Powrót do przeszłości
Strajk okupacyjny na siedleckiej uczelni rozpoczął się 18 listopada i trwał do 11 grudnia 1981 r., czyli zakończył w przeddzień ogłoszenia stanu wojennego. Siedleckie środowisko studentów było jednym z aktywniejszych w kraju, co dziwiło, biorąc pod uwagę fakt, że uczelnia nie należała wówczas do grona dużych ośrodków akademickich. Dziś o tamtych dniach możemy dowiedzieć się więcej dzięki albumowi Romana Głowackiego „Siedleccy studenci w pogoni za wolnością”. Jego promocja - w formie spotkania online - odbyła się nieprzypadkowo 11 grudnia, w rocznicę zakończenia studenckiego strajku w Siedlcach. Gości powitał dr hab. Dariusz Magier, który podkreślił, że zarówno wydanie albumu, jak i zorganizowanie tego spotkania to zasługa współpracy Instytutu Historii Uniwersytetu Przyrodniczo- Humanistycznego oraz Archiwum Państwowego w Siedlcach. Bo to właśnie ta druga instytucja znalazła środki na wydanie publikacji „Siedleccy studenci w pogoni za wolnością”.
Jej autorem jest Roman Głowacki, który był działaczem opozycji, jednym z założycieli niezależnego zrzeszenia studentów, członkiem komitetu strajkowego w WSRP w Siedlcach, zaś obecnie pracuje jako nauczyciel historii i języka polskiego.
Z kolei dr Grzegorz Welik, dyrektor Archiwum Państwowego w Siedlcach, podkreślił, że to dr hab. D. Magier był inicjatorem pomysłu. – To on namówił nas do wydania tej publikacji – podkreślił, dodając, że po obejrzeniu materiałów, w jakich posiadaniu był R. Głowacki, nie miał wątpliwości, że warto je pokazać szerszej publiczności. – Mam nadzieję, że po zapoznaniu się z albumem podzielą państwo tę opinię – dodał. – To są i wspomnienia, i dokumenty, i fotografie, biuletyn strajkowy, a także mnóstwo materiałów pokazujących, jak barwne i bogate było życie kulturalne czy sportowe Siedlec dzięki ówczesnej uczelni – stwierdził.
Nowe spojrzenie
R. Głowacki w latach 70 i 80 XX w. był utytułowanym lekkoatletą, a także aktywnym działaczem opozycji wobec komunistycznego reżimu PRL, jednym z założycieli Niezależnego Zrzeszenia Studentów i członkiem Komitetu Strajkowego w siedleckiej WSRP. Zawarte w albumie wspomnienia rzucają nowe światło na ważkie wydarzenia historyczne, których miejscem były Siedlce tamtych lat. Jak podkreśla R. Głowacki, pokazanie dokumentów z czasu strajku i NZS było jego obowiązkiem. – Musiałem dać świadectwo o tej pięknej karcie mojego rodzinnego miasta – tłumaczy, dodając, że tutaj się uczył, wychowywał i mieszkał do 24 roku życia. W 1973 r. ukończył Szkołę Podstawową nr 4 im. Adama Mickiewicza, zaś w 1978 r. technikum elektryczne w Zespole Szkół Zawodowych nr 1, a w 1982 r. WSRP. Niemały wpływ na jego życie miał również czas bycia ministrantem w siedleckiej katedrze pod okiem ks. Józefa Szajdy, który „potrafił mobilizować wychowanków – ministrantów do pracy nad sobą, uczył odpowiedzialności i sumienności”.
Pan Roman uczestniczył w uroczystościach pogrzebowych br. Ignacego Świrskiego, a także Prymasa Tysiąclecia. Po latach przyznaje, że służba w kościele dawała mu w jakimś sensie poczucie wolności.
W publikacji „Siedleccy studenci w pogoni za wolnością” – obok aktywności społeczno-politycznej – pojawiają się również losy autora związane z siedleckim akademickim życiem sportowym i kulturalnym. Wątki osobiste splatają się z istotnymi dla miasta i regionu wydarzeniami rodzącego się buntu w ramach ogólnopolskiego „karnawału Solidarności”. Jego oczami obserwujemy ową tytułową pogoń miejscowych studentów za wolnością, ich wkład w ten kolejny polski zryw niepodległościowy. A wszystko na tle ówczesnych realiów miasta leżącego nieco poza głównym teatrem wydarzeń, które oddane zostały doskonale poprzez załączone archiwalia ze zbiorów prywatnych autora.
O wspomnienia z czasu studiów
PYTAMY Romana Głowackiego, autora publikacji „Siedleccy studenci w pogoni za wolnością”
Dlaczego dopiero teraz dokumenty z czasu strajku studenckiego w 1981 r. na WSRP ujrzały światło dzienne?
