Rozmaitości
Źródło: PIXABAY
Źródło: PIXABAY

Łatwiej owoce wyprodukować niż opłacalnie sprzedać

Rozmowa z dr. hab. Stanisławem Plutą, prof. IO, z Zakładu Hodowli Roślin Ogrodniczych w Instytucie Ogrodnictwa w Skierniewicach.

Producenci owoców jagodowych, dążąc do podniesienia opłacalności i konkurencyjności produkcji, ciągle poszukują nowych możliwości dywersyfikacji tej produkcji, poprzez wdrożenie do uprawy nowych i nierozpowszechnionych jeszcze gatunków. Klasycznym przykładem może być suchodrzew jadalny (jagoda kamczacka, haskap). W Polsce wyjątkowo dużo plantacji założono w latach 2013-2015. Natomiast w kolejnych latach zainteresowanie uprawą osłabło, gdyż okazało się, że - paradoksalnie - owoce tego gatunku i przetwory z nich robione nie znajdowały się na oficjalnej liście produktów spożywczych dopuszczonych do obrotu w krajach UE. Dzięki trwającym prawie dwa lata staraniom angielskiej firmy jagoda kamczacka ostatecznie została wpisana 13 grudnia 2018 r. na listę nowej żywności na mocy rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 2015/2283 z 25 listopada 2015 r. (www.efsa.europa.eu). Fakt ten, jak też małe wymagania klimatyczne i glebowe oraz dostępność nowych odmian o dużych i smacznych owocach wpłynęły na stopniowy powrót popularności uprawy tego gatunku w Polsce. Szacowana powierzchnia uprawy jagody kamczackiej w naszym kraju to aktualnie około 2,5 tys. ha, z czego duży udział stanowią plantacje młode, liczące do pięciu lat.

Jaką drogę musi przejść nowa odmiana np. roślin jagodowych, zanim dopuszczona zostanie do sprzedaży w naszym kraju?

 

Nowa odmiana jest efektem wieloletnich prac hodowlanych realizowanych w wielu ośrodkach naukowych w świecie, także w Polsce, np. w Instytucie Ogrodnictwa w Skierniewicach. Program hodowli, często mylony z technologią uprawy, polega na tworzeniu nowych, wartościowych odmian roślin uprawnych, w tym roślin sadowniczych, jak krzewy owocowe. Już w latach 50 ub. wieku rozpoczęto programy hodowli twórczej krzewów i drzew owocowych. Aktualnie w Zakładzie Hodowli Roślin Ogrodniczych IO prowadzona jest hodowla nowych odmian 12 gatunków roślin sadowniczych (jabłoni, śliwy, wiśni, moreli, brzoskwini, podkładek wegetatywnych dla jabłoni, porzeczki czarnej, agrestu, maliny, truskawki, borówki wysokiej i świdośliwy olcholistnej), finansowana ze środków Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi (MRiRW).

 

Na czym polega tradycyjna hodowla twórcza nowych odmian?

 

To cykliczny proces, który polega na: krzyżowaniu wybranych form rodzicielskich, produkcji w szklarni siewek z nasion uzyskanych z zapylonych owoców i wysadzeniu ich na polu (w kwaterze selekcyjnej, hodowlanej), kilkuletniej ocenie i selekcji wartościowych pojedynków, które są następnie wegetatywnie rozmnażane jako klony hodowlane.

Klony te są następnie ponownie oceniane w kolekcji klonów i w doświadczeniach odmianowo-porównawczych przez cztery, pięć lat. Najlepsze z nich są zgłaszane do badań przedrejestrowych w Centralnym Ośrodku Badania Odmian Roślin Uprawnych (COBORU) w Słupi Wielkiej k. Środy Wielkopolskiej. Badania takie trwają najczęściej trzy do pięciu lat i na podstawie pozytywnych wyników badań odrębności, wyrównania i trwałości (OWT) oraz wartości gospodarczej odmiany (WGO) wpisywane są do krajowego rejestru (KR) i księgi ochrony wyłącznego prawa (KO) w COBORU na 25-30 lat. Nowe polskie odmiany mogą być także wpisane i chronione wspólnotowym prawem w krajach UE przez Wspólnotowy Urząd Ochrony Odmian Roślin (CPVO), z siedzibą we francuskim Angers.

 

Chyba nikt z przeciętnych zjadaczy owoców nie zdaje sobie sprawy, że jest to proces czasochłonny i obwarowany prawnie…

 

Hodowca wraz z zespołem, aby uzyskać nową odmianę ww. roślin jagodowych przy odrobinie przysłowiowego szczęścia potrzebuje 8-10 lat (truskawka) do 10-12, czasem i więcej (krzewy owocowe).

Warto też dodać, że odmiany znajdujące się w krajowym rejestrze (KR) lub w rejestrze CPVO mogą oficjalnie być rozmnażane przez firmy szkółkarskie do sprzedaży i obrotu – pod warunkiem wykupienia i podpisania umowy licencyjnej z właścicielem danej odmiany, w tym wypadku Instytutem Ogrodnictwa.

 

Czy naszych rodzimych producentów owoców łatwo namówić na wdrożenie do uprawy zupełnie nowych gatunków drzew i krzewów owocowych? Od czego uzależnione są te decyzje?

 

W praktyce nie trzeba ich namawiać do zakładania nasadzeń nowych gatunków drzew i krzewów owoców. Liczą się jednak z tym, że łatwiej owoce wyprodukować niż opłacalnie sprzedać. A ponieważ każdy slogan ma w sobie dużo prawdy, toteż w ostatnich latach biorą pod uwagę także przestrogę: zanim wyprodukujesz owoce, sprzedaj je. Masowe i niekontrolowane nasadzenia krzewów owocowych, jak porzeczka czarna i czerwona, agrest i aronia, przyczyniły się do „pozornej nadprodukcji” tych owoców w Polsce, co pociągnęło za sobą drastyczny spadek cen skupu oferowanych przez przemysł przetwórczy i zamrażalniczy.

Producenci owoców jagodowych, dążąc do podniesienia opłacalności i konkurencyjności produkcji, ciągle poszukują nowych możliwości dywersyfikacji tej produkcji, poprzez wdrożenie do uprawy nowych i nierozpowszechnionych jeszcze gatunków. Klasycznym przykładem może być suchodrzew jadalny (jagoda kamczacka, haskap). W Polsce wyjątkowo dużo plantacji założono w latach 2013-2015. Natomiast w kolejnych latach zainteresowanie uprawą osłabło, gdyż okazało się, że – paradoksalnie – owoce tego gatunku i przetwory z nich robione nie znajdowały się na oficjalnej liście produktów spożywczych dopuszczonych do obrotu w krajach UE. Dzięki trwającym prawie dwa lata staraniom angielskiej firmy jagoda kamczacka ostatecznie została wpisana 13 grudnia 2018 r. na listę nowej żywności na mocy rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 2015/2283 z 25 listopada 2015 r. (www.efsa.europa.eu). Fakt ten, jak też małe wymagania klimatyczne i glebowe oraz dostępność nowych odmian o dużych i smacznych owocach wpłynęły na stopniowy powrót popularności uprawy tego gatunku w Polsce. Szacowana powierzchnia uprawy jagody kamczackiej w naszym kraju to aktualnie około 2,5 tys. ha, z czego duży udział stanowią plantacje młode, liczące do pięciu lat.

 

Z punktu widzenia laika w zakresie sadownictwa – najlepsze jest to, co znane i sprawdzone, co pochodzi z naszej strefy klimatycznej.

 

Tak, uprawa gatunków roślin sadowniczych sprawdzonych i zaadaptowanych do naszych warunków klimatycznych i glebowych ogranicza ryzyko produkcyjne do minimum. Oczywiście, nie mamy wpływu na przebieg pogody i przymrozki wiosenne, grad czy – jak w ubiegłych dwóch latach – suszę, które wpływają na straty w wielkości i jakości plonu owoców. Z drugiej strony ocieplenie klimatu i łagodne, bezśnieżne zimy także powodują pewne problemy uprawy, związane z indukcją i różnicowaniem pąków kwiatowych na rok następny u wieloletnich gatunków drzew i krzewów owocowych, niewystarczających godzin chłodu, spoczynku i przezimowania roślin, rozwój chorób i szkodników itp.

 

Jakie argumenty mogą zachęcić producentów do uprawy mało znanych gatunków?

 

Moim zdaniem ważnym argumentem zachęcającym do uprawy mało jeszcze rozpowszechnionych gatunków byłyby umowy kontraktacyjne naszych producentów z przemysłem przetwórczym i zamrażalniczym. Tego typu kilkuletnie umowy kontraktacyjne są podpisywane przez producentów z przemysłem przetwórczym w wielu „starych” krajach UE. W Polsce taka ustawa jest już podpisana, tylko jeszcze nie została powszechnie wdrożona do praktyki ze względu na brak odpowiednich rozporządzeń prawnych ze strony Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że przemysł przetwórczy w zdecydowanej większości pozostaje w rękach kapitału zagranicznego. Umowy kontraktacyjne (nie handlowe) byłyby w pewnym sensie wyznacznikiem stabilności produkcji, gwarantowały naszym plantatorom i sadownikom rozsądne ceny skupu i w rezultacie opłacalność produkcji.

 

Dziękuję za rozmowę.

LI