Adorowała Jezusa do ostatnich chwil
M. Scholastyka przyszła na świat 23 września 1928 r. w Wilnie jako Jadwiga Teresa Wirpsz. Była najmłodszą z czterech córek Grzegorza i Stefanii. Została ochrzczona tego samego dnia w kościele parafialnym św. Apostołów Filipa i Jakuba. Dzieciństwo miała beztroskie, była kochana zarówno przez rodziców, jak i starsze siostry. Spokój zburzyła II wojna światowa. Terenia, bo tak ją nazywała najbliższa rodzina, uczyła się na tajnych kompletach i angażowała w życie parafii. Śpiewała w scholi i uczestniczyła w ruchu liturgicznym, gdzie po raz pierwszy zetknęła się ze śpiewem gregoriańskim, który od razu pokochała. Naukę w liceum kontynuowała w języku zmieniających się okupantów. Świadectwo maturalne otrzymała w j. litewskim w 1946 r. Jednak nie nacieszyła się nim - po zdaniu ostatniego egzaminu maturalnego już nie wróciła do domu. Musiała pójść prosto na stację, skąd wraz z rodziną w ramach przymusowych wysiedleń została wywieziona do Polski.
Po kilku tygodniach jazdy w bydlęcych wagonach i długich postojach na bocznych torach Wirpszowie zatrzymali się w Toruniu. Jeszcze tego samego roku Terenia rozpoczęła studia na wydziale romanistyki na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. Tam usłyszała głos Bożego powołania i 1 stycznia 1948 r. wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Benedyktynek od Nieustającej Adoracji Najświętszego Sakramentu. „Wiedziałam, że habit to moje powołanie. Dlaczego akurat sakramentki? To Chrystus prowadzi do tego, a nie innego zgromadzenia. To konsekwencja powołania, które człowieka zaskakuje. To jak światło, co nagle zapala się i oświetla naszą drogę” – mówiła w wywiadzie dla „Echa” w 2009 r.
71 lat za klauzurą
Profesję czasową złożyła 24 lipca 1949 r., a wieczystą 6 sierpnia 1952 r. Wkrótce została zelatorką, czyli pomagającą mistrzyni nowicjatu, pełniła funkcję zakrystianki i kronikarki. W 1956 r. wraz z siostrami przeznaczonymi na nową fundację w Siedlcach zaczęła wyjeżdżać na kwesty, by w listopadzie 1959 r. zamieszkać w klasztorze przy ul. Rawicza. M. Scholastyka została od razu mistrzynią nowicjatu i tę funkcję pełniła kilkadziesiąt lat. Była też sekretarką kapituły, sekretarką federacji, kronikarką i przez pięć kadencji pełniła urząd przełożonej. Zmarła 10 października. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 19 października. Ciało s. Scholastyki spoczęło na cmentarzu przy ul. Janowskiej w Siedlcach.
Kochała Eucharystię i ojczyznę
– Bardzo kochała Eucharystię i do ostatnich chwil życia brała wyznaczoną adorację jak również reparację, czyli pięciogodzinną modlitwę, którą codziennie po kolei odprawiamy – mówi s. Elżbieta OSBap, przełożona siedleckich sakramentek, dodając, iż m. Scholastyka była osobą bardzo pogodną i nigdy się nie skarżyła. – Wszelkie trudności, ograniczenia oraz ból związany z chorobami i wiekiem obracała w żart. Do końca się nie poddawała i chodziła. Bardzo kochała liturgię, przez całe życie w klasztorze podczas Mszy św. grała na organach i przygotowywała z siostrami oprawę liturgiczną jako mistrzyni śpiewu. Ceniła wspólne odmawianie brewiarza i uczestniczyła w nim, dopóki tylko mogła – podkreśla s. Elżbieta.
M. Scholastyka bardzo kochała ojczyznę. Nie tylko modliła się za nią i interesowała się jej sprawami, ale czynnie pomagała, zwłaszcza w okresie Solidarności. Wraz z siostrami wspierała osoby internowane.
– Była osobą aktywną, angażowała się w prace związane z opłatkarnią. A kiedy siły już nie pozwalały na pracę, ciągle widziało się ją z książką lub różańcem w ręku. Zostawiła w naszych sercach obraz pogodnej mniszki, która z całym poświęceniem wypełniała swoje powołanie – zapewnia s. Elżbieta.
MD