Dokumenty ze strajku i Niezależnego Zrzeszenia Studentów przewiezione zostały w stanie wojennym do Wierzchosławic pod Tarnowem, ponieważ w Siedlcach, w mieszkaniu moich rodziców, Służba Bezpieczeństwa dokonywała drobiazgowych rewizji, nieraz nawet przez sześciu funkcjonariuszy. W Wierzchosławicach zostały ukryte w kilku miejscach, aby w przypadku odnalezienia ich udało się zachować chociaż część. Po wielu latach, podczas moich spotkań z Agnieszką i Mirosławem Andrzejewskim wspominaliśmy strajk i działalność opozycyjną siedleckich studentów i zrodziła się inicjatywa uczczenia 35 rocznicy strajku sesją naukową z udziałem uczestników strajku NZS i naukowców UPH w Siedlcach. Jej owocem była powstała w 2016 r. publikacja „Jeszcze zwyciężmy”, przedstawiająca działalność NZS WSRP w Siedlcach i strajk studencki 18.11.1981-11.121981 r. W publikacji wykorzystano tylko część numerów „Nie-Rzeczywistości Studenckiego Biuletynu Strajkowego”. Po sesji i publikacji poświęconej tym wydarzeniom udało mi się odnaleźć pozostałe numery gazety strajkowej oraz zniszczone zdjęcia, chociaż wiele czasu poświęciłem na poszukiwanie i przypomnienie sobie, gdzie mogłem je ukryć przed 35 laty… Teraz ujrzały światło dzienne, ponieważ w Instytucie Historii UPH zrodziła się potrzeba odtworzenia tej chwalebnej karty w dziejach uczelni.
Skąd była w Panu chęć włączenia się w działalność patriotyczną i opozycyjną?
Wynikała z rodzinnych tradycji patriotycznych oraz przeciwstawienia się opresyjnemu systemowi i chęci budowania czegoś wolnego, idealnego, a zatem lepszego. Wydaje się, że w tamtych czasach przemian wolnościowych i Solidarności nie można było być biernym. Świadectwem tego był prawie 10-milionowy ruch Solidarności i organizacja związkowa nauczycieli akademickich solidarności i NZS wśród studentów WSRP w Siedlcach. Nie bez znaczenia było ożywione patriotyczne środowisko studenckie w Siedlcach, szczególnie na wydziale pedagogicznym, gdzie w akademiku przy ul. Bema powstało NZS.
Jak wspomina Pan czas studiów – przypadający przecież na niełatwy historycznie okres?
Studia w okresie przemian musiały być najpiękniejszym i najwartościowszym czasem w życiu młodych ludzi. Przypadły one na lata 1978-982 r., na czas wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową i pierwszej natchnionej pielgrzymki do ojczystego kraju, co wywołało poruszenie sił duchowych i patriotycznych narodu. Ożywienie wolnościowe szczególnie dotknęło studentów. Obudziło ich sumienia i wywołało zaangażowanie w procesy społeczno-polityczne w środowisku, na uczelni w ruchu studenckim. Powstało wówczas wiele organizacji i inicjatyw. Nastąpiło pobudzenie pozytywnych działań samokształceniowych, szybkiego uzupełniania wiedzy, np. historycznej, angażowanie się w życie kulturalne, akademickie, w procesy przemian: samorządność, autonomię i wolność na uczelni. To były naprawdę ciekawe czasy, pełne zaangażowania, pięknych postaw, aktywności w życiu społecznym i kulturalnym, czasy naprawdę godne do wykorzystania do wzrastania ku dobrym myślom i czynom. Najważniejsi byli jednak wspaniali studenci: koleżanki i koledzy, których się poznało jako pełnych odwagi, poświecenia, szlachetności i zaufania. Warto było ich poznać i podążać z nimi tą samą ścieżką.
Czy działalność opozycyjna wpłynęła na Pana dalsze życie?
Działalność opozycyjną kontynuowałem w Małopolsce, w nowym miejscu zamieszkania. Na szczęście dokumenty SB z Siedlec do Tarnowa dotarły z opóźnieniem i mogłem uzyskać tam pracę. Przez blisko cztery lata współpracowałem z mec. Stanisławem Mierzwą, sekretarzem Wincentego Witosa, wykonawcą jego testamentu, jednym z ostatnich przywódców Polskiego Państwa Podziemnego w latach 1939-1945. Służby ówczesnego państwa od czterech do ośmiu razy w ciągu każdego roku ingerowały w moje osobiste losy i to aż do lutego 1990 r. Miało to miejsce zarówno w pracy w szkole, jak i muzeum Wincentego Witosa oraz przy okazji organizowania uroczystości patriotycznych czy religijnych. Przeszkadzało im nawet organizowanie pielgrzymki chłopów polskich od grobu Wincentego Witosa na spotkanie z papieżem Janem Pawłem II oraz moje czytanie lekcji w czasie Mszy dożynkowej na Jasnej Górze dla rolników w 1987 r. Niewytłumaczalną jednak niesprawiedliwością było to, że gdy ja byłem zaangażowany w działalność opozycyjną, przykre jej konsekwencje dotykały również moją rodzinę.
Dziękuję za rozmowę.
JAG