotła z wrząca wodą, spłonęły jej też prawie wszystkie włosy, a twarz została poważnie poparzona. Po przystąpieniu do pierwszej Komunii św. codziennie rano uczestniczyła w Mszy św. i przyjmowała Chrystusa. Kiedy była w czwartej klasie gimnazjum, zaczęła się - jak określała swoje cierpienie - jej droga krzyżowa. Zapalenie płuc, gruźlica, brak umiejętności chodzenia i inne choroby zniweczyły pragnienie Erzsébet, by zostać zakonnicą na misjach.

Choć bardzo się starali, lekarze byli bezradni. Nie pomagały też zanoszone do Matki Bożej prośby. Po wielomiesięcznym pobycie w szpitalu Erzsébet wróciła do domu w takim samym stanie zdrowia, w jakim wyjechała na leczenie. Była już jednak silniejsza oraz dojrzalsza duchowo. I prosiła Jezusa, żeby dawał jej cierpienia innych ludzi, a kiedy spełniał jej prośby, znajdowała w tym radość.

 

Upokorzenia

Wspomniane cierpienia to nie był kres krzyżowej drogi Erzsébet. Dziewczyna znowu trafiła do szpitala, w którym przeleżała pięć lat. Poddawano ją nie tylko leczeniu, ale i medycznym doświadczeniom, bo była ciekawym przypadkiem. Po miesiącach walki usłyszała, że jej choroba jest nieuleczalna. Ciągle jednak żyła nadzieją, że potrafi odzyskać utraconą umiejętność chodzenia. ...

Anna Wolańska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł