Przebaczenie jest początkiem miłosierdzia
Fran, bo tak mówi o sobie, wyruszył z rodzinnej Sevilli ponad dwa miesiące temu. W poszukiwaniu materiału do swojego filmu przejechał całą Europę. Nie planował, że ta podróż będzie trwała tak długo. - Dlatego nawet nie zabrał ze sobą cieplejszych rzeczy. Powtarza jednak, że całkowicie pozwala się prowadzić Bogu, a nagrywanie dokumentu o Bożym Miłosierdziu jest dla niego jedną wielką pielgrzymką - mówi kleryk Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Siedleckiej Aleksander Lis, prywatnie przyjaciel Frana. Hiszpański reżyser, który jest także aktorem, na co dzień współpracuje przy nagrywaniu komercyjnych seriali, dzięki czemu może poświęcić się swoje pasji, jaką jest chrześcijańskie kino. Do filmu o Bożym Miłosierdziu zbiera materiały od blisko dziesięciu lat.
Kiedy usłyszał o sanktuarium w Łagiewnikach, uznał, że musi przyjechać do Polski, bo to właśnie stąd wyszła iskra miłosierdzia, która rozeszła się na cały świat.
Podróż w głąb siebie
– Kiedy wszedłem do kaplicy, w której znajduje się obraz Jezusa Miłosiernego i relikwie św. s. Faustyny, przyjąłem Komunię św., poczułem się, jakbym wrócił do domu z dalekiej podróży – opowiada Fran, dodając, iż w Hiszpanii kult Bożego miłosierdzia nie jest tak rozpowszechniony jak w Polsce, lecz to się zmienia. Obrazy „Jezu, ufam Tobie” można spotkać nie tylko w kościołach, ale i prywatnych domach. – Ten szczególny przymiot Boga poznałem dzięki św. s. Faustynie. Lata temu jeden z księży podarował mi „Dzienniczek”. Nie znałem go wcześniej. Zacząłem czytać, ale wtedy niewiele z tego rozumiałem. Dziś jest inaczej. Właściwie każde zdanie w nim jest przepełnione wielką prawdą o tym, że Bóg jest miłosierny. Nie bez wpływu był też pontyfikat Jana Pawła II, którego nazywano przecież papieżem miłosierdzia. Jako mały chłopiec wraz z rodzicami uczestniczyłem w Mszy św., kiedy Ojciec Święty odwiedził mój kraj. ...
Jolanta Krasnowska