Region
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Nie chcemy tylu kurników!

Powstanie 24 kurników oraz spalarni na obszarze Natura 2000- Dolina Liwca to temat, który w ostatni czasie nie schodzi z ust mieszkańców gminy Olszanka.

Trudno się dziwić oburzeniu mieszkańców wsi Klimy, dla których tak duże skupienie budynków inwentarskich jawi się tylko i wyłącznie jako uciążliwość. Oni sami nie mogą zrozumieć, dlaczego przedsięwzięcie jednego mieszkańca ma negatywnie wpływać na życie i pracę pozostałych. I wyliczają argumenty przeciw: szkodliwy odór, wszechobecne robactwo, które się pojawi, tiry rozjeżdżające i tak słabe drogi, a do tego ryzyko, że zabraknie wody, zaś ekologiczne tereny zostaną zdewastowane. - Na początku sądziliśmy, że powstaną trzy, cztery kurniki i nie będzie się czego bać - tłumaczy jeden z mieszkańców, który nie chce podawać nazwiska, bo sytuacja we wsi liczącej kilkanaście domów, gdzie przecież każdy się zna, i tak już jest trudna. - Tyle nikomu nie przeszkadza, ale 24 i spalarnia?! - oburza się, dodając, że w decyzji Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska doczytali się, iż mowa o łącznej obsadzie 6240 DJP, czyli ponad 1,5 mln sztuk drobiu, zaś w ciągu roku planowanych jest siedem cykli hodowli.

Mieszkańcy czują się pozostawieni sami sobie, a nawet mówią o blokowaniu dostępu do informacji publicznej. – Nie dano nam podczas spotkania w gminie raportu w całości, tłumacząc, że na dwóch ostatnich stronach są dane inwestora – wyliczają. – Informacji na stronie internetowej gminy też trudno szukać, linki nie działają – skarżą się. Z kolei wójt Grzegorz Pajnowski odpowiada: – Poza dostępem elektronicznym akta sprawy są dostępne dla stron postępowania w urzędzie gminy. Każdy zainteresowany może umówić się z pracownikiem prowadzącym sprawę na udostępnienie zgromadzonych materiałów. Z uwagi na fakt pełnienia funkcji organu administracji publicznej i jednocześnie osoby reprezentującej lokalną społeczność jestem zobligowany do powściągliwości w danej sprawie z uwagi na obowiązujący reżim prawny. Jako reprezentant społeczności organizowałem spotkanie, mobilizowałem społeczność, starając się nie dokonywać przedwczesnej oceny sytuacji, ponieważ udzielające się emocje, szczególnie po stronie części społeczeństwa, w żadnej mierze nie mogły być pomocne w załatwieniu sprawy zgodnie z prawem i oczekiwaniami większości mieszkańców, a często spychały merytoryczną dyskusję na dalszy plan.

 

Co chwila tir

26 maja rada gminy zajęła stanowisko w sprawie, kategorycznie sprzeciwiając się inwestycji. Jednogłośnie uznano, że „powstając na terenie gęsto zaludnionym, czystym ekologicznie i krajobrazowo, a do tego przeznaczonym pod tworzenie gospodarstw agroturystycznych, przyczyni się ona do degradacji środowiska naturalnego”. Wyliczyli, że transport związany z inwestycją to 2,5 tys. ciężarówek rocznie plus 500 ciężarówek wywożących kurzy pomiot. – To kolejny problem. Na terenie gminy mamy 100 dużych budynków inwentarskich, z czego zdecydowana większość to kurniki. By zagospodarować wszystko, co jest w nich wytwarzane, już trzeba obszaru dwóch gmin – alarmują mieszkańcy. – Kolejne kurniki sprawią, że glebom w całej okolicy grozi przenawożenie, o ile już go nie ma. To, jak wyglądał Liwiec w lipcu, jasno pokazuje, że problem jest. Do tej pory tak się nie działo – dodają.

Wyliczenia, według których dziennie będzie przejeżdżało osiem, dziewięć ciężarówek, nie uwzględniają dowozu paszy, wywozu ścieków itp. Mieszkańcy zastawiają się również, dlaczego w tytule inwestycji nie ma ani słowa o spalarni, która ich zdaniem przyniesie największe uciążliwości i szkody – zarówno dla ludzi, jak i środowiska? Czyżby inwestor chciał ją niejako ukryć przed mieszkańcami i instytucjami? On sam w rozmowie z „Echem” stwierdził, że nie będzie komentował protestów i wypowiadał się dla mediów.

 

A co na to plan?

Mieszkańcy pytają również, dlaczego do tej pory nikt nie podjął tematu zgodności inwestycji z planem zagospodarowania przestrzennego gminy. A okazuje się, że to obszar natury 2000, do tego korytarz wodno-lądowy o randze lokalnej i regionalnej. – Plan zagospodarowania powstał jeszcze przed nadaniem tym terenom rangi Natura 2000 – odpowiada wójt. Zaś na pytanie, czy mogą tam powstać duże kurniki, czy raczej zabudowa zagrodowa, odpowiada: – Plan przewiduje na gruntach klasy IVb, V i VI tworzenie nowych zagród dla gospodarstw specjalistycznych. Co do obszarów Natura 2000 wypowiada się Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Warszawie, którego uzgodnienie jest wiążące – mówi G. Pajnowski.

Jaki zysk gminie mogłaby przynieść tak duża inwestycja? – To wielka niewiadoma – odpowiada wójt. – Przy tego rodzaju działalności pozarolniczej przedsiębiorca odprowadza jedynie podatek dochodowy – tłumaczy. – Wszystko więc zależy, czy firma przyniesie dochody, czy też nie.

 

Coraz mniej wody

Do obsługi tak dużej fermy ze spalarnią potrzeba i ludzi, i infrastruktury, która w gminie do najlepszej nie należy. Brak też kanalizacji, dlatego w planach inwestora pojawia się wzmianka o szambach. Mieszkańcy nie mają pewności, czy ścieki nie trafią na pola. Jednak ich największe obawy dotyczą kwestii wody. – Już teraz mamy problemy z deficytem wody, który występuje bardzo często – tłumaczą swój sprzeciw. – Przy takiej pogodzie, jaką mamy tego lata, wody ze studni wystarcza na podlanie niewielkiej ilości warzyw. W przypadku tej z wodociągu ciśnienie jest tak słabe, że czasem nie można pralki nastawić ani umyć dzieci, co roku pojawia się informacja, żeby wodą z wodociągu nie podlewać ogródków – tłumaczy jedna z mieszkanek Klim, pytając, co będzie, jeśli wodą trzeba będzie „podzielić się” z inwestorem. Trudno ukryć, że problem z deficytem wody pogłębi się, a stracą rolnicy i mieszkańcy, którzy pracują i żyją tu od lat. – Czyje dobro powinno leżeć wójtowi na sercu? – dodają mieszkańcy.

 

Liczne niejasności

RDOŚ odmówiła już uzgodnień, podobne stanowisko przyjął sanepid. W pismach pojawiają się liczne uwagi co do inwestycji, m.in.: „nie dokonano szczegółowej analizy i zasięgu oddziaływań zanieczyszczeń odorowych i mikrobiologicznych”, „nie określono zużycia środków chemicznych”, „nie przedstawiono kopii umów z odbiorcami odpadów stałych czy ścieków”, „nie przedstawiono informacji dotyczącej zapobiegania rozprzestrzeniania się szkodników i insektów”, a także „nie dokonano wyczerpującej analizy możliwości wystąpienia konfliktów społecznych związanych z planowanym przedsięwzięciem”.

– Czekamy jeszcze na decyzję Wód Polskich – przyznaje G. Pajnowski. – Jeśli ich uzgodnienia również będą negatywne, będziemy mieć 100% podstawę do wydania decyzji, która okaże się zgodna z oczekiwaniami większości mieszkańców – wyjaśnia. – Wnioskodawca będzie miał możliwość zaskarżenia jej.

JAG