Zostań z Bogiem!
Tyle mówi się dzisiaj o dbaniu o zdrowie, wzmacnianiu odporności. Ciało jest ważne, ale co z duszą? Reglamentowana Msza św., zamknięte ośrodki rekolekcyjne, brak spotkań dla wspólnot i brak możliwości wspólnego przeżywania uroczystości czy liturgii uderzają bardzo mocno w nasze duchowe życie. Wiele osób nie przebiera w słowach i mówi jednoznacznie: „zostaliśmy odarci z tego, co do niedawna było na wyciągnięcie ręki, co było nam drogie i ubogacające”. Spora część dodaje: „zostaliśmy okradzeni ze świąt i uroczystości. Czujemy jakąś pustkę i lukę”. Nie, nie zapełni jej żadna telewizyjna czy internetowa transmisja Mszy, żadne internetowe rekolekcje. Niedawno usłyszałam od 85-letniej pani Jadwigi, która od wielu lat codziennie uczestniczy w Mszy św. takie słowa: „Ludzie mówią, że boją się iść do kościoła i wolą obejrzeć Mszę w telewizji, ale powiedz mi, co ty robisz, jak jesteś głodna? Najesz się oglądaniem chleba przez szybę? Nie, musisz wziąć go do ręki i włożyć do ust. Tylko wtedy można zaspokoić głód”.
Pani Jadwiga, jak wiele starszych osób, powtarza: „Nie myślałam, że doczekam takich dni, kiedy nie z własnej woli nie będę mogła być na Mszy św. Nie spodziewałam się tego…”.
Postaw diagnozę!
Odarci i okradzeni musimy przyjrzeć się swojej wierze w Jezusa. Jaka jest jej kondycja? Trzeba ją umacniać, a może najpierw reanimować? Dziś niektórzy maniakalnie mierzą sobie temperaturę, sprawdzają, czy mają węch i ciągle zastanawiają się, czy nie dopadły ich jakieś duszności. A jaka jest temperatura naszej duszy? Może dotknęło ją totalne osłabienie, które objawia się brakiem zaufania Bogu, brakiem modlitwy i odrzuceniem Dekalogu? A może trawi nas gorączka gniewu, urazów, złości, agresji, pychy? Jak jest z naszym „czuciem Boga”? Wielu mówi, że Go nie czuje. Nieodżałowany śp. ks. Piotr Pawlukiewicz powtarzał jednak, że „Bóg to nie kiełbasa, nie musisz Go czuć…”. Tu chodzi o to, kim my się czujemy. ...
Agnieszka Wawryniuk