Kościół
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Polskie Ars

„Kiedy ktoś chce zniszczyć religię, najpierw atakuje kapłanów, gdyż tam, gdzie nie ma kapłana, nie ma już ofiary Mszy św., nie ma kultu Bożego” - ostrzegał św. Jan Maria Vianney. Jego słowa brzmią dzisiaj proroczo. Patron proboszczów podkreślał też, że: „Nie ma złych księży. Są tylko tacy, za których wierni za mało się modlą”. Jest w Polsce miejsce, gdzie trwa nieustający szturm nieba w intencji kapłanów…

Mzyki, mała wieś oddalona zaledwie 35 km od Jasnej Góry, nazywane są polskim Ars. A wszystko za sprawą św. J.M. Vianney’a, który patronuje tamtejszemu sanktuarium. I choć nie znajduje się ono na liście najbardziej znanych miejsc kultu, to do tej skromnej miejscowości przyjeżdżają pielgrzymi z całej Polski, by przy relikwiach świętego kapłana powierzyć Bogu osobiste sprawy, a także modlić się za swoich duszpasterzy. - Wszędzie spotykamy Boga, ale w sanktuarium mamy poczucie, że szczególnie doświadczamy Jego obecności - mówi kustosz sanktuarium w Mzykach ks. dr Wojciech Torchalski, wyjaśniając wyjątkowość tego miejsca. - Powstało ono z woli Boga i jest owocem Roku Kapłańskiego. Kiedy w 1988 r. powstawała parafia Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gniazdowie- Mzykach, zdecydowano również o wybudowaniu kaplicy katechetycznej w Mzykach, która z czasem stała się kościołem filialnym. Pierwszy proboszcz zapragnął, by patronował jej św. J.M. Vianney. Większość wiernych nawet nie słyszała o takim świętym. Kiedy pytali, dlaczego właśnie on ma być patronem parafii, usłyszeli: „Zobaczycie, tu jeszcze kiedyś będą przyjeżdżać pielgrzymki”.

Nie mamy wątpliwości, że miejsce to wybrał Bóg, a dając takiego patrona, przypomniał, że dzisiaj szczególnie potrzeba zarówno modlitwy za księży, jak i modlitwy kapłańskiej. A św. J.M. Vianney swoim skutecznym wstawiennictwem szybko podbił serca parafian – opowiada kustosz.

 

„Co taki osioł może zdziałać w duszpasterstwie?”

By poznać historię świętego z Ars, wystarczy przekroczyć próg świątyni i spojrzeć na polichromie, które tworzą opowieść o św. J.M. Vianney’u. – Znajdują się na nich sceny z jego życia – mówi ks. Torchalski. – Opowieść o świętym patronie proboszczów porusza. Jego droga do kapłaństwa wcale nie była łatwa, podobnie jak i cała późniejsza posługa – dodaje.

J.M. Vianney urodził się w 1786 r. w Dardilly koło Lionu w ubogiej rodzinie wiejskiej. Jego dzieciństwo przypadało na czas rewolucji francuskiej, podczas której miały miejsce ostre prześladowania duchownych, połączone z licznymi mordami, plądrowaniem obiektów sakralnych oraz niszczeniem sieci szkół parafialnych będących jedyną szansą edukacji dla ubogich. W takim klimacie mały Janek przyjął potajemnie Pierwszą Komunię św. ...

Jolanta Krasnowska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł