Niestoczone bitwy
Ktokolwiek był w Ziemi Świętej, zapewne spotkał przy Bazylice Grobu „pielgrzymów”, którzy przy okazji plażowania w którymś z egipskich kurortów odwiedzili Jerozolimę. Plażowe stroje, japonki na nogach, totalny luz. - To jest ten, no, najważniejszy kościół na świecie, wiecie, no, co to Msza, no, zobaczcie sami. Za 20 minut zbiórka przy drzwiach - podsłuchałem kiedyś „wyjaśnienia” pani pilot takowej grupy przy Bazylice Grobu Pańskiego. Ot, wytłumaczyła, pomyślałem sobie. Ale nie w tym rzecz. Skoro plażowicze w ciągu kilku- czy kilkunastogodzinnej nocnej eskapady mogli dojechać autokarem z egipskiego Szarm el-Szejk do Jerozolimy, dlaczego wieki temu Izraelitom zajęło to (co prawda na piechotę, z bagażami, licznymi przystankami i hardcorowym epizodem przejścia przez Morze Czerwone) długie 40 lat? Czy to aby nie przesada? Co zadecydowało, że droga tak skrajnie się wydłużyła? I czy tylko o dystans chodziło? Sięgnijmy do źródeł. Księga Liczb opisuje wędrówkę Izraelitów do Ziemi Obiecanej. Potężna karawana przemierza szaro-czerwono- brunatne, bardziej kamieniste niż piaszczyste obszary pustyni. Niosą pamięć niewoli, setek lat upokorzeń, a przede wszystkim nadzieję na lepsze jutro. Nieznany Bóg Jahwe przecież obiecał... I oto przychodzi moment, że zaraz marzenia się zmaterializują!
Stają na progu „krainy mlekiem i miodem płynącej”. Wysyłają zwiadowców. Ci potwierdzają obfitość plonów, bogactwo wymarzonej ziemi. Zdaje się, że szczęście, wolność są na wyciągnięcie ręki! Ale… Pojawia się problem: „Lud, który w nim mieszka, jest silny, a miasta są obwarowane i bardzo wielkie” (Lb 13,28). Wyobraźnia dopowiada resztę: „Kraj, któryśmy przeszli, aby go zbadać, jest krajem, który pożera swoich mieszkańców. Wszyscy zaś ludzie, których tam widzieliśmy, są wysokiego wzrostu. Widzieliśmy tam nawet olbrzymów!” (w. 33-34).
Co się dzieje? Strach zaczyna przesłaniać rozum! Natychmiast w kąt idą marzenia, nadzieje. Jaka jest odpowiedź Żydów? Rodzi się chęć ucieczki. „Nie możemy wyruszyć przeciw temu ludowi, bo jest silniejszy od nas”. Zawracają. ...
Ks. Paweł Siedlanowski