Zostanie uratowanych więcej małych istnień
Aplikację tworzy i rozwija Fundacja Małych Stópek. Codziennie, przez dziewięć miesięcy, przypomina ona o odmawianiu dziesiątki różańca w intencji nieznanego dziecka zagrożonego aborcją. Ci, którzy skorzystają z aplikacji, mogą zobaczyć w formie komiksu i zdjęć USG, jak wygląda dziecko w poszczególnych etapach rozwoju płodu. Duchowy rodzic ma również możliwość zapoznania się z przesłaniem malucha, który codziennie opowiada o swoim świecie. Pomysł mobilnego asystenta duchowej adopcji dziecka poczętego wyszedł od młodzieży i został zrealizowany w 2016 r. Dziś po aplikację Adoptuj życie sięga wielu młodych ludzi, nie tylko w Polsce, ale i poza granicami kraju, np. Galina Stebelska z Drohobycza. - Jest ona teraz dostępna w języku ukraińskim - mówi dziewczyna. - Dowiedziałam się o niej od Fundacji Małych Stópek - zdradza i dodaje, że w jej rodzinnym mieście także działa chrześcijański ruch za życiem.
Aplikacja dostępna jest w kilku językach, m.in. angielskim, włoskim, hiszpańskim i francuskim. Pojawiają się pomysły tłumaczeń na kolejne, np. chorwacki. – Szeroko działam na rzecz ochrony życia: prowadzę pięć domów samotnych matek, poradnie, inicjuję akcje charytatywne, czuwania przed szpitalami, zachęcam do modlitwy wspólnoty, młodzież, głoszę rekolekcje, trwają modlitwy dla oczekujących na potomka, mamy też dwa domy wydawnicze – mówi o. Marko Glogović z Chorwacji. – Bardzo przydałaby się aplikacja Adoptuj życie po chorwacku.
Krąg modlących się za życiem poszerza się. – Aplikacja spełnia swój cel – podkreśla prezes Fundacji Małych Stópek ks. Tomasz Kancelarczyk. – Wiem o Polakach mieszkających za granicą, np. w Norwegii, którzy z niej korzystają. Podobnie obcokrajowcy, np. Anglicy. Ks. Kancelarczyk mówi, że przyszedł czas, aby zmienić grafikę aplikacji, tj. zrezygnować z formy symbolicznej na korzyść realistycznego przedstawienia dziecka w łonie matki. Inne mają być także rozważania, które zostaną oparte o treści zawarte w modlitewniku duchowej adopcji dziecka poczętego.
Migawki z aplikacji
Osoby korzystające z aplikacji przyznają, że jest pomocna w wytrwaniu w postanowieniu duchowej adopcji. „W niej jest wszystko potrzebne, aby wypełniać podjętą przez siebie misję” – czytamy w jednej z opinii anonimowej osoby. Z kolei użytkowniczka o imieniu Zuzia stwierdza, że dzięki opisom i grafice widzi, jak rozwija się dziecko i wierzy, że „gdzieś na świecie naprawdę jest ten mały człowieczek, za którego się modlę, a jako przyszła mama mogę poznawać, co dzieje się z dzieckiem w ciągu tych dziewięciu miesięcy życia”. Ktoś inny napisał, że „radość po dziewięciu miesiącach jest nadspodziewanie wielka”.
Aplikacja zawiera bogatą grafikę ukazującą wszystkie fazy rozwoju prenatalnego dziecka wraz z komentarzami, np. „Ciężar mojego ciała wynosi ok. 150 g. Mierzę od 12,4 do 14 cm. Jestem tak duży, jak owoc awokado”. Codziennie na bieżąco można obserwować, jak maleństwo rośnie, jaki narząd danego dnia się kształtuje. – To jest naprawdę niesamowite, bo kto z nas wie, że w ok. 16 dniu od zapłodnienia zaczyna bić serce dziecka? A tego dowiadujemy się właśnie dzięki aplikacji – mówi Monika Bilska. Dziewczyna wyznaje, że o duchowej adopcji dziecka poczętego słyszała od najmłodszych lat, na rekolekcjach, pielgrzymkach, podejmowała ją także jej mama. – Samej ciężko mi było rozpocząć dziewięciomiesięczną modlitwę. Długo nie mogłam się na to zdecydować. Ostatecznie udało mi się duchowo adoptować dzieciątko kilka lat temu. Teraz jestem w trakcie drugiej adopcji – mówi Monika. – Zmotywowały mnie tzw. strajki kobiet, które na ulicach polskich miast domagały się prawa do mordowania dzieci. Potworne wrzaski i agresja. Jak to przerwać? Aby zmienić świat, trzeba zacząć od siebie, więc pierwsze, co przyszło mi do głowy, to właśnie duchowa adopcja – otoczenie opieką jednego z zagrożonych dzieci. Monika zaczęła udostępniać informacje z życia adoptowanego przez nią dziecka – które pozyskiwała dzięki aplikacji „Adoptuj życie” – na Facebooku i Twitterze. Otrzymała sygnały od co najmniej dwóch osób, że migawki z aplikacji stały się dla nich zachętą do podjęcia duchowej adopcji. – To dla mnie wielka radość, zostanie uratowanych więcej małych istnień. Oczywiście nie można poprzestawać na samej modlitwie, to tylko pierwszy z dwóch kroków. Pozostaje jeszcze wsparcie, np. materialne ośrodków i rodziców, którzy zajmują się dziećmi z tzw. wadami letalnymi. M. Bilska jest przekonana, że za modlitwą musi iść konkretny czyn.
Joanna Szubstarska