Komentarze
Śmiech pusty, litość i trwoga

Śmiech pusty, litość i trwoga

Gwiazdą ostatnich dni wiodące media uczyniły walczącego z „pisowskim reżimem” 17-latka, który został zatrzymany w trakcie ulicznej manifestacji wspierającej tzw. Strajk Kobiet, a dokładniej podczas blokowania wraz z innymi demonstrantami przejazdu antyaborcyjnego busa.

Dumy ze swojego zachowania nie krył ani sam superbohater, ani jego rodzice, którzy uznali go za superobywatela. Młodzian, któremu zarzucono naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza, ochoczo podzielił się publicznie swoimi poglądami. I trzeba przyznać, że jak na nastolatka - ma je sprecyzowane. „Lubię się postrzegać jako kosmopolitę i uważam, że patriotyzm jest absolutnie rzeczą złą” - deklarował w studiu „wiodącej” telewizji. I bronił się przed sugestią prowadzącego, że zły jest ten patriotyzm, który „widzimy np. na Marszach Niepodległości”. „Ja mam ogólne zastrzeżenia do patriotyzmu” - objaśniał. „Uważam, że patriotyzm - prędzej czy później - zawsze prowadzi do nacjonalizmu”.

Naturalną jest więc konsekwencją, że chłopak od patriotyzmu ucieka, za to dzielnie walczy o prawa kobiet, czyli w szerszym zakresie – o prawa człowieka.

Patrząc z pewnej perspektywy, można by mieć wrażenie, że uczestnicy tzw. Strajku Kobiet to ludzie niezwykle świadomi, solidarni i empatyczni. Zdecydowana większość z nich deklaruje, że walczy o prawa nie dla siebie, tylko dla innych. Szlachetną tę myśl mąci jednak fakt, że w pikietach o prawo do aborcji prym wiodą osoby LGBT, których aborcja w żaden sposób przecież nie dotyczy. Z praw człowieka protestujący nie tylko uczynili zasłonę dymną, ale też wywrócili je na nice. „Każdy powinien robić to, co czuje” – deklaruje prowodyrka strajku. Zapomina jednak dodać, że według niej „każdy” to tylko ten, który czuje jak ona. I chyba zapomina też, że prawa człowieka to nie „róbta, co chceta”, nie prawo do rozpasania, „do swojego brzucha”, do eutanazji.

Wygląda na to, że w pędzie po nieograniczoną wolność – także wolność od rzetelnej edukacji i odpowiedzialności za czyny – zatraciliśmy znaczenie podstawowych pojęć. Co innego niż jeszcze niedawno kryje się dziś pod hasłem praw człowieka, co innego oznaczają demokracja, patriotyzm, polskość, odpowiedzialność. Wstyd i honor w ogóle się gdzieś zapodziały.

Czy wyhodowaliśmy już społeczeństwo na tyle konsumpcyjne, że wystarczy mu tylko „mieć”?

Przed kilkunastu laty brylujący wtedy na politycznych salonach poseł z Biłgoraja przekonywał, że „przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą się wyrzec swojej polskości”. Zupełnie niedawno inny – opozycyjny – poseł deklarował, że „my w Polsce jesteśmy Europejczykami polskiego pochodzenia”. Dziś 17-latek ma uraz do patriotyzmu, jak diabeł do święconej wody.

„Boję się o niego” – mówi jego matka. „Boję się też o wszystkich młodych ludzi. Boję się o to pokolenie, jestem pełna trwogi, a jednocześnie podziwiam i trzymam kciuki za nich”.

Ja też się boję. Ja też trzymam kciuki. Ale z zupełnie innych powodów.

Anna Wolańska